Miniony rok uplasował się w ścisłej czołówce najcieplejszych lat w historii. Raporty na ten temat opublikowało pięć czołowych agencji meteorologicznych i choć wyniki różnią się od siebie, to Światowa Organizacja Meteorologiczna (WMO) poinformowała, że różnice między danymi poszczególnych agencji mieszczą się w granicach błędu statystycznego.
Czytaj też: Pożary znów pustoszą Australię – a to dopiero początek
NASA uznała, że 2020 był równie gorący jak 2016, Japońska Agencja Meteorologiczna (JMA) uważa, że 2020 był trzecim najcieplejszym rokiem w historii, brytyjski Met Office ocenił, że to drugi najgorętszy rok od XIX wieku. Z tych niepokojących danych wynika również, że obecnie temperatura na świecie wynosi około 1,2°C więcej niż średnia z lat 1850-1900, czyli sprzed epoki przemysłowej.
Naukowcy nie mają wątpliwości, że za tymi zmianami stoi przede wszystkim działalność człowieka. Mimo, że w ubiegłym roku z powodu pandemii, emisje gazów cieplarnianych spadły o około 7%, nie przyniosło to efektów w postaci obniżenia temperatury.
Według dr Gavina Schmidta, dyrektora Instytutu Badań Kosmicznych im. Goddarda przy Narodowej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej (NASA) w Nowym Jorku, temperatura na Ziemi będzie nadal rosnąć, być może szybciej niż dotąd, o ile nie zmniejszymy realnie emisji gazów cieplarnianych.
W ubiegłym roku w Stanach Zjednoczonych doszło do wielu katastrof pogodowych i klimatycznych, będących efektem globalnego ocieplenia, m.in. pożary w Kalifornii, Kolorado, Oregonie i Waszyngtonie, susza, 7 cyklonów tropikalnych (Hanna, Isaias, Laura, Sally, Delta, Zeta i Eta) 3 tornada. Przez wiele miesięcy płonęły też australijskie busze – ogień strawił aż 103 tysiące kilometrów kwadratowych. Pożary wybuchały też w Boliwii, Argentynie, Paragwaju i Brazylii. W Azji pojawiła się plaga szarańczy – również spowodowana efektem zmian klimatycznych, tj. wyjątkowo obfitymi deszczami. Ekstremalne zjawiska pogodowe szalały właściwie na całym świecie, powodując szereg tragedii i generując ogromne straty.