Ubiegły rok był drugim z rzędu, w którym padł rekord produkcji amerykańskiej ropy naftowej. W 2023 roku osiągnięto 12,9 mln baryłek dziennie, umacniając pozycję kraju jako największego producenta ropy naftowej na świecie. Według szacunków amerykańskiej Agencji Informacji Energetycznej (EIA), w 2024 roku do połowy grudnia produkowano średnio 13,249 mln baryłek ropy dziennie.
Dla prezydenta Donalda Trumpa – oraz firm z branży paliw kopalnych, którzy wsparli jego kampanię wyborczą kwotą 75 milionów dolarów – to za mało. W trakcie swojego przemówienia, rozpoczynającego drugą kadencję w Białym Domu, Donald Trump zapowiedział, że ogłosi „krajowy stan wyjątkowy w zakresie energii” oraz planuje zdwoić wysiłki w zakresie wydobycia paliw kopalnych, aby USA „znów stały się bogatym krajem” dzięki ropie, którą nazwał „płynnym złotem”. Potwierdził również odejście Stanów Zjednoczonych, drugiego największego na świecie emitenta gazów cieplarnianych, od Porozumienia paryskiego.
Trump: USA rezygnują z porozumienia paryskiego
Po raz pierwszy administracja Trumpa wycofała się z globalnego porozumienia klimatycznego w 2017 roku, a decyzję tę zmienił w pierwszym dniu swojej kadencji kolejny prezydent USA, Joe Biden.
Porozumienie paryskie, zawarte w 2015 roku, ma na celu ograniczenie emisji gazów cieplarnianych, aby utrzymać wzrost globalnej temperatury na poziomie nie wyższym niż 1,5 stopni Celsjusza w stosunku do poziomów przedindustrialnych. Naukowcy alarmują, że w ubiegłym roku świat osiągnął ten poziom, przechodząc jednocześnie do historii jako najgorętszy rok w historii pomiarów. Wiele wskazuje jednak na to, że 2025 rok może okazać się jeszcze cieplejszy.
Czytaj więcej
Obfitująca w bogactwa mineralne wyspa stanowi łakomy kąsek dla Stanów Zjednoczonych, chcących prześcignąć Chiny w walce o globalny prymat. Grenlandczycy mają jednak więcej problemów – ich wyspa doświadcza zmian klimatycznych gwałtowniej niż inne części świata.