Ze styczniowego raportu przygotowanego przez naukowców na zlecenie Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ) wynikało, że poziom zawieszonych w powietrzu chemikaliów, które niszczą ozon, po raz pierwszy od lat spada. Naukowcy podkreślali, że pomoże to odbudować warstwę atmosfery, która chroni organizmy żyjące na ziemi przed szkodliwymi skutkami promieniowania ultrafioletowego słońca. W raporcie, który jest wydawany raz na cztery lata, ONZ stwierdziła, iż warstwa ozonowa wykazała poprawę i prawdopodobnie powróci do poziomu z 1980 roku w ciągu następnych kilku dekad.
Odbudowa warstwy ozonowej jest niezwykle ważna – zapobiega ona bowiem między innymi ekspozycji na światło ultrafioletowe, które powoduje u ludzi i zwierząt mnóstwo problemów zdrowotnych. Stosowanie przez ludzi substancji, które zubożają warstwę ozonową – między innymi chemikaliów – szkodzi barierze ochronnej, wywołując od lat niepokój naukowców.
Sytuacja polepszyła się między innymi dzięki działaniom podjętym w ramach protokołu montrealskiego z 1987 roku. Szacuje się, że przyczyniło się to do redukcji światowej konsumpcji substancji zubożających warstwę ozonową o około 98 proc. Naukowcy byli zdania, że dzięki podjętym działaniom warstwa ozonowa zregeneruje się do 2060 roku. Teraz okazuje się jednak, że przeszkodzić w tym procesie mogą pożary wywołane między innymi przez zmiany klimatu.
Czytaj więcej
Nowy raport Programu Środowiskowego Narodów Zjednoczonych oraz Światowej Organizacji Meteorologicznej Organizacji Narodów Zjednoczonych przynosi niezwykle dobre wieści dla naszej planety. Badacze zajmujący się zmianami klimatu wskazują w nim bowiem, że warstwa ozonowa się odbudowuje.
Pożary mogą zagrozić regeneracji warstwy ozonowej
Jak wynika z badania opublikowanego w magazynie naukowym „Nature”, jednym z czynników, który może zagrozić procesowi odbudowy warstwy ozonowej, są pożary obszarów naturalnych. Dym, który z nich pochodzi może sprawić, że proces odbudowy warstwy ozonowej Ziemi zostanie spowolniony bądź nawet zatrzymany – oceniają badacze.
Dym pochodzący z pożarów ma na warstwę ozonową długotrwały, negatywny wpływ – jego cząsteczki znajdujące się w stratosferze zubażają warstwę przez ponad rok. Co więcej, z czasem stają się one coraz bardziej destrukcyjne.
W raporcie z badania eksperci podali przykład pożarów, które miały miejsce w 2021 roku w Australii. Klęska żywiołowa objęła obszar 60 milionów akrów. Rok po walce z niszczycielskim żywiołem dziura ozonowa nad Antarktydą zaczęła się powiększać. Jak zaznacza Susan Solomon, ekspertka zajmująca się warstwą ozonową, „australijskie pożary były dzwonkiem alarmowym dla społeczności naukowej”. - Skutek pożarów lasów nie był wcześniej uwzględniany w prognozach odzyskiwania ozonu. Myślę, że efekt ten może zależeć od tego, czy pożary staną się częstsze i bardziej intensywne w miarę ocieplania się planety - dodała.
Zdaniem ekspertów, jeśli wciąż dochodzić będzie do tak poważnych pożarów obszarów naturalnych, to proces odbudowy warstwy ozonowej Ziemi może zostać spowolniony bądź nawet całkowicie zatrzymany.
Chcąc zweryfikować zachodzące reakcje chemiczne, eksperci, korzystając z danych satelitarnych, przeanalizowali stan stratosfery nad Antarktydą w miesiącach następujących po pożarach Australii. Podczas badań zauważyli spadek chlorowodoru (HCl) w atmosferze oraz wzrost stężenia tlenku chloru. Eksperci jasno wskazali, że ich zdaniem spowodował to właśnie dymem z pożarów.
Wyniki badań są bardzo niepokojące przede wszystkim w dobie kryzysu klimatycznego. Jeśli nie nastąpi natychmiastowa i radykalna redukcja emisji gazów cieplarnianych, szansa na ograniczenie globalnego ocieplenia do blisko 1,5 st. C lub nawet 2 st. będzie bowiem już poza zasięgiem. Przy globalnym ociepleniu o 1,5 st. C będą narastały fale upałów, a co za tym idzie – pożary będą coraz częstszym zjawiskiem.