Autorzy analizy think tanku Carbon Tracker wzięli pod lupę 30 największych producentów paliw kopalnych na świecie i ocenili ich działania na podstawie szeregu czynników, takich jak plany produkcyjne, cele redukcji gazów cieplarnianych (GHG) oraz cele redukcji metanu. W badaniu pominięto producentów z krajów objętych sankcjami międzynarodowymi.
W tym roku mija dekada od podpisania przełomowego porozumienia paryskiego, w którym sygnatariusze zobowiązali się do utrzymania wzrostu temperatury na świecie w tym stuleciu znacznie poniżej 2°C w stosunku do poziomu sprzed epoki przemysłowej oraz podjęcia wysiłków na rzecz dalszego ograniczenia wzrostu temperatury do 1,5°C. Naukowcy nie mają wątpliwości, że w tym celu konieczne jest odchodzenie od najbardziej emisyjnych źródeł energii, czyli paliw kopalnych, jednak producenci ropy, gazu oraz węgla nie zamierzają się spieszyć.
Koncerny naftowe ignorują porozumienie paryskie
Raport Paris Maligned III pokazuje ogromną przepaść między ustaleniami naukowców zajmujących się klimatem a planami naftowych gigantów. Jak się okazuje, żaden z analizowanych producentów paliw kopalnych nie wdraża działań zbieżnych z celami porozumienia paryskiego. Co więcej, część z nich w ciągu ostatniego roku znacznie pogorszyła swoją politykę klimatyczną, a większość planuje zwiększenie produkcji. Nowe projekty zagrożą nie tylko celom porozumienia, ale będą też niezgodne ze scenariuszem utrzymania wzrostu globalnej temperatury na poziomie 1,7°C, a nawet 2,4°C.
Czytaj więcej
W Indonezji – tropikalnym państwie wyspiarskim, na którego terenie znajduje się trzeci co do wiel...
Decyzje amerykańskich producentów ropy i gazu nie budzą zaskoczenia w kontekście niedawnych postanowień administracji USA, dotyczących rozwoju sektora paliw kopalnych. Jak czytamy w Paris Maligned III, choć polityka prezydenta Trumpa niewątpliwie wzmacnia trend porzucania ambitnych celów klimatycznych, trudno uznać ją za jedyny czy nawet główny czynnik, np. firma bp zaczęła opóźniać wdrażanie działań klimatycznych już w październiku 2024 r. Nie bez wpływu są wstrząsy geopolityczne, jak agresja Rosji na Ukrainę.