Ameryka rezygnuje z walki z globalnym ociepleniem? Jest decyzja Donalda Trumpa

Prezydent Donald Trump w swoim przemówieniu inauguracyjnym potwierdził plany ekspansji projektów związanych z wydobyciem paliw kopalnych i potwierdził ponowne odejście od Porozumienia paryskiego. Co to oznacza dla losów najważniejszej umowy klimatycznej?

Publikacja: 21.01.2025 15:29

Donald Trump w Białym Domu podczas pierwszego dnia drugiej kadencji jako prezydent USA.

Donald Trump w Białym Domu podczas pierwszego dnia drugiej kadencji jako prezydent USA.

Foto: Jim WATSON / POOL / AFP

Ubiegły rok był drugim z rzędu, w którym padł rekord produkcji amerykańskiej ropy naftowej. W 2023 roku osiągnięto 12,9 mln baryłek dziennie, umacniając pozycję kraju jako największego producenta ropy naftowej na świecie. Według szacunków amerykańskiej Agencji Informacji Energetycznej (EIA), w 2024 roku do połowy grudnia produkowano średnio 13,249 mln baryłek ropy dziennie. 

Dla prezydenta Donalda Trumpa – oraz firm z branży paliw kopalnych, którzy wsparli jego kampanię wyborczą kwotą 75 milionów dolarów – to za mało. W trakcie swojego przemówienia, rozpoczynającego drugą kadencję w Białym Domu, Donald Trump zapowiedział, że ogłosi „krajowy stan wyjątkowy w zakresie energii” oraz planuje zdwoić wysiłki w zakresie wydobycia paliw kopalnych, aby USA „znów stały się bogatym krajem” dzięki ropie, którą nazwał „płynnym złotem”. Potwierdził również odejście Stanów Zjednoczonych, drugiego największego na świecie emitenta gazów cieplarnianych, od Porozumienia paryskiego. 

Trump: USA rezygnują z porozumienia paryskiego 

Po raz pierwszy administracja Trumpa wycofała się z globalnego porozumienia klimatycznego w 2017 roku, a decyzję tę zmienił w pierwszym dniu swojej kadencji kolejny prezydent USA, Joe Biden. 

Porozumienie paryskie, zawarte w 2015 roku, ma na celu ograniczenie emisji gazów cieplarnianych, aby utrzymać wzrost globalnej temperatury na poziomie nie wyższym niż 1,5 stopni Celsjusza w stosunku do poziomów przedindustrialnych. Naukowcy alarmują, że w ubiegłym roku świat osiągnął ten poziom, przechodząc jednocześnie do historii jako najgorętszy rok w historii pomiarów. Wiele wskazuje jednak na to, że 2025 rok może okazać się jeszcze cieplejszy.

Czytaj więcej

Grenlandia: obiekt marzeń Donalda Trumpa i ofiara zmian klimatycznych

Prezydent Trump uznał jednak, że porozumienie paryskie utrudnia funkcjonowanie amerykańskiej gospodarki i podczas przemówienia inauguracyjnego oświadczył, że „natychmiast wycofuje się z niesprawiedliwego, jednostronnego oszustwa klimatycznego z Paryża”. 

Porozumienie paryskie osiągnięto w 2015 roku, podczas szczytu klimatycznego ONZ w Paryżu. Jego celem było utrzymanie wzrostu średnich globalnych temperatur zdecydowanie poniżej 2 stopni Celsjusza w porównaniu z epoką przedindustrialną, a także kontynuacja wysiłków państw, aby ograniczyć wzrost temperatury do 1,5 stopni Celsjusza powyżej poziomów sprzed epoki przemysłowej.

Porozumienie zobowiązało wszystkie kraje do przedstawienia do 2020 roku długoterminowych planów ograniczenia emisji gazów cieplarnianych. Weszło w życie 4 listopada 2016 roku, gdy spełniony został warunek jego ratyfikacji: co najmniej 55 państw odpowiedzialnych za co najmniej 55% globalnych emisji gazów cieplarnianych.

Porozumienie paryskie było przełomowym wydarzeniem, ale ma wiele wad – państwa same ustalają sposoby osiągnięcia zakładanych celów redukcji emisji. W grudniu 2024 roku administracja Joe Bidena zapowiedziała ograniczenie do 2035 roku emisji o 66 procent w porównaniu do poziomu z 2005 roku. W obecnej sytuacji ten cel nie zostanie zrealizowany – nowa administracja błyskawicznie usunęła nawet ze strony Białego Domu informację prasową o zobowiązaniach klimatycznych przedstawionych przez administrację Joe Bidena w grudniu 2024 roku.

Skutki zmian klimatycznych uderzają w USA

Według najnowszego raportu grupy badawczej Climate Accountability Research Project (Carp), majątek amerykańskich miliarderów z branży paliw kopalnych wzrósł w ciągu ostatnich dziewięciu miesięcy o 15 procent. Tymczasem efekty spalania ropy, gazu i węgla można zaobserwować m.in. w Kalifornii, walczącej z groźnymi pożarami, które – jak potwierdzają naukowcy – są podsycane zmianami klimatu, wywołanymi emisjami generowanymi przez paliwa kopalne.

Według analiz, emisje związane z branżą paliwową odpowiadają za niemal 40 procent wszystkich zniszczeń lasów w zachodniej części Stanów Zjednoczonych oraz Kanady w ciągu ostatnich 40 lat. W ubiegłym roku Stany Zjednoczone zmagały się również ze zniszczeniami wywołanymi przez huragany Helene oraz Milton. Według szacunków ekspertów, huragan Helene przyniósł szkody o wartości 250 miliardów dolarów w południowo-wschodnich Stanach Zjednoczonych, głównie na Florydzie, w Georgii i Karolinie Północnej, z kolei Milton, który krótko po niej nawiedził Florydę, wywołał szkody opiewające na co najmniej 50 miliardów dolarów. Łączna liczba ofiar obu huraganów wyniosła co najmniej 250 osób.

Mimo szkodliwych dla klimatu decyzji nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych, lokalne władze zapowiedziały kontynuację walki z pogłębiającym się kryzysem klimatycznym. 

Współprzewodniczące Sojuszu Klimatycznego Stanów Zjednoczonych – gubernator Nowego Jorku Kathy Hochul i gubernator Nowego Meksyku Michelle Lujan Grisham – przekazały Sekretarzowi Wykonawczemu ONZ ds. Zmian Klimatu Simonowi Stiellowi list, w którym zapewniają, że „nie odwrócą się” od klimatycznych zobowiązań kraju, w imię zdrowia oraz przyszłości narodu. W liście podkreślono, że koalicja w tej kwestii została zawiązana już w 2017 roku, po pierwszym wycofaniu się Trumpa z Porozumienia paryskiego. Sygnatariusze potwierdzili, że są dobrze przygotowani i planują promować działania klimatyczne oraz śledzić i raportować postępy na arenie międzynarodowej, m.in. na tegorocznej Konferencji Narodów Zjednoczonych w sprawie Zmian Klimatu COP30 w Brazylii.

Ubiegły rok był drugim z rzędu, w którym padł rekord produkcji amerykańskiej ropy naftowej. W 2023 roku osiągnięto 12,9 mln baryłek dziennie, umacniając pozycję kraju jako największego producenta ropy naftowej na świecie. Według szacunków amerykańskiej Agencji Informacji Energetycznej (EIA), w 2024 roku do połowy grudnia produkowano średnio 13,249 mln baryłek ropy dziennie. 

Dla prezydenta Donalda Trumpa – oraz firm z branży paliw kopalnych, którzy wsparli jego kampanię wyborczą kwotą 75 milionów dolarów – to za mało. W trakcie swojego przemówienia, rozpoczynającego drugą kadencję w Białym Domu, Donald Trump zapowiedział, że ogłosi „krajowy stan wyjątkowy w zakresie energii” oraz planuje zdwoić wysiłki w zakresie wydobycia paliw kopalnych, aby USA „znów stały się bogatym krajem” dzięki ropie, którą nazwał „płynnym złotem”. Potwierdził również odejście Stanów Zjednoczonych, drugiego największego na świecie emitenta gazów cieplarnianych, od Porozumienia paryskiego. 

Pozostało jeszcze 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Liderzy
Szczyt klimatyczny w Baku może być przełomowy. Bilion dolarów na stole
Materiał Promocyjny
Suzuki e VITARA jest w pełni elektryczna
Liderzy
Sukces Donalda Trumpa zagrozi celom klimatycznym? Eksperci biją na alarm
Liderzy
Polacy oczekują od rządu walki z kryzysem klimatycznym. Nowy sondaż
Liderzy
Polityka klimatyczna według Labour Party. „Wielka Brytania wraca do wyścigu”
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Liderzy
Nowa koalicja dla ratowania klimatu. Trzy państwa rozpoczynają współpracę
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego