Po śmierci wieloryby przenoszą tony węgla zmagazynowanego w swoich masywnych ciałach, na dno oceanu, skąd nie trafi z powrotem do atmosfery. Odchody wielorybów użyźniają ocean, wytwarzając duże zakwity fitoplanktonu, które pochłaniają ogromne ilości dwutlenku węgla (fitoplankton wytwarza co najmniej 50% tlenu w atmosferze i wychwytuje około 40% całego CO2 produkowanego na świecie). To tak zwany „niebieski węgiel”, czyli dwutlenek węgla usuwany z atmosfery przez systemy oceaniczne.

Czytaj też: W 50 lat wyginęło 70% rekinów. Zawiodły regulacje prawne

Ekosystemy niebieskiego węgla zajmują ok. 1% planety, ale są odpowiedzialne za około połowę CO2 pochłanianego przez oceany. Dr Oscar Serrano, ekolog morski z Uniwersytetu Edith Cowan w Zachodniej Australii uważa, że mogą go absorbować około 30 razy szybciej niż lasy deszczowe. Serrano był członkiem zespołu badawczego, który odkrył, że morska fala upałów w Zatoce Rekinów dekadę temu, wyniszczyła około jednej trzeciej trawy morskiej na tym obszarze, co spowodowało uwolnienie do atmosfery 9 mln ton CO2 w ciągu następnych trzech lat.

Przez dziesięciolecia rybołówstwo powodowało, że duża część niebieskiego węgla, zamiast trafiać na dno oceanu, była uwalniana do atmosfery w wyniku połowu nadmiernej liczby ryb i wielorybów. Szacuje się, że od lat 50. ubiegłego wieku, przez rybołówstwo do atmosfery trafiło 730 mln ton CO2, czyli mniej więcej tyle, ile w ciągu roku generuje 188 elektrowni węglowych. Jest to łączna ilość emisji, która trafia do atmosfery uwolniona z ciał ryb a także ze zużycia paliwa ze statku, używanego do połowów.

Elsa Cabrera, dyrektor wykonawcza Cetacean Conservation Centrum w Chile uważa, że wieloryby są „niezwykle potężnym sojusznikiem w walce z kryzysem klimatycznym”. Tymczasem nadal na świecie, mimo kontrowersji na poziomie międzynarodowym, odbywają się polowania na te zwierzęta – np. w Japonii, Norwegii i Islandii. Eksperci szacują, że obecna populacja wielorybów stanowi mniej więcej ćwierć poziomu sprzed masowych wyłowów. Gdyby wróciła do wcześniejszego poziomu, czyli 4-5 milionów, a co za tym idzie ilość fitoplanktonu zwiększyła się choćby o 1%, pozwoliłoby to na wychwycenie dodatkowych setek milionów ton CO2 rocznie.

Jeśli w ciągu najbliższych 9 lat nie zmniejszymy emisji gazów cieplarnianych o 45% w stosunku do poziomów z 2010 roku, a do 2050 nie wyeliminujemy ich całkowicie, temperatura globalna wzrośnie o 1,5°C powyżej poziomu sprzed okresu przedindustrialnego. Rodrigo Hucke-Gaete, profesor na Uniwersytecie Austral w Chile i prezes chilijskiej organizacji pozarządowej Blue Whale Centre nie ma wątpliwości, że „należy zminimalizować każde zagrożenie dotykające wieloryby (i ekosystemy morskie jako całość), wynikające z działalności człowieka, poprzez zdecydowane i skoordynowane działania”.