Jak pisze Instytut Rozwoju Myśli Ekologicznej, za produktami codziennego użytku takimi jak balsamy, szampony czy herbaty, stoją niezrównoważone zbiory dzikich roślin i zawiłe łańcuchy dostaw, które prowadzą do poważnych zagrożeń środowiskowych oraz społeczno-ekonomicznych. Kosmetyki czy żywość często zawierają bowiem pochodne dzikich roślin, które są pozyskiwane w sposób nieetyczny lub szkodzący środowisku.

W badaniu przeprowadzonym przez specjalistów ds. handlu dziką fauną i florą powiązanych z ONZ wyróżniono dwanaście roślin, których używania powinniśmy unikać, jeśli nie chcemy zaszkodzić ekosystemowi. Są to kadzidło, shea, orzechy brazylijskie, jałowiec, lukrecja, baobab, argan, candelilla, pygeum, jatamansi, guma arabska oraz gorzknik kanadyjski

Z badań Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody (IUCN) i Traffic, organizacji non-profit, która śledzi zrównoważony rozwój handlu dziką fauną i florą Ochrony Przyrody (IUCN) wynika, że kilka z tych roślin już teraz zagrożonych jest wyginięciem. Powodem tego są między innymi przełowienia, zmiana klimatu, utrata siedlisk zwierząt oraz szkodniki i choroby. Eksperci zaznaczają, że używając produktów, w których są one zawarte, negatywnie wpływamy na stan środowiska. Zwracają też uwagę, że zbiory tych roślin mogą wiązać się z nieetycznymi praktykami – pracą nieletnich czy łamaniem praw człowieka.

Obecnie w rożnego rodzaju produktach, w tym między innymi w kosmetykach, wykorzystuje się ponad 500 tys. gatunków roślin. Według ekspertów niezwykle trudne jest jednak określenie czy ich zbiory odbywają się w sposób zrównoważony, ze względu na to, że nigdy nie oceniono, jak są one chronione. 

Czytaj więcej

Zielony Ład zmieni kosmetyki przy wsparciu konsumentów

Nadmierne zbiory

Podczas gdy używanie produktów, w których zawarte są dzikie rośliny może szkodzić środowisku, skala handlu nimi wciąż rośnie. Znajdują one bowiem swoje zastosowanie nie tylko w kosmetykach i żywności, ale i w aromaterapii, medycynie naturalnej czy w suplementach diety. Według badań, jedynie w roku 2020 konsumenci ze Stanów Zjednoczonych wydali ponad 11 miliardów dolarów na ziołowe suplementy diety. To wzrost o ponad 17 proc. w porównaniu do roku poprzedniego. Dzikie rośliny stosowane są także między innymi w profilaktyce i leczeniu COVID-19. Korę chilijskiego drzewa mydlanego używa się na przykład w produkcji szczepionki przeciwko COVID-19, Novavax.

Wykorzystywanie dzikich roślin w produktach codziennego użytku popularne jest nie od dziś – zwłaszcza przez lokalne populacje w Afryce czy Ameryce Południowej. Problem pojawił się jednak, kiedy na świecie wzrósł na nie popyt, co doprowadziło do nadmiernych zbiorów. 

Czujność konsumentów

Zdaniem ekspertów, jednym z najlepszych działań, jakie można podjąć, aby pomóc dzikim roślinom, które mogą wyginąć, jest sprawdzanie certyfikatów konkretnych produktów. W ten sposób konsument może upewnić się, że towary te nie zagrażają bioróżnorodności a także, że ludzie, którzy pracują przy ich produkcji, traktowani są dobrze. Badacze podkreślają również, że efekt przynieść może większa presja na firmy.  

- Pochodne roślinne w artykułach gospodarstwa domowego często nie są nawet zauważane. Są gdzieś pośród całej listy składników na etykietach produktów. Nawet jeśli klienci znają nazwy składników, nie mają informacji o tym, jakie wiążą się z nimi praktyki. Dotyczy to także zbiorów - zaznacza Caitlin Schindler z organizacji Traffic.