Wraz z początkiem roku brytyjska organizacja klimatyczna Extinction Rebellion ogłosiła, że zamierza walczyć o klimat w sposób mniej kontrowersyjny. Grupa, która rozpoczęła działalność w 2018 roku, zasłynęła z akcji takich, jak np. przyklejanie się do bram Pałacu Buckingham.
Na swojej stronie organizacja napisała, że „pomimo głośnego i wyraźnego alarmu klimatycznego i ekologicznego, niewiele się zmieniło. Emisje wciąż rosną, a nasza planeta umiera w przyspieszonym tempie.” Aktywiści w oświadczeniu napisali, że zamierzają wyżej cenić obecność niż aresztowania, a relacje międzyludzkie postawić ponad blokadami ulic. Podkreślili również, że choć „uznają i celebrują” siłę protestów, które są w stanie zaalarmować społeczeństwo, to „nieustannie ewoluująca taktyka jest koniecznym podejściem”, a obecnie największym wyzwaniem jest walka z nadużywaniem władzy przez rządzących.
„Siła wszystkich ruchów społecznych, środowiskowych i na rzecz sprawiedliwości leży we współpracy. Ponieważ nasze prawa są odbierane, a osoby wypowiadające się i najbardziej zagrożone są uciszane, musimy znaleźć wspólną płaszczyznę i zjednoczyć się, aby przetrwać” – napisano w oświadczeniu.
Czytaj więcej
Protestujące przeciwko zmianom klimatu aktywistki rzuciły zupą pomidorową w słynne „Słoneczniki” Vincenta van Gogha – jeden z najcenniejszych obrazów artysty. Chciały w ten sposób zwrócić uwagę na problemy, z jakimi mierzy się planeta. Dzieło jest chronione na szczęście taflą szkła.
Rzeczniczka Extinction Rebellion Marijn van de Geer w wywiadzie dla „Good Morning Britain” przyznała, że dotychczasowa taktyka, polegająca na radykalnych działaniach, zraziła część społeczeństwa, w tym osoby, które nie podważają postępujących zmian klimatycznych. Zniechęciła również osoby, które chciałyby się zaangażować w aktywizm klimatyczny, ale obawiają się aresztowania.