Na początku 2019 r. Komisja EAT–Lancet opublikowała raport, w którym przedstawiła założenia tzw. diety planetarnej. Naukowcy zalecili, aby ponad połowę diety stanowiły warzywa i owoce, kolejną część produkty pełnoziarniste, białka roślinne oraz oleje roślinne, a nabiał, mięso i owoce morza miałyby trafiać na talerz sporadycznie.
Według autorów raportu, tak skomponowana dieta nie tylko ograniczyłaby szereg dolegliwości zdrowotnych, zmniejszając m.in. ryzyko przedwczesnego zgonu o 30 proc., ale też zagwarantowałaby dostęp do pożywienia dla rosnącej globalnej populacji oraz znaczące ograniczenie światowych emisji gazów cieplarnianych.
Na czym polega „dieta planetarna”?
Choć ustalenia naukowców znalazły poparcie w innych badaniach, nie zmieniły one znacząco przyzwyczajeń konsumentów. Według danych opublikowanych przez Organizację Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) we współpracy z Organizacją Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), w ciągu kolejnej dekady światowe spożycie mięsa i nabiału może wzrosnąć o 6 proc. na mieszkańca.
Czytaj więcej
Badacze ostrzegają, że Ganges – przepływająca przez Indie i Bangladesz rzeka w południowej Azji –...
Zdaniem ekspertów z Fundacji Changing Markets, to w części efekt działań dezinformacyjnych branży mięsnej. Jeszcze przed publikacją raportu Lancet, przemysł mięsny zainicjował kampanię na platformach społecznościowych promowaną hashtagiem #Yes2Meat, jej zasięg objął 26 milionów użytkowników Twittera (obecnie X), co przewyższało o ponad milion liczbę osób, do których dotarły publikacje związane z badaniem EAT–Lancet.