Właściciele hodowli łososia szlachetnego w Szkocji nie dbają o dobrobyt tych zwierząt, jak wynika ze śledztwa Compassion in World Farming. Kontrola przeprowadzona zimą ubiegłego roku wykazała, że nawet na farmach głównych producentów (stanowiących ponad 96% szkockiej branży) powszechnym zjawiskiem jest występowanie wszy morskich, a panujące tam warunki sprzyjają rozwojowi pasożytów oraz chorób, co skutkuje wysoką śmiertelnością. Compassion in World Farming wzywa do moratorium na rozwój przemysłowej hodowli łososia w Szkocji i każe się zastanowić, czy hodowla dzikich ryb mięsożernych może występować w zrównoważonym i empatycznym systemie żywnościowym.
Czytaj też: Manaty na Florydzie umierają z głodu. Problem rośnie
Jak wynika ze śledztwa, niemal 1/3 młodych łososi, czyli smoltów, umieszczanych w klatkach, ginie w Szkocji co roku w czasie produkcji, kolejne giną w fazie słodkowodnej. Średnio 25% nie przeżyje stadium rozwojowego. Dane dotyczące śmiertelności odnoszą się jedynie do zwierząt przebywających w najbardziej drastycznych warunkach, są zatem zaniżone.
Nienaturalne dla łososia warunki panujące na fermach, czyli zamknięte klatki, ograniczają zwierzętom możliwość ucieczki przed wszami morskimi – pasożytami żywiącymi się skórą, krwią i śluzem ryb, takich jak łosoś. Co więcej, ich liczba na fermach wciąż rośnie – według danych Organizacji Szkockich Producentów Łososia (SSPO), średnia liczba dorosłych samic wszy morskiej na rybę wzrosła o 96% między kwietniem 2018 r. a majem 2019 r. W tym samym okresie nastąpił wzrost liczby łososi na farmach w Szkocji o niemal 25%. Pasożyt wywołuje u łososi silny ból oraz stres, podobnie jak niektóre metody walki z nim, np. zanurzanie ryb w gorącej wodzie (tzw. technologia „Thermolicer”).
Do walki z wszami morskimi wykorzystuje się ryby czyściciele, które zjadają pasożyty z łososi, jednak ich dobrostan również nie jest chroniony, często giną w trakcie produkcji, a nieliczne, które dotrwają do jej końca, są okrutnie zabijane.