Inwazja Rosji na Ukrainę w ogromnym stopniu wpłynęła na rozwój sytuacji, którą Międzynarodowa Agencja Energetyczna (IEA) nazwała „pierwszym prawdziwie globalnym kryzysem energetycznym, którego skutki będą odczuwalne przez wiele lat”.
IEA podkreśla, że obecny kryzys jest bezprecedensowy pod wieloma względami, i przewiduje, że należy się spodziewać konsekwencji w postaci niepewności na rynku co najmniej do 2023 roku. Pesymistycznie nadchodzące miesiące i lata ocenia również opublikowany niedawno raport roczny Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), pisząc o rozwijającym się globalnym kryzysie, jakiego dotąd nie widziano.
W niektórych krajach, m.in. Pakistanie i Bangladeszu, ograniczone dostawy energii doprowadziły do przerw w dostawie w prądu. Europa radzi sobie lepiej, co wynika m.in. z ograniczenia zużycia energii oraz szybkiego uzupełnienia dostaw gazu ziemnego. Komisja Europejska założyła w marcu, że magazyny gazu powinny zostać zapełnione w 80 proc., aby zapewnić stabilność, tymczasem do połowy listopada unijne magazyny były w 95 proc. pełne. Stosunkowo dobra sytuacja wynika również z temperatur wyjątkowo ciepłych, jak na tę porę roku. Według naukowców z Copernicus Climate Change w szczycie sezonu grzewczego, tj. między grudniem a lutym, temperatury w Europie mają utrzymywać się znacznie powyżej normy.
Europejczycy odczują skutki kryzysu
Nie oznacza to jednak, że kraje europejskie nie odczują boleśnie skutków drastycznego wzrostu cen energii. Szacuje się, że w Wielkiej Brytanii nawet 26 milionów ludzi popadnie w ubóstwo energetyczne, co oznacza, że dotknięte nim będzie co trzecie gospodarstwo domowe. „The Economist” ostrzega, że w Europie tej zimy w efekcie zbyt drogiej energii może umrzeć więcej ludzi, niż do tej pory zginęło na ukraińskim froncie. Mimo że fale upałów przybierają na intensywności, to zwykle niskie temperatury są bardziej zabójcze. Od grudnia do lutego umiera o 21 proc. więcej Europejczyków niż od czerwca do sierpnia. Te statystyki są jeszcze bardziej alarmujące dla osób w wieku co najmniej 80 lat, których w najzimniejszych miesiącach w Europie umiera o 28 proc. więcej. Stanowią one niemal połowę całkowitej liczby zgonów na kontynencie.
Według badania, jeśli temperatury w zimie byłyby typowe dla tej pory roku, to w połączeniu ze wzrostem cen energii w Europie zmarłoby dodatkowo 147 000 osób. Jeśli sprawdzą się prognozy naukowców z Copernicus Climate Change, dodatkowych zgonów z tego powodu będzie 79 000. Najwięcej ofiar kryzysu energetycznego będzie we Włoszech, gdzie ceny energii od 2020 roku wzrosły o niemal 200 proc., a społeczeństwo się starzeje. Jak informuje „The Economist”, w przypadku wystąpienia temperatur poniżej normy, liczba zgonów może wzrosnąć jeszcze bardziej. Szacuje się, że przy temperaturze o 1°C chłodniejszej niż normalnie w danym kraju umiera o 1,2 proc. więcej ludzi.