W otwartym liście do kierownictwa, wysłanego jeszcze wiosną 2021, a do którego teraz dotarli dziennikarze „New York Timesa” załoga domaga się ujawnienia wielkości emisji, jakie klienci firmy wypuszczają do atmosfery. Przy tym pracownicy McKinseya wzięli sprawę jak najbardziej poważnie, bo kilku z nich, w proteście, opuściło już firmę, ponieważ ich pracodawca nie zakończył współpracy przede wszystkim z gigantami z rynku paliw kopalnych.
Czytaj więcej
Jak wynika z najnowszego raportu Transnational Institute, państwa znacznie chętniej się zbroją niż wspierają walkę z kryzysem klimatycznym.
McKinsey zareagował natychmiast przekonując, że jest jak najbardziej zaangażowany w ochronę planety, a na przestrzeni ostatnich lat doradzał swoim klientom właśnie w sprawach zmniejszania emisji. 15 października firma zorganizowała Dzień Akcji dla Klimatu i poinformowała pracowników o tym, że w roku 2030 zamierza stać się całkowicie bezemisyjną. To akurat był elegancki, ale mało znaczący gest, bo ślad węglowy firmy doradczej jest niczym w porównaniu z tym, co zostawiają w wyniku swojej działalności takie giganty, jak jej klienci np. Exxon Mobil i Gazprom.
McKinsey, jako firma doradcza oczywiście nie może ujawniać jakichkolwiek informacji dotyczących jej klientów, bo natychmiast zostałaby uznana za niewiarygodną. Ale w dokumentach jakie wyniosło 4 jej byłych współpracowników są niezbite dowody na to, że spośród 100 kolosów z rynku paliw kopalnych, 43. jest, bądź było klientami McKinseya. Wśród nich są BP i Saudi Aramco. I to od nich płyną setki milionów dolarów wydawanych na doradztwo.
Przy tym firma skupia się raczej na pomysłach jak najskuteczniej można ciąć koszty, zwiększyć produktywność i zyski, a nie co powinno się zrobić, żeby mniej szkodzić środowisku. Tymczasem według ujawnionych dokumentów przygotowanych przez Climate Accountability Institute, organizację non-profit zajmującą się śledzeniem emisji, to klienci McKinseya odpowiadali za jedną trzecią światowych emisji dwutlenku węgla.