Najmocniejsze impulsy do zahamowania zielonej transformacji idą dziś z Waszyngtonu: demontaż polityki wcześniejszych administracji, podważenie samej istoty zmian klimatycznych jako zagrożenia dla człowieka, odcięcie finansowania dla zielonych projektów – to nie tylko decyzje Białego Domu z ostatnich miesięcy. To również podsuwanie argumentów wszystkim „sceptykom klimatycznym”: skoro lider globalnej walki ze zmianami klimatycznymi oddaje pole, to oznacza, że inne państwa mogą śmiało podążyć tym tropem.
I tak się często dzieje. Europa postanowiła zrewidować założenia – a w szczegolności harmonogram i ciasny gorset biurokracji – swojej polityki klimatycznej. Przy czym nie jest to rewizja rozumiana jako zanegowanie dotychczasowej polityki, a raczej odejście od pospiesznego wprowadzania zmian na rzecz umiarkowanego tempa i większej wrażliwości na interesy przedsiębiorstw.
Sygnał został jednak wysłany i skutki tego możemy już zaobserwować. Szwecja w ubiegłym roku odnotowała 7-procentowy wzrost emisji, tnie wydatki na inicjatywy proekologiczne, uchyla drzwi dla dofinansowania paliw kopalnych czy intensywniejszej deforestacji. Włochy przyznają, że mogą nie dotrzymać swoich zobowiązań klimatycznych. Węgry już bez przebierania w słowach krytykują klimatyczne wysiłki Brukseli.
Sukces o podwójnym dnie
Ale jest też druga strona medalu. W wielu krajach i wielu branżach tempo transformacji zwolniło tylko pozornie. Przede wszystkim dlatego, że przywódcy, eksperci i menedżerowie zdają sobie sprawę, iż „polityczna aura” może dziś nie sprzyjać – ale zmiany klimatyczne od tego nie wyhamują, a ich konsekwencje będą coraz to bardziej dotkliwe. Zielona transformacja może lada chwila być priorytetem wyborcy czy konsumenta. I trudno o branżę bardziej tego świadomą niż budownictwo.
Wyjąwszy energetykę, to budownictwo jest sektorem przysparzającym dziś architektom polityki klimatycznej największego bólu głowy. Na sytuację tej branży można spojrzeć dwojako: z jednej strony można mówić o pewnym sukcesie – według opublikowanego niedawno przez agendy ONZ raportu „Global Status Report for Buildings and Construction” w 2023 r. (najświeższe dane opracowane przez ekspertów) emisje tego sektora zahamowały, co przy jego tempie rozwoju w skali globalnej jest niemałym sukcesem.
Z drugiej jednak to wciąż branża, której udział w globalnych emisjach wynosi 34 proc. (z tego nieco ponad czwarta część to emisje związane z procesami budowy i utrzymania nieruchomości, a lwia część związana jest z eksploatacją budynku). To budynki odpowiadają za jedną trzecią konsumpcji energii na świecie. – Powinniśmy traktować te dane nie tyle jako podsumowanie wysiłków branży, lecz raczej jako wezwanie do działania. Takie, które uruchamia dalsze zobowiązania do stosowania innowacyjnych rozwiązań na rzecz tworzenia budynków zeroemisyjnych. Ta ścieżka powinna obejmować cały cykl życia budynku, gdzie każda faza – od zaprojektowania i doboru materiałów do budowy i funkcjonowania – przyczynia się do marszu branży w stronę zeroemisyjności – ocenia na stronach Światowego Forum Ekonomiczego Don McLean, szef współpracującej z branżą budowlaną firmy technologicznej Integrated Environmental Solutions.
Impulsy dla zrównoważenia
Polski rynek budownictwa może wkrótce doświadczyć kilku istotnych impulsów dla rozwoju zrównoważonego budownictwa. Pierwszym będzie wprowadzenie klas energetycznych budynków, określonych w dyrektywie EPBD. – Klasy mają porządkować informacje, uprościć je, sprawić, by informacja o zużyciu energii w danym budynku była prosta i intuicyjnie zrozumiała dla osób, które na energetyce się nie znają – tłumaczył „Rz” Jan Ruszkowski, dyrektor Stowarzyszenia Fala Renowacji.
Sprawa jest ważna zarówno na poziomie „makro” – gdyż budownictwo pochłania 32 proc. produkowanej na świecie energii – jak i „mikro”, bowiem za konsumpcję prądu czy ciepła płacą ostatecznie użytkownicy budynków, mieszkańcy czy firmy. Pojawienie się klas może być dla nabywców nieruchomości jednym z istotnych czynników wpływających na decyzję o zakupie, może też definiować w pewnej mierze wymierną wartość budynków. I choć w tej chwili wciąż jeszcze trwają spory o kształt przepisów implementujących EPBD do polskiego prawa, ostateczny termin na ich przyjęcie mija w maju przyszłego roku, czyli – już niebawem.
Drugi istotny czynnik rozwoju zrównoważonego budownictwa wiąże się z rozwojem rynku nieruchomości mieszkaniowych na wynajem. Historia politycznych bojów o kształt i zakres takiego programu to materiał na grubą książkę, ale jedno nie ulega wątpliwości: polski rynek potrzebuje świeżej puli lokali mieszkaniowych na wynajem, zarówno dla tych młodych ludzi czy rodzin z małymi dziećmi, o których chętnie wspominają decydenci, ale też dla wszystkich innych, którzy nie zdołali dotychczas zakupić własneg lokum. I jest jasne, że budynki, które nie będą efektywne energetycznie, a także dostosowane do najnowszych norm i trendów w budownictwie, nie będą spełniać oczekiwań adresatów takich – rządowych czy samorządowych – programów mieszkaniowych. Trudno wszak mówić o „tanim” budownictwie, jeśli mieszkańcy mieliby się co chwila mierzyć z wysokimi rachunkami.
Inny silny impuls płynie z rynku wynajmu instytucjonalnego. Branża PRS (skrót tłumaczony jako Professional Rental Sector lub Private Rented Sector) to – jak tłumaczą eksperci – przede wszystkim duże firmy, zobowiązane do raportowania ESG, a także wyczulone na potrzeby swoich klientów, dla których ważne są często zarówno niskie rachunki, jak i budowanie w zgodzie z najnowszymi, zielonymi trendami. To w nieruchomościach powstających na potrzeby PRS pojawiają się już standardowo panele solarne, ładowarki do samochodów elektrycznych, retencja, zielone dachy czy inteligentne systemy sterujące zużyciem energii. I ze względu na skalę swoich inwestycji oraz ich znaczenie dla branży budowlanej inwestorzy z rynku PRS zapewne będą ustanawiać nowe, wyższe standardy dla całego rynku nieruchomości.
Poszukiwanie optymalizacji
Ale pamiętajmy, że efektywność energetyczna oraz przyjazne środowisku funkcjonowanie budynku to zwieńczenie pewnego procesu, który zaczyna się przy produkcji materiałów użytych do budowy, a następnie ma swoje spektakularne apogeum w postaci procesu budowy obiektu. Na placach budowy od pewnego czasu zaczynają się pojawiać egzotyczne – albo dawno nie widziane – surowce: drewno rozmaitego rodzaju, bambus, korek, elementy produkowane na bazie alg czy grzybów. Rośnie liczba inwestycji, przy których budujący pochwalili się użyciem surowców pochodzących z recyklingu – stali, betonu, szkła czy plastiku. Sam proces budowy podlega coraz dalej idącej automatyzacji – roboty budowlane są w stanie pracować bez przerw, coraz bardziej precyzyjnie, oszczędzając otoczeniu czasu, hałasu i bałaganu wynikającego z całego przedsięwzięcia.
Coraz ważniejszym trendem jest przenoszenie znacznej części procesu budowy do fabryki, czyli – mówiąc lapidarnie – prefabrykacja. Trend, który pojawił się w odniesieniu do niedużych obiektów, domów jednorodzinnych, letniskowych czy małych obiektów użytkowych, coraz intensywniej wkracza do „dużego” budownictwa. I trudno się dziwić, bo idą za nim oszczędności w zakresie zużycia wody, paliw, energii, emisji, czasu i rozgardiaszu. Co z kolei przekłada się nierzadko na skuteczniejsze egzekwowanie jakości, a także sprzyja wprowadzaniu do sektora innowacyjnych technologii.
Uwzględniając wszystkie te trendy, można zakładać, że zrównoważone budownictwo będzie się rozwijać bez względu na polityczne wiatry. Niesie ono bowiem nie tylko obietnicę bardziej przyjaznego dla środowiska i planety egzystowania ludzkości – której wszak przybywa – ale też niższych kosztów materiałów i procesów wiodących do powstania budynków, niższych cen nieruchomości i niższych kosztów ich użytkowania. A nawet sceptycy muszą monitorować stan swojego portfela.
Opinia partnera cyklu: Saint‑Gobain
Piotr Wereski, Menedżer Rozwoju Systemów PREFAB, Saint‑Gobain w Polsce
Od ponad dziesięciu lat w polskim oddziale Saint-Gobain rozwijamy specjalne rozwiązania dla lekkiego budownictwa prefabrykowanego. Punktem wyjścia są produkty opracowane z myślą o tej technologii (płyty konstrukcyjne czy materiały izolacyjne), które następnie zestawiamy w systemy przegród budowlanych. Każdy z nich jest szczegółowo badany pod kątem bezpieczeństwa pożarowego, izolacyjności akustycznej czy nośności. Dopiero po potwierdzeniu parametrów trafiają one do producentów, którzy mogą wznosić obiekty w sposób lekki i zrównoważony.
Szczególnie istotnym etapem tych działań był przeprowadzony w 2020 r. eksperyment pożarowy, który stał się punktem zwrotnym dla rozwoju rynku. Z inicjatywy Instytutu Techniki Budowlanej i Państwowej Straży Pożarnej, przy współpracy z firmą Unihouse, dostarczyliśmy wiedzę, która stała się podstawą zmian w przepisach: dziś możliwe jest konstruowanie wielorodzinnych obiektów szkieletowych do czterech kondygnacji, a także szkół czy hoteli. Nowelizacja warunków technicznych z maja 2024 r. otworzyła drogę do inwestycji, które wcześniej były niemożliwe ze względu na wymogi dotyczące ścian oddzielenia przeciwpożarowego. To pokazuje, że jako grupa nie ograniczamy się do oferowania gotowych rozwiązań, ale aktywnie uczestniczymy w procesie legislacyjnym, dostosowując przepisy do realiów współczesnego budownictwa i otwierając rynek na nowe technologie.
Prefabrykacja staje się odpowiedzią na dzisiejsze wyzwania sektora. Niedobór pracowników w tradycyjnym budownictwie, rosnące koszty materiałów i potrzeba ograniczania emisji skłaniają do przenoszenia procesów do fabryk. Produkcja w kontrolowanych warunkach oznacza przewidywalność kosztów i krótszy czas realizacji. Znacząca ilość powstałych już budynków w technologii szkieletowej w Polsce budzi coraz większe zainteresowanie opinii publicznej, co przekłada się na kolejne realizacje.
Inwestorzy wybierają prefabrykację przede wszystkim z powodów praktycznych – krótszego czasu budowy, przewidywalnego budżetu i wydajności. Jednocześnie otrzymują pakiet korzyści środowiskowych: niższe emisje CO2, mniejsze zużycie zasobów i ograniczenie odpadów. W ten sposób zrównoważone budownictwo trafia na place budowy nie poprzez regulacyjne nakazy, lecz dzięki przewadze rozwiązań, które odpowiadają na realne potrzeby rynku.
Znaczący potencjał tkwi również w modernizacji istniejących budynków. W Europie Zachodniej coraz powszechniej stosuje się prefabrykowane panele elewacyjne, które „otulają” starsze obiekty, poprawiając ich izolacyjność cieplną i akustyczną. Dzięki temu ta technologia jest narzędziem zarówno dla nowych inwestycji, jak i skutecznej termorenowacji.
Prefabrykacja rozwija się niezależnie od politycznych sporów czy chwilowych nastrojów w branży. To realny motor modernizacji sektora. W Saint-Gobain w Polsce dostarczamy rozwiązania o pełnej charakterystyce technicznej, wspierając rynek w przechodzeniu na nowy model wznoszenia obiektów. Naszą ambicją jest bycie liderem w obszarze lekkiego, zrównoważonego budownictwa – kierunku, który łączy odpowiedzialność środowiskową z trwałą wartością dla inwestorów i użytkowników.