Cyrkulacja w Oceanie Atlantyckim, która stanowi podstawę Prądu Zatokowego – systemu pogodowego, który przynosi Europie ciepłą i łagodną pogodę – jest najsłabsza od ponad tysiąclecia.  Według najnowszych danych, prawdopodobną przyczyną jest załamanie klimatu.

Naukowcy ostrzegają, że dalsze osłabienie obiegu południkowego Atlantyku (AMOC) może przyczynić się do częstszego występowania burz w Wielkiej Brytanii, intensywniejszych zim oraz wzrostu niebezpiecznych fal upałów oraz susz w całej Europie. Jeżeli nie powstrzymamy dalszego ocieplania się klimatu, AMOC będzie słabnąć i do końca stulecia może zmniejszyć się nawet o 45%, co przybliży nas do krytycznego momentu, w którym system może stać się nieodwracalnie niestabilny.

AMOC to jeden z największych na świecie systemów cyrkulacji oceanicznej, przenoszący ciepłą wodę powierzchniową z Zatoki Meksykańskiej w kierunku północnego Atlantyku, gdzie ochładza się i staje się bardziej słona, aż do opadnięcia na północ od Islandii, która z kolei przyciąga więcej ciepłej wody z Karaibów. Cyrkulacji tej towarzyszą wiatry, które również pomagają przynieść łagodną i deszczową pogodę do Irlandii, Wielkiej Brytanii i innych części Europy Zachodniej.

Nie są to pierwsze ostrzeżenia naukowców, dotyczące wpływu zmian klimatycznych na funkcjonowanie cyrkulacji w Atlantyku. Opublikowane w 2017 roku przez naukowców ze Scripps Institution of Oceanography w San Diego i Uniwersytetu w Wisconsin-Madison wykazało, jak ogromne znaczenie dla prawidłowego funkcjonowania systemu AMOC ma stężenie CO2 w powietrzu, a także topniejące coraz bardziej lodowce kontynentalne na Grenlandii. Jego osłabienie może mieć katastrofalne skutki nie tylko dla występowania coraz bardziej niebezpiecznych anomalii pogodowych, ale też dla atlantyckich ekosystemów morskich, populacji ryb i innych form życia.

Stefan Rahmstorf z Poczdamskiego Instytutu Badań nad Wpływem Klimatu, który jest współautorem opublikowanego niedawno badania, powiedział, że „za 20-30 lat [AMOC] prawdopodobnie jeszcze bardziej się osłabi, co nieuchronnie wpłynie na naszą pogodę, więc będziemy świadkami wzrostu sztormów i fal upałów w Europie oraz podniesienia się poziomu morza na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych”.