Według Greenpeace Russia od początku roku do 10 sierpnia obszar objęty pożarami w Rosji osiągnął 16,451 mln hektarów, czyli 164,5 tys. Tylko w ciągu ostatniego dnia (wtorek) obszar pożarów zwiększył się o 0,4 mln ha, obejmując powierzchnię równą Moskwie i Petersburgowi łącznie (odpowiednio 0,26 i 0,14 mln ha).
„Drwalom bardziej opłaca się palić resztki ściętego lasu niż oczyszczać teren w inny sposób lub poddawać recyklingowi odpady”
Najgorsza sytuacja panuje w Jakucji – największym i najzimniejszym regionie Rosji, gdzie tegoroczne upały biją rekordy wysokich temperatur. Aktywne są tam 323 pożary, z których największy rozciąga się na powierzchni 1,3 mln ha i jest prawie równy obszarowi obwodu kaliningradzkiego (1,5 mln ha).
Czytaj także: „Klimatyczny punkt zapalny”: pożary zombie niszczą Syberię
Gwałtowne pogorszenie sytuacji przyniósł sierpień, od którego od początku, strefa pożarów uznanych za niemożliwe do gaszenia rozrosła się 2,5-krotnie. Ogień otoczył ponad tysiąc wsi i miast Syberii. Ludzie zmagają się tam z żrącym dymem, smogiem i gorącym pyłem.
Rozciągający się od Mongolii do bieguna północnego dym syberyjskich pożarów spowił niebo w miastach od Jakucka po Nowosybirsk. W Krasnojarsku lotnisko trzeci dzień z rzędu jest zmuszone opóźniać i odwoływać loty – średnio po 30 rejsów dziennie.