W kolejnym badaniu dla Komitetu, przeprowadzonym kilka miesięcy później, zwiększenie swoich wysiłków w tym zakresie deklarowało 69 proc. badanych. Tyle że ledwie co trzeci potwierdził, że wyjeżdżając z domu na dłużej, wyłącza urządzenia domowe i odpina je od gniazdek. A większość z tych, którzy tak robią – jak wynika ze statystyk – to ludzie młodzi lub mieszkańcy mniejszych ośrodków. Czyli te grupy, których wrażliwość na wysokość rachunków za media jest wyższa niż ustatkowanych mieszkańców metropolii.
Choć zmiana naszych codziennych przyzwyczajeń byłaby pożądana i z pewnością przyniosłaby wiele odczuwalnych efektów, to prawdziwą machiną do marnowania energii są nasze domy. W przyjętej w marcu br. Długoterminowej Strategii Renowacji Budynków znajdziemy dramatyczną statystykę: w Polsce mamy w sumie 14,2 mln budynków. Spośród nich 5,6 mln to budynki mieszkalne jednorodzinne – i 70 proc. z nich nie spełnia standardów efektywności energetycznej.
To rzecz jasna tylko pobieżny szacunek, eksperci potrafią ująć to jeszcze bardziej lapidarnie: właściwie tylko budynki budowane w ciągu ostatniej dekady jako tako „trzymają” energię. Konfederacja Lewiatan szacuje w raporcie „Efektywność energetyczna budynków”, że polskim domom – jedno- i wielorodzinnym – należałoby zafundować ok. 7,5 mln termomodernizacji, w tym 4,7 mln termomodernizacji głębokich. A do tego wymianę źródeł ciepła w 6,9 mln budynków. Skala wyzwania wykracza zatem dalece poza odłączenie telewizora czy czajnika przed wyjazdem na wakacje.
To będzie dosłownie mroczna zima
15 proc. redukcji zużycia energii mają osiągnąć państwa naszego kontynentu podczas rozpoczynającej się zimy. Wyrzeczenia mają charakter dobrowolny, ale Europejczyków nie trzeba zanadto namawiać do działania.
Wiele krajów zaczęło oszczędzać już w lecie, rezygnując z klimatyzacji w chłodniejsze dni i w godzinach nocnych. Przykładowo, Hiszpanie wytrzymywali bez klimatyzacji do momentu, gdy temperatura zaczynała przekraczać 27 stopni C. Z kolei obecnie, w miesiącach zimowych, właściwie w całej Europie będzie obowiązywać 19-stopniowy próg grzewczy: temperatura w obiektach publicznych raczej tego progu nie powinna – i zapewne nie będzie – przekraczać. Teoretycznie, limit ma obowiązywać do marca, ale są kraje – jak Hiszpania – które w zasadzie rozciągną go niemal do końca przyszłego roku.
Ofiarą kryzysu energetycznego będą zapewne zabytki i inne obiekty, których atrakcyjność wizualną podkreślało oświetlenie. Symbolem może tu być paryska wieża Eiffla, choć trzeba też przyznać, że paryżanie nie porwali się na wielkie poświęcenie: reflektory, oświetlające budowlę nocą, gasną dziś o godzinę wcześniej. Już ten skromny gest pozwala jednak o 4 proc. zmniejszyć rachunki za prąd generowane przez ten obiekt. Znacznie dalej poszli Niemcy, którzy pozwolili oświetlać zabytki czy budynki użyteczności publicznej jedynie w godzinach 16–22. Warto tu wspomnieć też przykłady z Włoch, np. Mediolan wyłączył na nadchodzące miesiące setkę słynnych miejskich fontann.
Własne decyzje podejmuje też biznes. Włoscy przemysłowcy nie wykluczają wstrzymywania pracy w fabrykach, przynajmniej w tych przypadkach, kiedy nie będzie to generować nadmiernych strat. We francuskich sklepach może być nawet chłodniej: 17 stopni C, a spora część biznesu (jak choćby sieć LVMH) deklaruje wyłączanie neonów czy oświetlenia sklepowych witryn o kilka godzin wcześniej niż dotychczas.
Co ciekawe, właściwe działania na rzecz poprawy efektywności energetycznej – w miejsce wyrzeczeń – lansują dziś przede wszystkim Skandynawowie. To tamtejsze rządy zachęcają mieszkańców do termomodernizacji domów czy wymiany źródeł ciepła.
Ekokalkulacje polskich przedsiębiorstw
Wbrew pozorom w biznesie, który – przynajmniej teoretycznie – powinien znacznie szybciej i skrupulatniej wyliczyć sobie korzyści z poprawy efektywności energetycznej, nie jest wiele lepiej. Owszem, z opublikowanych we wrześniu wyników badania Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) oraz Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK) wynika, że 40 proc. przedsiębiorstw w Polsce wdrożyło rozwiązania i technologie mające ograniczyć koszty energii, zaś kolejne 18 proc. ma to w planach. Ale od deklaracji do realnych działań jeszcze daleko. Za modernizację biorą się przede wszystkim firmy duże – zasobne w wolne środki i z olbrzymim zużyciem. 40 proc. z nich deklaruje inwestycje w automatyzację procesów biznesowych, 45 proc. – technologie ograniczające koszty energii, 36 proc. – w technologie ograniczające zużycie surowców i materiałów.
Teoria i deklaracje w ankietach zderzają się jednak z realiami. Przygotowując rozmaite wcześniejsze publikacje dla „Rz”, słyszeliśmy o tym, że propozycje przeprowadzenia audytów energetycznych w firmach lub konkretnych modyfikacji były zbywane wzruszeniem ramion. Tymczasem specjaliści z zajmujących się taką energetyczną optymalizacją firm podkreślają, że oszczędności zużywanej energii mogą dzięki ich staraniom sięgać od kilkunastu do kilkudziesięciu procent. Przykładowo, 2 mln zł rocznie przez sześć lat miała przynieść modernizacja, jaką przeprowadzili w zakładach produkującej dywany firmy Agnella specjaliści Siemensa. – W ramach współpracy zmodernizowaliśmy system oświetlenia, wentylacji, nawilżania, rozdziału średniego napięcia oraz wdrożyliśmy system zarządzania energią w zakładzie – opowiadał nam Dariusz Sokulski, szef Działu Efektywności Energetycznej Siemens Polska.