Greenpeace zbankrutuje w USA? Rusza proces, miliarder żąda 300 milionów dolarów

Wkrótce rozpocznie się proces Energy Transfer Partners przeciwko Greenpeace. Gigant na amerykańskim rynku energetycznym żąda, by organizacja ekologiczna zapłaciła 300 milionów dolarów odszkodowania za działanie na szkodę kontrowersyjnego projektu rurociągu Dakota Access Pipeline.

Publikacja: 21.02.2025 15:43

Kelcy Warren to współzałożyciel i prezes Energy Transfer Partners. Jego majątek szacuje się na kilka

Kelcy Warren to współzałożyciel i prezes Energy Transfer Partners. Jego majątek szacuje się na kilka miliardów dolarów.

Foto: Aaron M. Sprecher/Bloomberg

We wrześniu 2024 roku Energy Transfer Partners – gigant na amerykańskim rynku energetycznym – złożył pozew, w którym domaga się odszkodowania od Greenpeace USA, amerykańskiego oddziału międzynarodowej organizacji pozarządowej, działającej na rzecz ochrony środowiska. Należąca do biznesmena i miliardera Kelcy’ego Warrena firma żąda, by aktywiści zapłacili 300 milionów dolarów odszkodowania za działanie na szkodę kontrowersyjnego projektu rurociągu Dakota Access Pipeline (DAPL).

Proces, który rozpocznie się 24 lutego w stanie Dakota Północna, może oznaczać bankructwo dla organizacji w Stanach Zjednoczonych. Eksperci zwracają jednak także uwagę na inny aspekt sprawy – ich zdaniem może mieć ona daleko idące konsekwencje dla wolności słowa i praw obywatelskich.

Greenpeace w USA zbankrutuje? Pozew miliardera 

Energy Transfer Partners – jedna z największych firm zajmujących się transportem i magazynowaniem ropy naftowej oraz gazu ziemnego w USA – zarządza ogromną infrastrukturą rurociągów, terminali i magazynów, które odgrywają kluczową rolę w amerykańskim sektorze energetycznym.

O gigancie w mediach głośno zrobiło się między innymi za sprawą kontrowersyjnego projektu Dakota Access Pipeline – ropociągu, którym miała płynąć ropa z łupków z Dakoty Północnej, przez stany Dakota Południowa i Iowa, aż do stanu Illinois, skąd miała być transportowana do rafinerii nad Zatoką Meksykańską. Wartość inwestycji szacowana była na 3,8 mld dolarów. Projekt spotkał się z wieloma protestami organizacji ekologicznych, a także rdzennej ludności wspomnianych terenów – potencjalnie mógł bowiem zagrażać środowisku i terenom, na których żyją Indianie.

Czytaj więcej

Krytyczny raport o organizacji WWF. Chodzi o polowania na niedźwiedzie polarne

Aktywistami, którzy brali udział w protestach przeciw projektowi Dakota Access Pipeline byli między innymi działacze organizacji Greenpeace. Kelcy Warren – współzałożyciel i prezes Energy Transfer Partners, którego majątek szacuje się na kilka miliardów dolarów – chce, by aktywiści zapłacili za swoje – szkodliwe jego zdaniem – działania.

We wrześniu firma Energy Transfer Partners złożyła pozew, w którym domaga się odszkodowania od Greenpeace USA. Firma Warrena jest zdania, że w 2016 roku członkowie organizacji zlecali ataki na należący do firmy Warrena rurociąg, a także rozpowszechniali nieprawdziwe informacje zarówno na temat firmy, jak i samego projektu. Firma Warrena domaga się od tej organizacji 300 milionów dolarów.

Pozew przeciwko Greenpeace. Zagrożenie dla wolności słowa?

Jak zauważa brytyjscy dziennik „The Guardian”, eksperci prawni oraz organizacje broniące praw obywatelskich obawiają się, że sprawa może zaszkodzić wolności słowa. Pozew przeciw Greenpeace określają jako przykład tzw. SLAPP (Strategic Lawsuit Against Public Participation) – pozwu mającego na celu zastraszenie i uciszenie krytyków poprzez kosztowne i czasochłonne postępowania sądowe.

„To klasyczny proces typu SLAPP – sposób wykorzystywania systemu prawnego przez bogatych i wpływowych ludzi do uciszania swoich krytyków” – powiedział „Guardianowi” Kirk Herbertson, nowojorski adwokat i dyrektor ds. rzecznictwa w EarthRights International. James Wheaton, profesor prawa na Uniwersytecie Stanforda i UC Berkeley, określił natomiast sprawę jako „klasowy przykład pozwu SLAPP”.

Jak podkreśla Scott Wilson Badenoch – były przewodniczący Komitetu ds. Sprawiedliwości Środowiskowej Amerykańskiej Izby Adwokackiej – „Greenpeace nie było organizatorem protestów”. „Proces ten to próba zadania śmiertelnego ciosu jednej z najważniejszych organizacji ekologicznych w historii USA” - zaznacza, dodając, że sprawa może doprowadzić do bankructwa Greenpeace USA. Zaznacza, że jeszcze większym zagrożeniem jest jednak to, jak zadziała to na wolność słowa i aktywizm – nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale i na świecie.

Kontrowersje wokół procesu przeciw Greenpeace w USA

Proces odbędzie się w hrabstwie Morton w Dakocie Północnej, co – zdaniem aktywistów – nie jest bez znaczenia. W 2024 roku 75 proc. tamtejszych wyborców zagłosowało na Donalda Trumpa, który otwarcie i głośno opowiadał się za budową Dakota Access Pipeline. Choć Greenpeace wnioskowało o zmianę miejsca procesu – argumentując to potencjalną stronniczością ławy przysięgłych – wniosek został odrzucony.

Kolejną kontrowersją jest także to, że odmówiono transmisji procesu. Greenpeace postulowało o livestreaming, lecz prowadzący sprawę sędzia odrzucił tę prośbę. To sprawa dość niespotykana – hrabstwo Morton wcześniej zezwalało bowiem na transmitowanie procesów.

Czytaj więcej

Walka ze zmianami klimatu przenosi się do sądów. Aktywiści stracili cierpliwość

Niemałe kontrowersje budzi także fakt, że Kelcy Warren – amerykański biznesmen i miliarder, będący współzałożycielem i prezesem Energy Transfer Partners – jest jednym z głównych darczyńców kampanii Donalda Trumpa. „Przy ogromnej nierówności majątkowej widzimy rosnącą tendencję wykorzystywania pieniędzy do ograniczania wolności słowa i kontrolowania procesów demokratycznych” - zauważa Shayana Kadidal, starszy adwokat w Center for Constitutional Rights.

Pozew Energy Transfer Partners przeciwko Greenpeace. „Próba uciszenia”

Co zrobili aktywiści klimatyczni, że aż tak podpadli Warrenowi? Działacze w 2016 roku zgromadzili się na placu budowy rurociągu w Północnej Dakocie, by powstrzymać realizację – wartego 3,8 mld dolarów – projektu. Według Warrena — który kiedyś powiedział, że aktywiści klimatyczni powinni zostać „usunięci z puli genów” — Greenpeace USA ponosi główną odpowiedzialność za opóźnienie budowy projektu i dodatkowe – warte miliony dolarów – koszta, które musiała ponieść firma Energy Transfer. Greenpeace utrzymuje tymczasem, że „pozew może stłamsić wolność słowa„ oraz że organizacja „odegrała jedynie rolę pomocniczą w protestach organizowanych przeciwko budowie rurociągu”. 

Skąd kontrowersje wokół projektu Dakota Access Pipeline? Budowa ropociągu w pobliżu terenów plemiennych wzbudziła gwałtowne protesty rdzennych mieszkańców Stanów Zjednoczonych. W protestach Indian z kilku amerykańskich plemion i przedstawicieli organizacji ekologicznych we wrześniu 2016 roku wzięło udział kilka tysięcy osób. Zatrzymano zaś podczas nich około 700 osób. Indianie argumentowali, że ewentualny wyciek ropy naftowej groziłby zatruciem rzeki Missouri i okolicznych zasobów wody pitnej. Wódz lokalnego plemienia Standing Rock Sioux Dave Archambault II po wyrażeniu zgody na przyspieszenie prac budowlanych zapowiedział zwrócenie się do sądu z pozwem o ich wstrzymanie. Organizacje ekologiczne – w tym właśnie m.in. Greenpeace – ostro krytykowały wówczas władze o przedkładanie interesów korporacji ponad troskę o Indian i środowisko.

Teraz ponad 330 tysięcy osób i ponad 430 organizacji – w tym Amnesty International i Indigenous Environmental Network – podpisało list otwarty potępiający pozew Energy Transfer Partners. W odpowiedzi na atak giganta Greenpeace International złożyło też pozew w Holandii, żądając od Energy Transfer pokrycia strat poniesionych w wyniku procesu w USA. „Jest to pierwsza sprawa, w której testowane są nowe europejskie przepisy ograniczające nadużywanie pozwów SLAPP” – zauważa „The Guardian”. 

„To próba podziału naszego ruchu, ale nie udało się osiągnąć celu. Przemysł paliw kopalnych nie rozumie, że nie da się zniszczyć i doprowadzić do bankructwa całego ruchu. Nie da się go uciszyć. Ludzie są silniejsi” – zaznacza Deepa Padmanabha, starsza doradczyni prawna Greenpeace.

Czym jest Dakota Access Pipeline?

W grudniu 2016 roku agencja federalna ogłosiła, że nie zatwierdzi budowy ropociągu pod jeziorem Oahe. Chodziło właśnie o prawie już ukończony ropociąg, znany pod skrótem DAPL (Dakota Access Pipeline), którym miała płynąć ropa z łupków z Dakoty Północnej, przez Dakotę Południową i Iowa aż do stanu Illinois, skąd miała być transportowana do rafinerii nad Zatoką Meksykańską. Wartość inwestycji szacowana była na 3,8 mld dolarów.

Czytaj więcej

Pozew Grety Thunberg w sprawie klimatu odrzucony. Sąd Najwyższy podjął decyzję

Agencja federalna USACE (Korpus Inżynieryjny Armii USA), odpowiedzialna za wydanie zezwoleń potrzebnych do wykonania projektu, opublikowała oświadczenie, w którym podkreśliła, że nie zatwierdzi budowy rurociągu oraz dodała, że należy szukać alternatywnych tras. Decyzja ta wywołała niemałą radość wśród protestujących Indian – w rodzimym języku wykrzykiwali wówczas „woda to życie„, niektórzy bili w bębny, inni dumnie paradowali na koniach wokół ogniska na środku obozowiska. „To wy tego dokonaliście. Przyciągnęliście uwagę całego świata” - mówił przywódca Siuksów z rezerwatu Standing Rock Dave Archambault. Radości nie kryli także aktywiści klimatyczni. 

Obecny prezydent USA Donald Trump powtarzał wielokrotnie, że opowiada się za ukończeniem projektu. Zaprzeczał też, że jego poparcie ma cokolwiek wspólnego z faktem, iż posiada akcje w spółce Energy Transfer Partners, budującej ropociąg DAPL.

We wrześniu 2024 roku Energy Transfer Partners – gigant na amerykańskim rynku energetycznym – złożył pozew, w którym domaga się odszkodowania od Greenpeace USA, amerykańskiego oddziału międzynarodowej organizacji pozarządowej, działającej na rzecz ochrony środowiska. Należąca do biznesmena i miliardera Kelcy’ego Warrena firma żąda, by aktywiści zapłacili 300 milionów dolarów odszkodowania za działanie na szkodę kontrowersyjnego projektu rurociągu Dakota Access Pipeline (DAPL).

Pozostało jeszcze 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Aktywiści
Pozew Grety Thunberg w sprawie klimatu odrzucony. Sąd Najwyższy podjął decyzję
Aktywiści
Ostatnie Pokolenie: W szumie informacyjnym przebiją się tylko radykalne postawy
Aktywiści
Ostatnie Pokolenie chce zablokować Wisłostradę. "Rząd Tuska napędza kryzys"
Aktywiści
Protesty nic nie dały. W Watykanie stanie 200-letnia jodła. "Bezużyteczna ofiara"
Aktywiści
Greenpeace skarży się na Polskę do Komisji Europejskiej. Chodzi o czystość rzek