W Stanach Zjednoczonych Republikanie w ogóle, a Donald Trump w szczególności są bowiem niezwykle sceptyczni, jeśli idzie o kwestie walki ze zmianą klimatu. Prezydent elekt uważa, że trzeba wydobywać, ile się da ropy i gazu, by obniżyć ceny energii i uczynić amerykańską gospodarkę bardziej konkurencyjną. W efekcie zamiast walki z emisjami CO2 do atmosfery, będziemy mieli pełen nacisk właśnie na obniżanie kosztów produkcji. Zamiast promowania droższych, ale za to zielonych inwestycji, możemy być świadkami powrotu do świata sprzed momentu, gdy troska o klimat stała się dla wielu zachodnich społeczeństw tak ważna. Niektóre procesy nie tylko zostaną wstrzymane, ale wręcz mogą się cofnąć o wiele lat.
Ale USA nie są samotną wyspą. Wydarzenia za Oceanem sprawią, że również gospodarka Unii Europejskiej znajdzie się pod gigantyczną presją. Bo zaletą dotychczasowych zielonych planów było bowiem to, jak były ambitne. Wadą, albo nazwijmy to dyplomatycznie wielkim wyzwaniem były jednak wysokie koszty. W dodatku wraz ze wzrostem sił alt-prawicowych w państwach UE, pojawi się pokusa stępienia ostrza polityki klimatycznej. Oczywiście Unia nie wycofa się całkowicie z Zielonego Ładu. Ale można się spodziewać gorących debat na temat rewizji polityki klimatycznej. I z pewnością będzie to temat, który będzie dzielił polityczne spektrum.
Nie miejmy jednak złudzeń, że jeśli klasa polityczna przestanie się tym tematem interesować tak intensywnie, jak dotychczas to problem zmian klimatycznych zniknie. Nie, nie zniknie i będziemy się o tym przekonywać co roku obserwując w Polsce susze, gwałtowne powodzie, albo inne ekstremalne zjawiska atmosferyczne. W skali kontynentu, będziemy obserwować kolejne fale migracji z tych krajów Afryki, w których przemiany klimatyczne sprawiły, że stały nieprzyjazne dla człowieka. Nie znikną też obawy wielu osób, szczególnie z najmłodszego pokolenia, dotyczące ich przyszłości na przegrzanej planecie. Nie skończą się też akcje rozmaitych aktywistów młodego pokolenia, które domaga się od kolejnych rządów natychmiastowej reakcji na to, co coraz częściej określamy mianem nie tyle zmian, co kryzysu klimatycznego.
Dlatego za jakiś czas może się okazać, że to już nie Unia Europejska, nie rządy poszczególnych państw będą liderami zielonej transformacji, ale rolę tę przejmować będą organizacje pozarządowe, biznes czy samorządy. Ich rola w całym tym procesie stanie się jeszcze większa, a odpowiedzialność jeszcze poważniejsza. I właśnie dla takich podmiotów są nasza nagroda, Zielone Orły „Rzeczpospolitej”. To szczególne uhonorowanie tych firm, samorządów, osób i organizacji, które w sposób szczególny dają przykład, jak chronić środowisko i prowadzić proekologiczny biznes.
Bo zielona rewolucja, by się udać, nie może być tylko narzucana z góry. Nie uda się, jeśli nie będzie w niej autentycznego zaangażowania oddolnego. I jemu po raz piąty przyznając nagrody, oddajemy hołd.
Michał Szułdrzyński, redaktor naczelny dziennika „Rzeczpospolita”