Okazuje się, że najwięksi emitenci na świecie wydają średnio 2,3 razy więcej na uzbrajanie granic w ramach finansowania działań klimatycznych. W tym niechlubnym rankingu prowadzi Kanada, która na militaryzację swoich granic wydała aż 15 razy więcej, Australia – 13,5 oraz Stany Zjednoczone – 11. Również Wielka Brytania, w której już za kilka dni rozpocznie się szczyt klimatyczny COP26, wydaje na ochronę granic dwukrotnie więcej niż na finansowanie walki ze zmianą klimatu.
Szacuje się, że 7 krajów, odpowiedzialnych za 48 proc. historycznej, światowej emisji gazów cieplarnianych, wydało w latach 2013-2018 14,4 mld dolarów na finansowanie działań związanych z klimatem. Na ochronę swoich granic te same państwa przeznaczyły w tym czasie 33,1 mld dolarów.
Czytaj więcej
Mimo, że Australia chce redukować emisje CO2, minister energii odrzucił apel lobbystów o bardziej radykalne limity dla największych trucicieli.
W Stanach Zjednoczonych wydatki na egzekwowanie granic i imigracji potroiły się w latach 2003–2021. W Europie budżet agencji granicznej Unii Europejskiej (UE), Frontex, wzrósł aż o 2763 proc. od momentu jej założenia w 2006 roku do 2021 roku.
Zamiast skupić się na przyczynach migracji, najbogatsze państwa walczą o to, by jej zapobiec, tworząc "globalny mur klimatyczny". Tymczasem to właśnie one są historycznie w największym stopniu odpowiedzialne za pogłębiający się kryzys klimatyczny.