Chiński region Mongolii Wewnętrznej planuje zakazać nowych projektów wydobywczych kryptowaluty i do kwietnia zamknąć realizowane w celu ograniczenia zużycia energii. Chiny odpowiadają za ok. 65% wydobycia bitcoinów na świecie, używając taniej energii pochodzącej z węgla. Sama Mongolia Wewnętrzna odpowiada za 8%, czyli więcej niż całe Stany Zjednoczone, które wydobywają 7,2%.
Plan zakazu wynika z faktu, że Mongolia Wewnętrzna jako jedyna nie osiągnęła celów rządu centralnego dotyczących zużycia energii w 2019 roku, co spotkało się z dezaprobatą Pekinu. Region obecnie dąży do obniżenia emisji na jednostkę produktu krajowego brutto o 3% w tym roku oraz ograniczenia przyrostowego wzrostu zużycia energii do około 5 mln ton węgla.
Czytaj też: Inwestycja w Bitcoina udowadnia, że Musk nie dba o klimat
Mongolia Wewnętrzna, gdzie znajdują się spore kopalnie węgla, słynie z niedrogiej energii i w ciągu ostatnich dekad przyciągała inwestycje z wielu energochłonnych sektorów, takich jak hutnictwo aluminium i stopów żelaza.
Mimo, że Chiny popierały rozwój technologii blockchain, ich podejście do kryptowaluty zmieniło się drastycznie w ciągu ostatnich kilku lat. Wcześniej zdecydowana większość transakcji odbywała się właśnie tam, dzięki niedrogiej energii elektrycznej, lokalnym fabrykom chipów i taniej siły roboczej. Teraz jednak naczelnym celem dla Chin jest dążenie do osiągnięcia szczytu emisji CO2 do 2030 roku i neutralności węglowej do roku 2060, a 2/3 energii elektrycznej w tym kraju wciąż pochodzi z węgla.
Naukowcy z Uniwersytetu Cambridge za pomocą Cambridge Bitcoin Electricity Consumption Index (CBECI) – narzędzia do śledzenia zużycia energii Bitcoina w czasie rzeczywistym – ustalili, że globalna sieć komputerowa Bitcoina zużywa tyle samo lub więcej energii elektrycznej, co Argentyna. Gdyby Bitcoin był krajem, znajdowałby się w pierwszej trzydziestce wśród zużywających najwięcej energii.