To nie był dobry rok dla pszczół. Ba, wręcz jeden z gorszych w ostatnich dekadach, czego dowodzą choćby dane ze Stanów Zjednoczonych. Ankiety przeprowadzone wśród 3347 tamtejszych pszczelarzy przez Bee Informed Partnership wskazują, że od kwietnia 2020 r. do kwietnia bieżącego roku straty w pasiekach mogą sięgać nawet ponad 45 proc. zamieszkujących je pszczelich rodzin. W ciągu ostatnich 15 lat, odkąd prowadzone są badania BIP, gorzej wypadło tylko jedno badanie.
– Przy wcześniejszych badaniach można było odnieść wrażenie, że hodowcy ponosili większość strat w zimie. Ale w tym i w minionym roku ta reguła nie ma zastosowania: pszczoły umierają bez względu na porę roku i warunki pogodowe – podsumowywała Mikayla Wilson, badaczka z University of Maryland. Jej zdaniem liczba uli w USA jest dosyć stabilna, ale pszczelarze muszą wkładać znacznie więcej pracy (i pieniędzy) w to, by dzielić hodowane rodziny, by móc wspierać te ule, w których panuje dramatyczna sytuacja.
– Co roku liczby mogą znacznie się różnić, ale martwi nas to, że nie widać żadnego trendu, który pozwalałby mieć nadzieję na odbudowanie strat – uzupełniała Nathalie Steinhauser z BIP. – Widzimy też, że pszczelarze stopniowo zmieniają swoją ocenę i percepcję ryzyk. Początkowo poziom akceptowalnych strat w ciągu roku oscylował dla nich na poziomie ok. 15 proc. W tym roku za normalne uważano już straty na poziomie 23 proc. – dodawała.
Rzeczywiście, przez ostatnie 20 lat – a może i dłużej – wiele mówi się o kłopotach około pięciuset gatunków pszczół, jakie zamieszkują Ziemię. Ich populacja systematycznie spada, wskutek najróżniejszych – wciąż nie do końca zdefiniowanych – przyczyn. Naukowcy zdążyli już zidentyfikować lokalnie występujące choroby i wirusy, pasożyty i grzyby, które dziesiątkują w określonych miejscach lokalne roje.
Tajemnicą pozostają zjawiska takie, jak zapaść kolonii pszczelej: zaburzenie, powiedzielibyśmy, „psychiczne”. Sprowadza się ono do tego, że robotnice nagle i gremialnie porzucają ul, pozostawiając w nim zarówno miód, jak królową wraz z niedojrzałym wciąż potomstwem. Nie ma też jasności, na ile za spadek populacji odpowiada używana na masową skalę w rolnictwie chemia. Badacze podkreślają, że pestycydy mogą prowadzić do śmierci pszczół, ale jedynie w przypadku bezpośredniego np. opryskania pszczelej kolonii lub znajdujących się na opryskiwanym polu osobników.