Przez kilka dekad Amerykanie nie robili wielkiej tajemnicy ze zbieranych przez swoje ośrodki badawcze danych. Dostęp do nich był darmwy i praktycznie dla wszystkich zainteresowanych – z czego korzystała między innymi Europa. Dzięki temu mogła inwestować w inne obszary badawcze. Te czasy, dla niektórych „czasy uzależnienia”, dobiegają końca.
Polityka klimatyczna Donalda Trumpa
Zmiany w polityce unijnych ośrodków naukowych odbywają się dyskretnie, być może – żeby nie drażnić partnerów zza Atlantyku. Jak donosi agencja Reuters, impulsem do budowania własnej bazy monitoringu, zbierania i analizy danych były cięcia, które administracja Donalda Trumpa wprowadza w instytucjach takich jak National Oceanic Atmospheric Administration, Environmental Protection Agency, Center for Disease Control i innych. Co charakterystyczne, pytania Reutersa Biały Dom zbył oświadczeniem, że cięcia dotyczą „programów służących do szerzenia <Fake Green New Scam Science>” – co można luźno tłumaczyć jako „nową zieloną naukę o bzdurach”.
W coraz większym stopniu amerykańskie cięcia przekładają się na Europę, gdyż oznaczają skurczenie się strumienia danych, które pozwalały również europejskim instytucjom naukowym oceniać sytuację na świecie i prognozować jej rozwój, a także przygotowywać się na pogodowe ekstrema i tworzyć infrastrukturę odporności na potencjalne kataklizmy.
Czytaj więcej
Gdańsk, Wałbrzych, Olkusz, Bolesław, Lędziny – to ledwie początek listy miejsc w Polsce, gdzie w...
W marcu 2025 roku kilkanaście krajów UE zaapelowało do Komisji Europejskiej, by tworzyć miejsca pracy dla amerykańskich naukowców zwalnianych w ramach wspomnianych cięć. – Sytuacja jest gorsza niż moglibyśmy oczekiwać – podsumowywała minister ds. edukacji i badań naukowych Szwecji, Maria Nilsson. – Szczerze mówiąc, moja reakcja to szok – dodawała.