Najtańsza energia na świecie to ta, której nie zużywamy

Jednym z filarów zrównoważonego rozwoju jest poprawa efektywności energetycznej: uzyskanie w naszym otoczeniu, domach i firmach, mniejszego zużycia energii. W Polsce to dosyć łatwe, bo marnujemy energię na potęgę.

Publikacja: 29.11.2022 16:26

70 proc. budynków jednorodzinnych w naszym kraju może nie spełniać kryteriów efektywności energetycz

70 proc. budynków jednorodzinnych w naszym kraju może nie spełniać kryteriów efektywności energetycznej

Foto: anatoliy_gleb/shutterstock

Łódź ma duży problem, jeśli chodzi o efektywność energetyczną budynków, ponieważ mamy bardzo stary zasób, w większości objęty ochroną konserwatorską – opowiadała niedawno prezydent tego miasta Hanna Zdanowska. – Wprowadzenie nowych rozwiązań dotyczących efektywności energetycznej w tym zasobie jest jednak szalenie istotne z punktu widzenia oszczędności i mieszkańców, którzy będą mieli ciepło w swoich domach. Umożliwi to też ograniczenie emisji gazów cieplarnianych, których przeszło 60 proc. pochodzi właśnie z niewłaściwej eksploatacji nieefektywnych energetycznie budynków – dodawała.

92 proc.

Polaków deklaruje, że oszczędza energię

Pierwszy krok został zrobiony kilka tygodni temu. Łódzki ratusz zdecydował o uruchomieniu projektu „Inżynierowie nowej generacji”, w ramach którego studenci z Politechniki Łódzkiej – przy pomocy Ambasady Danii oraz duńskiego koncernu Danfoss – mają opracować plany modernizacji i poprawy efektywności energetycznej wyznaczonych przez władze miasta budynków. Na bazie ich pracy mają ruszyć konkretne inwestycje.

Gest na razie tyleż symboliczny, ile też ważny. Bowiem wystarczyłoby zamienić w wypowiedzi prezydent Zdanowskiej „Łódź” na „Polskę” i uzyskalibyśmy – w dużym uproszczeniu, oczywiście – obrazek sytuacji w całym kraju.

Wielkie marnowanie ciepła i prądu

„Oszczędności” to jedno z tych słów, z którymi Polacy są za pan brat od dawna. Jeszcze przed upadkiem komunizmu oszczędzanie prądu było jednym z najważniejszych przykazań każdej głowy domu. Niewiele się pod tym względem zmieniło: gdy tuż przed rosyjską agresją na Ukrainę IBRiS na zlecenie Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej dopytywał Polaków o praktyki w tym zakresie, 92 proc. pytanych deklarowało oszczędzanie energii. Aż 82 proc. dorzucało, że przywiązuje do tego „dużą wagę”.

W kolejnym badaniu dla Komitetu, przeprowadzonym kilka miesięcy później, zwiększenie swoich wysiłków w tym zakresie deklarowało 69 proc. badanych. Tyle że ledwie co trzeci potwierdził, że wyjeżdżając z domu na dłużej, wyłącza urządzenia domowe i odpina je od gniazdek. A większość z tych, którzy tak robią – jak wynika ze statystyk – to ludzie młodzi lub mieszkańcy mniejszych ośrodków. Czyli te grupy, których wrażliwość na wysokość rachunków za media jest wyższa niż ustatkowanych mieszkańców metropolii.

Choć zmiana naszych codziennych przyzwyczajeń byłaby pożądana i z pewnością przyniosłaby wiele odczuwalnych efektów, to prawdziwą machiną do marnowania energii są nasze domy. W przyjętej w marcu br. Długoterminowej Strategii Renowacji Budynków znajdziemy dramatyczną statystykę: w Polsce mamy w sumie 14,2 mln budynków. Spośród nich 5,6 mln to budynki mieszkalne jednorodzinne – i 70 proc. z nich nie spełnia standardów efektywności energetycznej.

To rzecz jasna tylko pobieżny szacunek, eksperci potrafią ująć to jeszcze bardziej lapidarnie: właściwie tylko budynki budowane w ciągu ostatniej dekady jako tako „trzymają” energię. Konfederacja Lewiatan szacuje w raporcie „Efektywność energetyczna budynków”, że polskim domom – jedno- i wielorodzinnym – należałoby zafundować ok. 7,5 mln termomodernizacji, w tym 4,7 mln termomodernizacji głębokich. A do tego wymianę źródeł ciepła w 6,9 mln budynków. Skala wyzwania wykracza zatem dalece poza odłączenie telewizora czy czajnika przed wyjazdem na wakacje.

To będzie dosłownie mroczna zima

15 proc. redukcji zużycia energii mają osiągnąć państwa naszego kontynentu podczas rozpoczynającej się zimy. Wyrzeczenia mają charakter dobrowolny, ale Europejczyków nie trzeba zanadto namawiać do działania.

Wiele krajów zaczęło oszczędzać już w lecie, rezygnując z klimatyzacji w chłodniejsze dni i w godzinach nocnych. Przykładowo, Hiszpanie wytrzymywali bez klimatyzacji do momentu, gdy temperatura zaczynała przekraczać 27 stopni C. Z kolei obecnie, w miesiącach zimowych, właściwie w całej Europie będzie obowiązywać 19-stopniowy próg grzewczy: temperatura w obiektach publicznych raczej tego progu nie powinna – i zapewne nie będzie – przekraczać. Teoretycznie, limit ma obowiązywać do marca, ale są kraje – jak Hiszpania – które w zasadzie rozciągną go niemal do końca przyszłego roku.

Ofiarą kryzysu energetycznego będą zapewne zabytki i inne obiekty, których atrakcyjność wizualną podkreślało oświetlenie. Symbolem może tu być paryska wieża Eiffla, choć trzeba też przyznać, że paryżanie nie porwali się na wielkie poświęcenie: reflektory, oświetlające budowlę nocą, gasną dziś o godzinę wcześniej. Już ten skromny gest pozwala jednak o 4 proc. zmniejszyć rachunki za prąd generowane przez ten obiekt. Znacznie dalej poszli Niemcy, którzy pozwolili oświetlać zabytki czy budynki użyteczności publicznej jedynie w godzinach 16–22. Warto tu wspomnieć też przykłady z Włoch, np. Mediolan wyłączył na nadchodzące miesiące setkę słynnych miejskich fontann.

Własne decyzje podejmuje też biznes. Włoscy przemysłowcy nie wykluczają wstrzymywania pracy w fabrykach, przynajmniej w tych przypadkach, kiedy nie będzie to generować nadmiernych strat. We francuskich sklepach może być nawet chłodniej: 17 stopni C, a spora część biznesu (jak choćby sieć LVMH) deklaruje wyłączanie neonów czy oświetlenia sklepowych witryn o kilka godzin wcześniej niż dotychczas.
Co ciekawe, właściwe działania na rzecz poprawy efektywności energetycznej – w miejsce wyrzeczeń – lansują dziś przede wszystkim Skandynawowie. To tamtejsze rządy zachęcają mieszkańców do termomodernizacji domów czy wymiany źródeł ciepła. 

Ekokalkulacje polskich przedsiębiorstw

Wbrew pozorom w biznesie, który – przynajmniej teoretycznie – powinien znacznie szybciej i skrupulatniej wyliczyć sobie korzyści z poprawy efektywności energetycznej, nie jest wiele lepiej. Owszem, z opublikowanych we wrześniu wyników badania Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) oraz Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK) wynika, że 40 proc. przedsiębiorstw w Polsce wdrożyło rozwiązania i technologie mające ograniczyć koszty energii, zaś kolejne 18 proc. ma to w planach. Ale od deklaracji do realnych działań jeszcze daleko. Za modernizację biorą się przede wszystkim firmy duże – zasobne w wolne środki i z olbrzymim zużyciem. 40 proc. z nich deklaruje inwestycje w automatyzację procesów biznesowych, 45 proc. – technologie ograniczające koszty energii, 36 proc. – w technologie ograniczające zużycie surowców i materiałów.

Teoria i deklaracje w ankietach zderzają się jednak z realiami. Przygotowując rozmaite wcześniejsze publikacje dla „Rz”, słyszeliśmy o tym, że propozycje przeprowadzenia audytów energetycznych w firmach lub konkretnych modyfikacji były zbywane wzruszeniem ramion. Tymczasem specjaliści z zajmujących się taką energetyczną optymalizacją firm podkreślają, że oszczędności zużywanej energii mogą dzięki ich staraniom sięgać od kilkunastu do kilkudziesięciu procent. Przykładowo, 2 mln zł rocznie przez sześć lat miała przynieść modernizacja, jaką przeprowadzili w zakładach produkującej dywany firmy Agnella specjaliści Siemensa. – W ramach współpracy zmodernizowaliśmy system oświetlenia, wentylacji, nawilżania, rozdziału średniego napięcia oraz wdrożyliśmy system zarządzania energią w zakładzie – opowiadał nam Dariusz Sokulski, szef Działu Efektywności Energetycznej Siemens Polska.

7,5 mln

remontów polegających na termomodernizacji należałoby zafundować budynkom w Polsce

W przedsiębiorstwach najchętniej dziś jednak myśli się o własnym źródle energii, zgodnie z założeniem: skoro prąd z sieci jest tak drogi, to już lepsze własne panele. Z jednej strony przekłada się to na popularność umów PPA (power purchase agreement) na zakup zielonej energii z farm wiatrowych czy fotowoltaicznych, w końcu to dziś najtańsza energia na rynku. Jeden z polskich potentatów na rynku OZE, warszawska Respect Energy, twierdzi, że zainteresowanie jej usługami ze strony biznesu wzrosło od wybuchu wojny w Ukrainie 14-krotnie.

Z drugiej strony, coraz więcej firm myśli o postawieniu własnych instalacji OZE. I oczywiście, OZE już pewnie uzyskały permanentną przewagę nad konwencjonalną energetyką – nie potrzebują surowców kopalnych z importu, nie wiążą się z koniecznością płacenia za emisje gazów cieplarnianych, poprawiają się ich parametry związane z wydajnością i produktywnością, ich stabilność można poprawić dzięki magazynom energii, wyprodukowaną nadwyżkę – sprzedać do sieci. Ale własne źródło energii niekoniecznie oznacza jeszcze oszczędzanie energii – raczej oszczędzanie pieniędzy przeznaczanych na rachunki.

Europa podnosi poprzeczkę

– Teraz jest właściwy czas, by zabrać się na serio za efektywność energetyczną – podkreślał podczas jednej z niedawnych debat „Rz” Paweł Wróbel, ekspert ds. regulacji UE w Porozumieniu Branżowym na rzecz Efektywności Energetycznej POBE. – Mowa m.in. o kampaniach edukacyjnych, ale konieczne są programy wsparcia inwestycji. W REPowerEU KE pokazała potencjał oszczędności obejmujący zmianę zachowań obywateli, wdrożenie technologii efektywności energetycznej w sektorze budynków i przemyśle, a także przyspieszenie przechodzenia na pompy ciepła. To ekwiwalent oszczędności prawie 60 mld m sześc. gazu, co stanowi zmniejszenie zapotrzebowania UE na gaz o ponad 15 proc. – tłumaczył.

Tak, presja Unii Europejskiej może stać się pewnym czynnikiem napędzającym proces poprawy efektywności energetycznej nad Wisłą. Zagadnienie należy do fundamentów unijnej polityki klimatyczno-energetycznej, a w obecnej sytuacji geopolitycznej zdaje się być najszybszą i relatywnie najtańszą odpowiedzią na wysokie ceny energii i deficyty surowców na rynkach. Stąd też stopniowe podnoszenie poprzeczki: w maju Bruksela zaproponowała podniesienie celu z pakietu „Fit for 55” w zakresie efektywności energetycznej w perspektywie 2030 r. – z 9 do 13 proc. (w porównaniu z 2020 r.), gdy chodzi o zmniejszenie zużycia energii. We wrześniu tym tropem poszedł Parlament Europejski, przegłosowując zmiany w dyrektywie o efektywności energetycznej, co ma skutkować podniesieniem celu redukcji finalnego zużycia energii o 40 proc. oraz zmniejszeniem zużycia energii pierwotnej o 42,5 proc., zamiast wcześniej wyznaczonych 32,5 proc. (w podobnych ramach czasowych).

Jak to się ma do osiągnięć naszego kraju? Sięgnijmy do jednego z nielicznych źródeł na ten temat, opublikowanej mniej więcej w połowie br. analizy Głównego Urzędu Statystycznego „Efektywność wykorzystania energii w latach 2010–2020”. – W Polsce w latach 2010–2020 nastąpiła poprawa efektywności energetycznej – zapewniają autorzy. – Energochłonność pierwotna obniżała się w tym okresie średnio o 2,8 proc. rocznie, zaś energochłonność finalna o 2,2 proc. rocznie. Najszybsze tempo poprawy efektywności energetycznej (...) odnotowano w transporcie, gdzie zagregowany wskaźnik efektywności energetycznej obniżał się o 2,3 proc. rocznie. W przypadku przemysłu było to 1,3 proc. rocznie, a gospodarstw domowych – 0,4 proc. rocznie – czytamy.

Eksperci GUS wskazują też najskuteczniejsze narzędzia zmian. – Spośród działań proefektywnościowych najbardziej znaczące są przedsięwzięcia wspierane ze środków krajowych poprzez fundusze ochrony środowiska oraz ze środków Funduszu Spójności Unii Europejskiej w ramach Regionalnych Programów Operacyjnych i Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko – piszą. – Stymulująco na poprawę efektywności energetycznej w przemyśle wpływa modyfikowany system białych certyfikatów, wdrożony ustawą o efektywności energetycznej. Kampanie informacyjno-edukacyjne NFOŚiGW, a także ministerstwa właściwego ds. energii podnoszą świadomość i wiedzę w zakresie możliwości poprawy efektywności energetycznej i służą praktyczną pomocą obywatelom oraz instytucjom i przedsiębiorstwom – kwitują. I to by było na tyle.

Konsekwencje zaniechania prac zmierzających ku szybkiemu podnoszeniu efektywności energetycznej? W 2020 r. eksperci think tanku Forum Energii opisywali je tak: „Szacunki krajowych zasobów paliw wskazują, że wzrostowy trend importu wszystkich nośników energii będzie się utrzymywał, o ile nie zostaną wdrożone działania na rzecz poprawy efektywności energetycznej i zwiększenia udziału produkcji ze źródeł odnawialnych”. Dziś zapewne należałoby wtrącić do tego zdania zastrzeżenie: „o ile będzie skąd importować nośniki energii”.

Technologia podaje pomocną dłoń

Pozostaje mieć nadzieję, że z czasem będzie tylko prościej. Technologia przychodzi bowiem z pomocą – zwłaszcza w obszarze digitalizacji zarządzania działaniem urządzeń i procesów produkcyjnych w naszym otoczeniu. W firmach z branży IT trwają wytężone prace nad poszukiwaniem i testowaniem rozmaitych modeli procesów produkcyjnych czy nowych urządzeń używanych w najbardziej energochłonnych branżach. Przykładem, że z tego typu badaniami wiąże się wielkie nadzieje, jest choćby federalna dotacja Departamentu Energii USA dla prowadzącego takie poszukiwania Argonne National Laboratory.

Najprostsze zastosowanie to ciągły rozwój rozmaitego rodzaju sensorów, spośród których najlepiej chyba znamy dziś wyłączniki światła w momencie, gdy w pomieszczeniu nie zostaje wykryty ruch. Podobną rolę pełnią przecież wygaszacze ekranów w komputerach. Ale już np. badacze ze Stanford University proponują oparty na sztucznej inteligencji algorytm pozwalający ocenić efektywność energetyczną na podstawie fotografii. Przy jego pomocy przetestowano 40 tys. budynków w Wielkiej Brytanii, przy wykorzystaniu zdjęć uzyskanych w najprostszy możliwy sposób – z Google Street View. I okazało się, że algorytm jest na tyle skuteczny, że nawet na tej prostej podstawie dostarczył danych, które w sporej mierze odpowiadały rzeczywistości.

I to jest jedna z najlepszych wiadomości, gdyż – według Energy Information Administration – 55 proc. konsumowanej na świecie energii elektrycznej zużywane jest w ramach użytkowania budynków o rozmaitym przeznaczeniu. I w trakcie tej eksploatacji mnóstwo energii tracimy: przykładowo, przez dach – 10–30 proc. ciepła, przez wentylację – aż 25–40 proc., przez ściany – 20–30 proc., przez okna i stolarkę drzwiową – 10–25 proc., najmniej przez piwnice – 3–6 proc. Te statystyki w pewnej mierze tłumaczą, z jak wielkim wyzwaniem będziemy musieli się zmierzyć w polskim budownictwie.

Z perspektywy wielu ekspertów w tym kierunku właśnie powinny iść wysiłki rządów na świecie. Wydatki na OZE czy energetykę atomową to, ich zdaniem, leczenie objawów. Natomiast poprawa efektywności energetycznej – termoizolacji domów, zużycia prądu przez urządzenia itp. – to leczenie właściwych przyczyn choroby.

Opinie partnerów:

Paweł Lachman, prezes zarządu, Polska Organizacja Rozwoju Technologii Pomp Ciepła PORT PC

W maju 2022 r., czyli kilka miesięcy po rozpoczęciu brutalnej napaści Rosji na Ukrainę, Unia Europejska przedstawiła pakiet reform REPowerEU, który ma na celu radykalne ograniczenie zapotrzebowania na gaz ziemny i inne paliwa kopalne, importowane spoza granic UE, poprzez przyspieszenie fali przyjaznych dla klimatu renowacji i modernizacji (termomodernizacji) budynków, które stworzą również wiele tysięcy nowych miejsc pracy.

Analizy ekspertów wskazują, że w ciągu dekady można obniżyć roczne wydatki na import gazu o 15 miliardów euro. Aby spełnić cele klimatyczne UE, sektor budynków będzie musiał osiągnąć 60-proc. redukcję emisji gazów cieplarnianych do 2030 r. i pełną dekarbonizację do 2050 r. Niestety, budynki nadal odpowiadają za 40 proc. całkowitego zużycia energii w UE i za 36 proc. emisji CO2. Aby przyśpieszyć zmiany, Komisja Europejska uruchomiła w 2021 r. „Falę renowacji”, strategię mającą na celu unowocześnienie istniejących budynków, i przedstawiła szereg wniosków legislacyjnych mających na celu poprawę efektywności energetycznej budynków i zachęcenie do odejścia od paliw kopalnych w budynkach. Propozycje zmienionej dyrektywy EPBD są obecnie negocjowane przez Parlament Europejski i państwa członkowskie.

Nieefektywne budynki w Polsce bezpośrednio wpływają negatywnie na jakość życia i budżety Polaków. Wielu mieszkańców gospodarstw domowych nadal mieszka w bardzo nieefektywnych energetycznie budynkach, co przekłada się na dużą ilość marnowanej energii, problemy zdrowotne mieszkańców, wysokie rachunki za energię, a w wielu przypadkach trudności z utrzymaniem odpowiedniej temperatury w pomieszczeniach. Według szacunków ekspertów ubóstwo energetyczne dotyka od 50 do 125 mln ludzi w Europie (10–25 proc. osób zamieszkałych w Unii Europejskiej).

Efektywność energetyczna ma kluczowe znaczenie dla przejścia na gospodarkę zeroemisyjną, oferując jednocześnie wiele krótko- i długoterminowych korzyści. Zapowiedziana w Europejskim Zielonym Ładzie renowacja budynków w Europie w celu zmniejszenia zużycia energii jest niezbędna do wdrażania odnawialnych źródeł energii w budynkach, ułatwi przejście na czyste ogrzewanie i zapewnienie szerokiego wachlarza korzyści, w tym komfortu, zdrowia i dobrego samopoczucia mieszkańców, zwiększonej produktywności i wartości związanych ze wzrostem wartości aktywów budowlanych.

Z badania opublikowanego przez think tank Cambridge Econometrics w 2022 r. wynika, że przejście na zelektryfikowane i wysoce efektywne budynki przyniesie optymalne korzyści społeczno-gospodarcze dla Europy. Pompy ciepła to wysoce efektywna technologia grzewcza, która obniża rachunki gospodarstw domowych za energię i poprawia niezależność energetyczną Europy. Powszechne zastosowanie pomp ciepła (zarówno w indywidualnych instalacjach grzewczych, jak i w sieciach ciepłowniczych) oraz wysoki roczny wskaźnik renowacji energetycznej budynków mogą obniżyć rachunki gospodarstw domowych za energię o połowę w 2050 r. Oczekuje się, że gospodarstwa domowe o najniższych dochodach odniosą największe korzyści z przejścia na pompy ciepła. Wprowadzenie pomp ciepła i renowacji energetycznych budynków odblokowuje wydatki na inne towary i usługi produkowane w Europie, prowadząc do większego wzrostu i efektywności gospodarczej i tworząc 1,2 mln dodatkowych miejsc pracy do 2050 r. Korzyści dla klimatu są również duże, ponieważ pompy ciepła są już technologią dostępną. Już obecnie przeciętna emisja CO2 z ciepła pochodzącego z pomp ciepła jest trzykrotnie mniejsza niż kondensacyjnych kotłów gazowych, a w 2030 będzie to już wartość co najmniej dziesięciokrotnie mniejsza. Wysoki poziom wykorzystania pomp ciepła pozwoli Unii Europejskiej osiągnąć cele klimatyczne do 2030 r.
 Międzynarodowa Agencja Energii (IEA) 30 listopada 2022 r. planuje opublikować przekrojowy raport o pompach ciepła, traktujący o barierach rozwoju, wpływie na rozwój gospodarczy, bezpieczeństwo energetyczne i rozwój elastycznych sieci elektroenergetycznych. 

Janusz Starościk, prezes Zarządu Stowarzyszenia Producentów i Importerów Urządzeń Grzewczych, członek Pool of Experts Switzerland Global Enterprise

Termin „efektywność energetyczna” robi od pewnego czasu dużą furorę i jest wykorzystywany we wszelkiego rodzaju dyskusjach i analizach dotyczących budynków. Tłumacząc na prosty język, efektywność energetyczna określa ilość energii potrzebnej do normalnego funkcjonowania budynku w przeliczeniu na jednostkę powierzchni w ciągu roku. Im ta wartość jest niższa, tym lepiej, ponieważ przekłada się to bezpośrednio na koszty eksploatacji budynku z tytułu zakupu energii elektrycznej i innych nośników energii potrzebnych do jego prawidłowego funkcjonowania.

Budynki odpowiadają za 40 proc. zużycia energii i 36 proc. emisji gazów cieplarnianych w UE. Jednocześnie ciepło i ogrzewanie wody stanowią ponad 80 proc. zużycia energii w budynkach mieszkalnych.

Pokazuje to wyraźnie, jak pilne jest przyspieszenie instalacji efektywnych technologii grzewczych i równoległe przejście na odnawialne i zdekarbonizowane energie – jako warunek zwiększania efektywności energetycznej zasobów budowlanych i znacznego obniżenia rachunków gospodarstw domowych za energię.

Żeby to zrobić, konieczne jest ograniczenie zapotrzebowania na energię w samym budynku, co jest podstawą przy późniejszej modernizacji źródła ogrzewania. Termomodernizacja budynków i redukcja ilości traconego ciepła to pierwsze działania, które należy podjąć, aby zwiększyć efektywność energetyczną budynku. W przypadku nowych budynków jest to łatwiejsze, natomiast w przypadku istniejących zawsze powstaje dylemat, czy przeprowadzić pełną termomodernizację, co byłoby ideałem – ale wiąże się z wysokimi kosztami i wymaga więcej czasu – czy zdecydować się na częściową, etapową termomodernizację, która może być dostosowana do aktualnie dostępnych możliwości finansowych i przerobowych. Ważne jest tutaj pozostawienie wystarczającej elastyczności w wyborze najbardziej odpowiednich technologii, opcji i środków – na poziomie krajowym, lokalnym, a nawet na poziomie pojedynczego budynku.

Działania w zakresie efektywności energetycznej i  dekarbonizacji budynków powinny być prowadzone w ramach „perspektywy systemowej”. Budynki nie są samodzielnymi jednostkami, ale częścią szerszego systemu energetycznego. Chociaż promowanie produkcji i wykorzystania energii z OZE na miejscu jest korzystne, należy również promować wykorzystanie energii odnawialnej i niskoemisyjnej dostarczanej za pośrednictwem sieci energetycznych w efektywnych systemach grzewczych. Na przykład: wykorzystanie energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych w pompach ciepła czy elektrycznych kotłach grzewczych lub wykorzystanie biometanu i odnawialnego wodoru w efektywnych gazowych urządzeniach grzewczych (np. gazowe kotły kondensacyjne, hybrydowe układy grzewcze), ciepła pozyskiwanego z kolektorów słonecznych i energii elektrycznej z PV lub PVT, pompy ciepła napędzane termicznie lub jednostki mikrokogeneracyjne, takie jak ogniwa paliwowe lub kotły na biomasę.

Takie podejście oparte na różnorodności dostępnych technologii pomogłoby zrównoważyć lokalną produkcję energii ze źródeł odnawialnych, zapewniając jednocześnie szerszą dekarbonizację sieci energetycznych i zapewniając więcej możliwości wykorzystania zielonej energii w budynkach, zgodnie z wielotechnologicznym i wielowektorowym podejściem do dekarbonizacji, co w obecnej sytuacji niestabilnego rynku nośników energii, w połączeniu z magazynowaniem ciepła, wydaje się być uniwersalnym rozwiązaniem, gwarantującym bezpieczeństwo energetyczne.

Ma to zasadnicze znaczenie dla odzwierciedlenia różnorodności – zasobów budowlanych w Polsce, ale również w całej Europie, a także systemów energetycznych oraz preferencji i możliwości właścicieli/użytkowników budynków.

Jednakże, chociaż przyspieszenie zmiany paliwa w budynkach ma zasadnicze znaczenie, wszystkie technologie gotowe do wykorzystania energii odnawialnej i niskoemisyjnej są w stanie przyczynić się do zwiększania efektywności energetycznej budynków. W tym również kotły grzewcze dostosowane do współpracy z technologiami OZE.

Rzeczywiście kluczowe znaczenie ma rozróżnienie między technologiami a paliwami, z których korzystają. Kotły dostępne obecnie na rynku mogą już wykorzystywać w 100 proc. odnawialne źródła energii (biometan) i zmienny udział wodoru (który osiągnie 100 proc. do końca dekady). Ponieważ technologie te mogą stanowić cenną opcję odejścia od paliw kopalnych i zmniejszenia naszej zależności energetycznej od nich, ważne jest, aby technologie gotowe do stosowania energii odnawialnej i niskoemisyjnej były elementem trwającej obecnie transformacji. To dotyczy również np. kotłów, które pracują w połączeniu z technologiami opartymi na odnawialnych źródłach energii i wspierają rosnące wykorzystanie energii ze źródeł odnawialnych, takich jak hybrydowe źródła ciepła i systemy grzewcze, wykorzystujące energię słoneczną wraz z magazynami ciepła (bardzo istotnymi w podwyższaniu efektywności energetycznej budynków). 

Łódź ma duży problem, jeśli chodzi o efektywność energetyczną budynków, ponieważ mamy bardzo stary zasób, w większości objęty ochroną konserwatorską – opowiadała niedawno prezydent tego miasta Hanna Zdanowska. – Wprowadzenie nowych rozwiązań dotyczących efektywności energetycznej w tym zasobie jest jednak szalenie istotne z punktu widzenia oszczędności i mieszkańców, którzy będą mieli ciepło w swoich domach. Umożliwi to też ograniczenie emisji gazów cieplarnianych, których przeszło 60 proc. pochodzi właśnie z niewłaściwej eksploatacji nieefektywnych energetycznie budynków – dodawała.

Pozostało 97% artykułu
Walka o klimat
Przyszłość budowania to odzysk materiałów
Walka o klimat
Tak firmy postrzegają zrównoważony rozwój
Walka o klimat
Budowanie z akcentem na przyszłe wydatki
Walka o klimat
Nic się nie powinno zmarnować
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Walka o klimat
Energetycznych wyspiarzy będzie przybywać