Oprócz wszystkiego co dzieje się za zamkniętymi drzwiami sal obradowych, konferencje te wypełnione są zazwyczaj oddolnymi działaniami, protestami i konfrontacjami. Są przestrzenią dla społeczeństwa obywatelskiego do wyrażenia sprzeciwu, złości i próbą skłonienia decydentów do adekwatnej reakcji wobec kryzysu klimatycznego. Podczas zeszłorocznego COP26 na ulice Glasgow wyszło 100 tys. osób, które za głosem naukowców i aktywistek demaskowały nieadekwatność podejmowanych działań do skali kryzysu.
Lokalizacja tegorocznej konferencji niemalże uniemożliwiała zrzeszenie się szeroko rozumianej strony społecznej. Już przed rozpoczęciem COPu wiadomo było, że rząd Egipski zwalcza wszelkie działania aktywistyczne łamiąc prawa człowieka, szacuje się, że obecnie pozbawionych wolności jest ok 60 tys. więźniów politycznych. Od dojścia do władzy w 2013 roku reżim prezydenta Abdula Fattaha al-Sisiego aktywnie tłumi wszelkie formy działalności społecznej. Organizacje pozarządowe nie wspierające władz są nadzorowane przez służby bezpieczeństwa a aktywiści i aktywistki porywane i torturowane. Raport Human Rights Watch wykazał na przykład, że zwolennicy inicjatywy, która sprzeciwiała się przywróceniu węgla do cementowni byli wzywani przez państwowe służby, nękani na lotniskach i zastraszani zarzutami związanymi z terroryzmem.
Mimo niebezpieczeństwa, w Sharm El-Sheikh pojawiły się aktywistki i aktywiści, organizując zarówno protesty jak i symboliczne wydarzenia. Wszystko musiało odbywać się w strefie kontrolowanej przez ONZ lub w wyznaczonym i kontrolowanym przez egipskie władze miejscu, znajdującym się kilka przecznic od miejsc obrad. Aktywistki były inwigilowane i kontrolowane. Dla działaczy i działaczek, szczególnie z Egiptu, każda forma protestu wiązała się z potencjalnym zagrożeniem.
13 listopada odbył się marsz, na którego czele stała Sanaa Seif, siostra Alaa Abdel-Fattah’y, Egipsko-Brytyjskiego działacza, uwięzionego przez władze, który stał się symbolem walki o uwolnienie więźniów politycznych.
“Ci u władzy myśleli, że mój głos będzie uciszony”, mówiła Sanaa, dodając, że “nie ma sprawiedliwości klimatycznej bez praw człowieka”.