„Czy kiedykolwiek będzie możliwe pozwanie kogoś za szkodzenie klimatowi? Dwadzieścia lat po tym, jak po raz pierwszy postawono to pytanie, uważamy temat odpowiedzialności klimatycznej za zamknięty. Przedstawiamy naukowe i prawne implikacje płynące z modelu end-to-end (zaczerpnięty z biznesu termin opisujący całkowity cykl powstawania produktu, od początku produkcji po moment, w którym produkt trafia do rąk użytkownika – przyp. red.) przypisywania, łączącego producentów paliw kopalnych z konkretnymi szkodami wynikającymi z ocieplenia” – czytamy na łamach magazynu „Nature”.
Autorzy artykułu, Christopher W. Callahan i Justin S. Mankin, to badacze z Wydziału Geografii Darthmouth College. Opracowany przez nich model analizy danych, prowadzący finalnie do przypisania konkretnym firmom określonego udziału w kryzysie klimatycznym, może okazać się wstrząsem dla biznesu na całym świecie – a przy okazji, także dla sądownictwa.
Emisje CO2: Koniec bezkarności koncernów?
Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze uznał w lipcu w swojej opinii odpowiedzialność państw za walkę ze zmianami klimatycznymi oraz ich negatywny wpływ na życie i zdrowie ludzkości. Opinia zawierała też jednak zastrzeżenie, że przypisanie konkretnej odpowiedzialności podmiotom emitującym gazy cieplarniane prawdopodobnie nigdy nie będzie możliwe.
Sceptycyzm ten nie był teoretyczny: MTS doskonale wie, że w co najmniej kilkudziesięciu przypadkach pozwy składane przeciw konkretnym firmom, które należą do czołowych globalnych emitentów, kończyły się oddaleniem sprawy. Model zaproponowany przez amerykańskich uczonych może diametralnie zmienić sytuację.
Czytaj więcej
Zakończono właśnie kluczowy etap projektu uznawanego za jeden z najtrudniejszych w chińskiej ener...