Kampania prezydencka Donalda Trumpa była w dużej mierze finansowana przez przedstawicieli branży paliw kopalnych. Według analizy organizacji Climate Power, naftowi giganci wsparci Trumpa oraz Republikanów kwotą 450 milionów dolarów. W zamian otrzymali solenne obietnice „uwolnienia amerykańskiej energii”, czyli zdjęcia wszelkich ograniczeń dotyczących możliwości zwiększenia wydobycia paliw kopalnych, w tym wycofania przepisów dotyczących ochrony środowiska.
I choć Trump od początku swojej kadencji konsekwentnie te obietnice realizował, efekty jego działań przyniosły skutek odwrotny do zamierzonego.
Donald Trump i branża naftowa: spadki zamiast wzrostów
Na początku maja kontrakty terminowe na amerykańską ropę osiągnęły najniższy poziom od 2021 roku, spadając o ok. 2 procent. Cena amerykańskiej ropy spadła z ok. 80 dolarów za baryłkę poniżej progu rentowności wierceń, wynoszącego ok. 65 dolarów za baryłkę. Wcześniej Donald Trump oświadczył, że cena ropy powinna osiągnąć 50 dolarów za baryłkę, co spotkało się z krytyką ekspertów, którzy zauważyli, że przy tak niskiej cenie produkcja ropy drastycznie by spadła.
Czytaj więcej
BRICS nigdy nie był jednolitym blokiem i nie brak dowodów na prawdziwość tego twierdzenia. Kolejn...
Amerykański sekretarz ds. energii Chris Wright twierdził jednak, że wzrost produkcji wciąż byłby możliwy z uwagi na niższe koszty. Pomimo zawarcia porozumienia z Chinami, dotyczącego tymczasowego obniżenia taryf, ceny ropy wzrosły jedynie o ok. 1,5 procent, wciąż nie przekraczając progu 65 dolarów za baryłkę.