W badaniach przeprowadzonych w ciągu ostatniej dekady próbowano określić, jak nienaruszone są ekosystemy w skali globalnej, korzystając ze zdjęć satelitarnych. Ich szacunki sugerują, że od 20% do 40% powierzchni planety można uznać za nienaruszone ekologicznie. Jednak to, co można wykryć za pomocą satelitów, jest kiepską miarą tego, jak dzikie jest faktycznie siedlisko.
Czytaj też: Ratowanie ginących gatunków staje się coraz trudniejsze
Dlatego w najnowszym badaniu naukowcy zastosowali inną definicję nienaruszonych ekosystemów, która rozważa, czy wszystkie gatunki, o których wiadomo, że występowały na danym obszarze, są nadal obecne i czy są wystarczająco liczne, aby odgrywać swoje role ekologiczne.
Okazało się, że jedynie 2,8% powierzchni lądu planety można uznać za rzeczywiście nienaruszone. Niewielkie fragmenty wielkości 10 000 kilometrów kwadratowych lub większe, są rozrzucone w różnych miejscach na całym świecie.
Należą do nich m.in. Park Narodowy Nouabale-Ndoki w Kongo, Serengeti-Ngorongoro w Tanzanii, rdzenne terytorium Alto Rio Negro w Amazonii i Park Narodowy Kawésqar w południowym Chile. Są to bardzo rzadkie i szczególne miejsca, które należy zachować, ale tylko 11% z nich znajduje się na obszarze chronionym.
Naukowcy wyjaśniają, że tam, gdzie gatunek wyginął, pierwotnej dziczy nie można przywrócić. Ale tam, gdzie gatunki zostały lokalnie wytępione, ale przetrwały gdzie indziej, istnieje nadzieja na przywrócenie integralności ekosystemu poprzez ponowne wprowadzenie gatunków. Będzie to wymagało znacznego zaangażowania ze strony rządów i organów międzynarodowych, ponieważ ponowne wprowadzenie będzie wymagało wysiłku i pociągnie za sobą niemałe koszty.