Coraz więcej krajów w Europie: Niemcy, Włochy, Bułgaria, nawet Francja bada możliwość większego wykorzystania węgla w energetyce, który zastąpiłby rosyjski gaz ziemny. Wszystko wskazuje na to, że w skali świata produkcja elektryczności z węgla będzie rosnąć, po skoku w 2021 r. wywołanym ożywieniem gospodarczym. A sektor energetyczny jest największym emitentem spalin, przypada na niego 41 proc. emisji.
Bezpośrednią natychmiastową konsekwencją rosyjskiej agresji będzie nagłe wstrzymanie wszelkich działań i inicjatyw mających zmniejszać emisje dwutlenku węgla. Będzie to wynikać z konieczności zapewnienia stałych dostaw energii elektrycznej, ale z drugiej strony czynnikiem hamującym powinien być stały duży wzrost cen nośników energii, zwłaszcza kopalnych. Europa odczuje bardziej to ostatnie, bo światowy rynek surowców energetycznych podzieli się na dwa: rosyjski i nierosyjski. Kupowanie ich na rynku nierosyjskim będzie droższe, bo te surowce i produkty będą pochodzić z bardziej odległych regionów.