Zapowiada się, że tegoroczna konferencja w Dubaju również nie spełni oczekiwań aktywistów i ekspertów klimatycznych. Gospodarzem tegorocznego szczytu klimatycznego COP28 będą Zjednoczone Emiraty Arabskie, co wzbudza spore emocje, jako że kraj znajduje się w ścisłej czołówce największych na świecie producentów ropy naftowej.
Według danych Organizacji Krajów Eksportujących Ropę Naftową (OPEC) państwowa spółka naftowa produkowała 2,7 mln baryłek ropy dziennie w 2021 roku, a do 2027 roku planuje niemal podwoić wydobycie. Zjednoczone Emiraty Arabskie dysponują szóstymi co do wielkości rezerwami ropy naftowej na świecie i siódmymi co do wielkości globalnymi rezerwami gazu.
Czytaj więcej
Rozmowy toczyły się w napiętej atmosferze i momentami były bliskie załamania. Jak zwykle nie skończyły się w terminie.
Szef giganta na czele szczytu
Na przewodniczącego konferencji został wybrany Sultan Ahmed al-Jaber, stojący na czele Abu Dhabi National Oil Company. Według danych Climate Accountability Institute jest to jedna z 20 firm odpowiedzialnych za największe w historii emisje gazów cieplarnianych. Decyzja o powierzeniu al-Jaberowi przywództwa oburzyła przedstawicieli organizacji pozarządowych, którzy wyrazili swoje oburzenie w liście otwartym skierowanym do szefa ONZ António Guterresa i Simona Stiella, sekretarza wykonawczego Ramowej konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu (UNFCCC).
Kandydaturę al-Jabera poparł specjalny wysłannik prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena ds. klimatu John Kerry, który stwierdził, że to „wspaniały wybór”. Oburzyło to Svitlanę Romanko, dyrektorkę i założycielkę Razom We Stand, która zapytała retorycznie, czy z równym entuzjazmem Kerry poparłyby kandydaturę Władimira Putina na przewodniczącego konferencji pokojowej.