Tytan: Profesor Szymon Malinowski
Fizyk atmosfery, profesor nauk o Ziemi, szef zespołu doradczego ds. kryzysu klimatycznego przy prezesie PAN. Mało kto w Polsce wie tyle o zmianach klimatycznych, co prof. Szymon Malinowski.
Jest taki popularny serial „Katastrofa w przestworzach”. Wiele opisanych tam sytuacji pasuje do każdego rodzaju katastrofy. Różne rzeczy się wydarzają, jest ich coraz więcej. Sytuacja się komplikuje. W pewnym momencie piloci przestają panować nad maszyną. Katastrofa staje się nieunikniona – opowiada narrator filmu dokumentalnego „Można panikować”. Taki sam scenariusz obowiązuje w przypadku kryzysu klimatycznego.
Bohaterem – i narratorem – „Można panikować” jest prof. Malinowski. Jak mówi w jednej z zarejestrowanych scen, trzeba o zmianach klimatycznych i nadciągającej katastrofie mówić „na wszystkich poziomach” – zarówno językiem zrozumiałym w wąskim kręgu naukowców, jak i upraszczając przekaz na potrzeby laików. – Tylko w przekazie powinna być informacja, że my dużo więcej wiemy, dużo więcej potrafimy i rozumiemy, niż wynika z tego prostego języka – tłumaczy.
I tak właśnie, na wielu rozmaitych poziomach, działa prof. Malinowski. Jego kariera naukowa zaczęła się w latach 80.: skończył wówczas studia na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego i uzyskał doktorat nauk przyrodniczych w Instytucie Geofizyki Polskiej Akademii Nauk. W 1998 r. zdobył stopień doktora habilitowanego i dekadę później – tytuł profesora nauk o Ziemi. Na każdym etapie jego praca koncentrowała się na procesach przebiegających w atmosferze – strukturze chmur, turbulencjach, emisjach. I na wietrze, bo ten kierunek studiów prof. Malinowski wybrał po to, żeby być lepszym żeglarzem.
Przez wszystkie te lata był związany z Wydziałem Fizyki UW. W latach 1990–1992 wykładał też na Universite du Quebec w Montrealu. Od 2002 do 2012 r. kierował Zakładem Fizyki Atmosfery, a obecnie kieruje Instytutem Geofizyki na Wydziale Fizyki UW. Od 2011 r. jest członkiem korespondentem Towarzystwa Naukowego Warszawskiego. W Polskiej Akademii Nauk kierował m.in. Komitetem Geofizyki, a od pięciu lat zespołem doradczym dedykowanym zmianom klimatycznym przy prezesie Akademii.
O ile prace naukowe prof. Malinowskiego koncentrują się na zjawiskach i procesach, których sens i konsekwencje są zrozumiałe przede wszystkim dla innych fizyków, to równie wiele wysiłku badacz wkłada w tłumaczenie reszcie społeczeństwa, co wynika z tych badań i obserwacji. Najważniejszą platformą – współzakładaną w 2013 r. m.in. przez prof. Malinowskiego – jest portal Nauka o klimacie. Misją portalu było rozpowszechnianie wiedzy o zmianach klimatycznych, w szczególności antropogenicznych, czyli wywołanych przez człowieka. Bo to człowiek zmienił świat dokoła siebie, pod wieloma względami na gorsze. – Cały czas coraz więcej wyszarpujemy naturze, a żyjemy dzięki niej – mówi profesor. Różne rzeczy się wydarzają, jest ich coraz więcej.
Nauka o klimacie podzielona jest na dwie sekcje. Jedna z nich to – jak w przypadku każdego portalu informacyjnego – zbiór aktualnych doniesień związanych ze zmianami klimatycznymi, badaniami nad nimi, wydarzeniami o charakterze naukowym, politycznym, gospodarczym, społecznym. Ale jest też druga sekcja, dedykowana obiegowym stereotypom czy wręcz dezinformacji klimatycznej rozpowszechnianej zarówno nieświadomie, jak i na potrzeby demontażu polityki klimatycznej. Również w publikowanych osobno komentarzach autorzy portalu wychwytują nieścisłości czy kłamstwa pojawiające się w dyskursie o zmianach klimatycznych. Wszystkie publikacje portalu są weryfikowane przez jego Radę Naukową.
– Czasem wolę wsiąść na rower i się zmęczyć, niż nieustannie o tym myśleć – przyznaje w jednej ze scen „Można panikować” prof. Malinowski. Polska za 30 lat? „W zasadzie las, który w tej chwili mamy przed oczami – sosnowy, z zapachem mchu, gdzie chodzimy na grzyby – będzie wyglądał zupełnie inaczej. Będzie dużo uschniętych drzew, wszędzie będzie widać skutki suszy i ślady po pożarach. W górach będziemy widzieć rozmyte brzegi strumieni i obsunięte zbocza. Nad morzem pewnie duża część Żuław będzie zalana lub będzie próbować podnieść się z wielkiej powodzi. Zobaczymy, jak będzie z wodą w kranie, bo z wodą w rzekach będzie nieciekawie” – prognozował ekspert w rozmowie z WP.
Wielu innych ekspertów po pewnym czasie przestaje rozmawiać z mediami, naciskać, komentować. Skoro nikt nie słucha, wolą skupić się na pracy. Prof. Malinowski nie odpuszcza – i za to też warto mu dziękować.
Tytanka: Urszula Sołtysiak
Jeśli hasło „Produkuje – nie niszcząc Ziemi, żywi – nie szkodząc konsumentom” jest mottem rolnictwa ekologicznego, to jego patronką powinna być dr Urszula Sołtysiak.
„Na fali protestów przeciwko postępującej degradacji środowiska oraz skażeniu żywności agrochemikaliami kształtowało się rolnictwo alternatywne, samodefiniujące się jako organiczne, biologiczne, a od lat 80. także jako ekologiczne” – opisywała początki ruchu rolnictwa ekologicznego dr Sołtysiak w krótkiej historii ruchu „Rolnictwo ekologiczne – na czym polega, co nam daje”.
Ale to było na Zachodzie. W Polsce – jak wspominała ekspertka w jednym z radiowych wywiadów – na przełomie lat 80. i 90. panowała duma z tego, że „w naszym kraju woda jest czysta, a trawa zielona”. Symptomów zanieczyszczenia nie dostrzegano lub dostrzegano je jako sytuacje wyjątkowe, związane z produkcją przemysłową. Rolnictwo zaś było rozdrobnione, zacofane, mało efektywne, z nawozami stosowanymi niemal „od święta”: zużywano wtedy 0,5 kilograma substancji czynnej na hektar. Po zmianach ustrojowych tempo stosowania rozmaitych, mało przyjaznych środowisku naturalnemu, za to potęgujących efektywność środków gwałtownie przyspieszyło – do 2,5 kilograma na hektar.
Mimo to także nad Wisłą znalazła się grupka zapaleńców, którzy zaczęli propagować ideę rolnictwa ekologicznego na wiele dekad przed tym, „zanim stało się to modne”. U progu lat 80. pierwsze wykłady na ten temat organizowano w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego – uczelni, której wykładowcą jest od lat także dr Sołtysiak – wskazując jako rodzimą odpowiedź na zachodni trend rolnictwo biodynamiczne. W kolejnych latach zaczęli przyjeżdżać do Polski eksperci z Niemiec, którzy opowiadali podczas gościnnych wykładów o tamtejszych proekologicznych trendach i znaleźli tu wiernych słuchaczy. O rolnictwie ekologicznym mówiono wówczas „rolnictwo bez chemii”.
I to z tego grona wyrosła inicjatywa, która przyoblekła się w formę na kilka miesięcy przed ustrojowym przełomem: w 1989 r. pod Toruniem, w Przysieku, grupa rolników i ekspertów utworzyła organizację Stowarzyszenie Producentów Żywności Metodami Ekologicznymi EKOLAND. Do końca roku stowarzyszenie było już oficjalnie zarejestrowane i podjęło współpracę z Międzynarodową Federacją Rolnictwa Ekologicznego IFOAM. Natomiast dr Sołtysiak – zaangażowana w ruch, którego dziełem było EKOLAND – została ekspertką pracującą przez kilka kadencji w IFOAM oraz wspierającą wdrażanie w Polsce kryteriów produkcji ekologicznej zgodnych ze standardami IFOAM.
I tak, przez kolejnych kilka dekad, dr Sołtysiak pozostała wierna obranej wówczas ścieżce. Przez 20 lat kierowała m.in. wywodzącą się ze stowarzyszenia EKOLAND pierwszą w Polsce niezależną organizacją certyfikującą produkcję ekologiczną – AGRO BIO TEST. Nadzoruje ona dziś ponad 2,5 tys. podmiotów, potwierdzając ekologiczny status m.in. produkcji roślinnej i zwierzęcej, produkcję wina czy alg.
Dr Sołtysiak nigdy nie przerwała działalności akademickiej, jest też autorką ponad 130 publikacji poświęconych ekologicznemu rolnictwu i produkcji żywności. Prowadzi też doradztwo w zakresie podejmowania produkcji ekologicznej w rolnictwie i przetwórstwie. Powszechnie kojarzona jest jednak jako rzecznik Polskiej Izby Żywności Ekologicznej – sektorowej organizacji zrzeszającej rolników, producentów, przetwórców i sprzedawców branży certyfikowanej żywności ekologicznej. PIŻE uważa za swoją misję promocję zrównoważonego stylu życia oraz edukacji w zakresie walorów zdrowotnych produktów ekologicznych i sposobów uprawy, hodowli czy przetwórstwa biożywności.
„Odstąpienie od stosowania syntetycznych nawozów i pestycydów oznacza zarówno oszczędzanie nieodnawialnych zasobów energetycznych planety, jak i ochronę środowiska przed zanieczyszczeniami powodowanymi przez agrochemikalia” – tłumaczy w jednym ze swoich tekstów ekspertka. „Nie generuje kosztów oczyszczania wód z azotanów, pozostałości środków ochrony roślin i innych substancji stosowanych w intensywnym rolnictwie. Nie degraduje krajobrazu ani nie rujnuje różnorodności biologicznej – nie marnotrawi więc funduszy publicznych na naprawianie tego rodzaju szkód” – dodaje.
I te argumenty przekonują coraz większą liczbę konsumentów, mimo że produkty eko z reguły są droższe od innych. Ale rynek żywności tego typu nieustannie rośnie, a w ostatnich latach jego wartość sięgnęła już ok. 2 mld zł. I dr Sołtysiak odegrała w tym dziele niebagatelną rolę.
Tytan: Grzegorz Wiśniewski
Już blisko ćwierć wieku Grzegorz Wiśniewski opowiada o OZE, promuje i analizuje ten rynek. Bez jego umiejętności tłumaczenia „z energetycznego na nasze” trudno byłoby laikom zrozumieć, dlaczego warto stawiać na zieloną energię.
To energetyk z wykształcenia i pasji. Jest absolwentem Politechniki Warszawskiej, na kierunku mechanika i energetyka procesowa, a także późniejszych studiów – organizacja i zarządzanie na Uniwersytecie Warszawskim. Wyspecjalizował się zarówno w technicznych i ekonomicznych problemach związanych z wykorzystywaniem odnawialnej energii, jak i aspektach socjoekonomicznych związanych z programowaniem wykorzystywania odnawialnych źródeł energii.
W tym samym czasie – w latach 90. – związał się on z Instytutem Energetyki Odnawialnej, wówczas jeszcze publiczną jednostką badawczą (Europejskie Centrum Energii Odnawialnej, EC BREC, w Instytucie Budownictwa, Mechanizacji i Elektryfikacji Rolnictwa), wyznaczoną do prowadzenia badań wspierających rząd we wdrażaniu strategii rozwoju energetyki odnawialnej.
Ale nie ukrywajmy, w tamtych czasach energetyka odnawialna była sferą odległą od politycznego mainstreamu, konikiem grupy badaczy, którzy przewidywali, że stopniowo zbliża się kres dotychczasowego modelu energetycznego, ale dopiero wydeptywali ścieżki na salony decydentów.
W 2001 r. EC BREC Instytut Energetyki Odnawialnej przekształcił się w jeden z pierwszych w Polsce prywatnych instytutów naukowych i think tank, który z czasem stał się jednym z najważniejszych punktów odniesienia, gdy dyskusja zbacza na energetykę odnawialną. Od początku swego istnienia instytut był kierowany przez Grzegorza Wiśniewskiego.
Ośrodek stał się najważniejszą instytucją monitorującą rynek energii odnawialnej w zakresie technologii, regulacji i zmian przepisów, a także pod względem biznesowym. Przygotowywane przez instytut raporty są często cytowane przez media jako źródło kluczowych dla branży informacji i analiz. Grono zleceniodawców instytutu to pełne spektrum organizacji i instytucji zaangażowanych w transformację energetyczną i ochronę środowiska naturalnego w Polsce: na tej liście znajdziemy ministerstwa Środowiska oraz Gospodarki, Główny Urząd Statystyczny, Komisję Europejską czy samorządy, a także uczelnie – politechniki Warszawską, Śląską i Wrocławską, Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu – oraz organizacje ekologiczne, jak Greenpeace Polska czy WWF. We współpracy ze Szkołą Biznesu Politechniki Warszawskiej IEO prowadzi też studia podyplomowe – energetyka odnawialna dla biznesu: inwestycje i rynek energii.
Nie sposób tu pominąć faktu, że instytut stał się najważniejszym centrum wiedzy o rozwoju fotowoltaiki w naszym kraju. Chodzi nie tylko o publikowany już od 12 lat raport „Rynek fotowoltaiki w Polsce”, ale także o zaangażowanie w promowanie energetyki solarnej – projekt „repowermap” (interaktywna mapa wskazująca istniejące w okolicy użytkownika rozwiązania ekologiczne), projekt „Europejskie słoneczne dni” czy Forum Przemysłu Energetyki Słonecznej. Instytut wspierał wiedzą zainteresowanych zakupami instalacji solarnych, promował też te źródła energii na terenach wiejskich.
Trudno się zatem dziwić, że wiedza i doświadczenie Grzegorza Wiśniewskiego utorowały mu drogę do wielu innych instytucji zajmujących się energetyką. Od 2002 r. był przedstawicielem Polski w Grupie Ekspertów Dyrektoriatu Komisji Europejskiej ds. Energii i Transportu (DG ENER). W latach 2000–2004 był doradcą, a następnie przewodniczącym zespołu rady doradców ministra środowiska ds. OZE. Doradzał ministrowi gospodarki, w tym w obszarach rozwiązań systemowych w energetyce i produkcji urządzeń OZE, znalazł się też w Komitecie Sterującym ds. zaawansowanych technologii pozyskania energii w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju.
Nie sposób też pominąć wkładu tego eksperta w „Strategię rozwoju energetyki odnawialnej”, pierwszy projekt ustawy o odnawialnych źródłach energii, założenia systemu zielonych certyfikatów, zainicjowanie poprawki prosumenckiej.
Grzegorz Wiśniewski jest jedną z tych osób w eksperckim świecie, które z jednej strony jasno opowiadają się za transformacją energetyczną, a z drugiej patrzą na nią bez złudzeń, ze zrozumieniem potrzeb systemu energetycznego jako całości, która powinna być stabilna i bezpieczna. Wyważone i spokojne komentarze szefa IEO może nie dostarczają krzykliwych nagłówków, ale wnoszą do dyskusji o transformacji trzeźwe, kompetentne spojrzenie.
Tytanka: Irena Pichola
Irena Pichola jest wybitną ekspertką od zrównoważonej gospodarki i wszystkich wiążących się z nią aspektów. Posiada akademicką wiedzę, eksperckie doświadczenie wielkiej korporacji i pasję społecznikowską.
Prawdziwa dama społecznej odpowiedzialności – mówił niedawno o Irenie Picholi rektor Szkoły Głównej Handlowej – uczelni, która również uhonorowała ekspertkę swoją nagrodą – Piotr Wachowiak. – Swoim entuzjazmem porywa ludzi, porywa współpracowników i rzeczy niemożliwe stają się możliwe. Wymaga pracowitości od siebie, ale także od innych. Jest prawdziwą pasjonatką społecznej odpowiedzialności. Ekspertką znaną w Polsce i w Europie – wyliczał.
Życie ekspertki zatoczyło koło. W 2002 roku zaczynała karierę, angażując się w działalność Forum Odpowiedzialnego Biznesu, a w 2005 roku weszła do zarządu tej organizacji. Rok temu została wiceprezeską organizacji. Dziś jest prezeską Forum i chyba dobrze się czuje w roli bliższej działalności społecznej niż stricte biznesowej. Przewodniczy też Komitetowi Sterującemu Chapter Zero Poland.
Ale praktycznego biznesowego doświadczenia naszej Tytanki też nie sposób lekceważyć. W czasie, kiedy zaczynała współpracować z FOB, Irena Pichola podjęła też pracę w strukturach jednego z konsultingowych globalnych gigantów – firmy Deloitte.
Tam też zdobywała olbrzymie praktyczne doświadczenie w zakresie wdrażania zrównoważonego rozwoju. Została partnerem odpowiedzialnym za doradztwo w obszarze zrównoważonego rozwoju w Europie Środkowej, liderem sektora publicznego polskiego oddziału koncernu, w ostatnich latach koordynowała tematy związane ze zrównoważonym rozwojem w ramach networku Smart City Deloitte. Przepilotowała – tak w Polsce, jak i w całym naszym regionie – ponad pół tysiąca projektów związanych z tą sferą. W tej puli znalazły się projekty związane m.in. z opracowywaniem strategii CSR, analizą relacji z interesariuszami, strategicznym planowaniem promowania inwestycji dotyczących zrównoważonego rozwoju oraz strategiami w zakresie wydajności energetycznej. Zespół, którym kierowała, liczył 140 specjalistów wywodzących się z 18 krajów całego regionu.
Nadszedł jednak czas na zmiany. – Dla mnie ten ostatni rok był szczególny. Po 25 latach zaangażowania w duży biznes doradczy, prowadzenia zespołów europejskich i globalnych miałam chwilę na refleksję – podkreśla ekspertka. – I ten czas spędziłam także na poświęceniu się organizacji, z którą jestem związana ponad 20 lat, to jest Forum Odpowiedzialnego Biznesu: organizacji, która inspiruje liderów i edukuje ich co do tego, jak skutecznie działać w transformacji – opowiadała.
Warto zwrócić tu także uwagę na to, że Irena Pichola przez lata znajdowała także czas na udział w pracach wielu międzynarodowych organizacji zajmujących się problematyką zrównoważonego rozwoju, takich jak GRI, WBCSD czy wreszcie CSR Europe.
Jeszcze jeden aspekt, o którym warto tu wspomnieć, to działalność publiczna i naukowa. Ekspertka kształciła się na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu oraz – w ramach studiów podyplomowych – na Akademii Leona Koźmińskiego. Tam też prowadzi wykłady ze strategii CSR. Posiada certyfikat CIM (Chartered Institute of Marketing) oraz certyfikat ukończenia Programu Future Leaders organizowanego przez World Business Council of Sustainable Development, ukończyła Advance Management Program w IESE w Barcelonie. Swoją wiedzą dzieliła się poprzez szereg publikacji naukowych poświęconych problematyce CSR. Irena Pichola weszła również w skład funkcjonującego przy rządzie Narodowego Forum ds. Społecznej Odpowiedzialności Biznesu.
Współtworzyła i objęła w ostatnich latach funkcję CEO firmy Artha Consulting Network. – Widzimy się jako most między przedsiębiorstwami a ich ambicjami w zakresie zrównoważenia – przedstawia się firma. – Prowadzimy organizacje przez procesy transformacji, łącząc siłę biorącą się z eksperckiej wiedzy naszego zespołu i zaufanej sieci partnerów. Naszą rolą jest odpowiadanie na strategiczne wyzwania ambitnie, precyzyjnie i z silnym poczuciem misji. Wspieramy biznes w nawigowaniu przez złożoności, budowaniu odporności, odblokowywaniu długoterminowych wartości – czytamy. Można powiedzieć, że jest to również credo naszej Tytanki.
In Memoriam: Maksymilian Skotnicki (1937–2007)
Geograf, afrykanista, redaktor naczelny pisma „Miscellanea Geographica”, a jednocześnie popularyzator wiedzy i rozwiązań z zakresu ochrony środowiska. Dr Maksymilian Skotnicki był w świecie nauki wielką osobowością.
„Geograf wszechstronny” – napisano przed laty o Maksymilianie Skotnickim w jednym ze wspominających badacza artykułów. Pewnie należałoby napisać także „człowiek renesansu”, bowiem zainteresowania tego badacza obejmowały zarówno problemy użytkowania ziemi i rolnictwa w Afryce, jak i regionalne studia nad Mazowszem. Potrafił poświęcić się badaniu rozwoju gospodarczego na Saharze, jak i przywożeniu do Polski małych elektrowni wodnych.
Urodził się tuż przed wojną, w 1937 r., a lata okupacji – zarazem dziecięce – spędził w rodzinnym majątku Skotniki koło Sandomierza (tam też spoczął po śmierci w 2007 r.). Nie było to dzieciństwo najszczęśliwsze – w obozie jenieckim zmarł jego ojciec, a tuż po wojnie komuniści odebrali rodzinie Skotniki. Ucieczką od rzeczywistości była nauka – już w 1958 r. dr Skotnicki podjął pracę na Wydziale Biologii i Nauk o Ziemi UW, z którym był związany niemal przez pół wieku.
Kilka lat przemieszkał w Afryce, która zawsze była jego wielką pasją. Ale z czasem zaczął też coraz bardziej angażować się w instytucjonalne działania UW – współkierował jednostkami badawczymi, był członkiem komisji do spraw międzynarodowych UW, kierował Komisją Standardyzacji Nazw Geograficznych poza Granicami Polski przy Głównym Geodecie Kraju. Redagował przede wszystkim wspomniane „Miscellanea Geographica”, ale też francuskie pismo „Mappemonde”. Pisywał i wspierał „Przegląd Informacji o Afryce”, „Afryka, Azja, Ameryka Łacińska”, „Asia & Pacific Studies” czy popularnonaukowy „Poznaj Świat”.
„Spośród rozlicznych działań, związanych z pełnieniem funkcji na Wydziale Geografii i Studiów Regionalnych na pierwszy plan wysuwa się współpraca z zagranicą” – napisano w upamiętniającym badacza eseju. Dr Skotnicki już w pierwszych latach swojej kariery naukowej otrzymał francuskie stypendia na prowadzenie badań w Afryce, co na całe życie mocno związało go ze światem nauki nad Sekwaną.
W efekcie nie tylko wiele prac i artykułów naukowych oraz popularyzatorskich poświęcił francuskojęzycznej Afryce, ale też zainicjował polsko-francuskie programy badawcze – m.in. grupę badawczą Languedoc-Mazowsze. W jej pracach brało udział ze strony polskiej wielu warszawskich (i kilkoro łódzkich) geografów z Wydziału Geografii i Studiów Regionalnych UW oraz Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN, a ze strony francuskiej geografowie (przede wszystkim z Uniwersytetu Montpellier III). Przez kilkanaście lat, na przemian w Polsce i we Francji, odbywały się badania terenowe – studia porównawcze, skierowane na analizę procesów zmieniających środowisko przyrodnicze i społeczne oraz badania rozwoju regionalnego w różnych częściach obu krajów, w szczególności w obszarach przygranicznych. Powstało kilka wartościowych publikacji – przede wszystkim w języku francuskim, więc wyniki tych badań są lepiej znane we Francji niż w Polsce.
Na przełomie lat 80. i 90., gdy w Polsce zaczynały się procesy transformacji ustrojowej, dr Skotnicki rozwinął także współpracę z Uniwersytetem w Limoges. Doprowadziło to do powstania w Polsce kilkudziesięciu małych elektrowni wodnych, do których niejedną część pomysłodawca osobiście do Polski przywiózł.
Za swoją działalność na rzecz współpracy polsko-francuskiej otrzymał od prezydenta Republiki Francuskiej jedno z najwyższych francuskich naukowych odznaczeń Palmes Académiques. Nagradzano go także nad Wisłą: uhonorowali go m.in. minister nauki, szkolnictwa wyższego i techniki czy rektor UW oraz dziekan WgiSR. „Spośród nich najwyżej cenił sobie nagrodę przyznaną przez studentów” – napisano po latach.
To, co dziś najbardziej uderza w dorobku naukowym i działalności dr. Skotnickiego, to zauważanie pierwszych oznak wyzwań, przed którymi ludzkość stoi dzisiaj. Dotyczyło to zarówno kłopotów z eksploatacją zasobów naturalnych, dostępnością wody, migracjami (również z powodów, które dziś uznalibyśmy za „klimatyczne”), nadmierną intensywnością upraw.
Być może wrażliwość na te kwestie wiązała się też z faktem, że dr Skotnicki miał duszę społecznika. Obok kariery naukowej był też radnym dzielnicy Warszawa-Ochota, prezesem spółdzielni mieszkaniowej, obejmującej dom, w którym mieszkał, czy też – w ostatnich latach życia – działaczem Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego, dla którego dwukrotnie opracował „Spis członków PTZ”.
In Memoriam: Profesor Krzysztof Żmijewski (1949-2015)
Prof. Krzysztof Żmijewski w wyjątkowy sposób potrafił pogodzić doświadczenie naukowca, praktyka, ale też wizjonera i aktywisty. W tym roku minęła dziesiąta rocznica jego śmierci.
Nie tylko dostrzegał nadchodzące zmiany, lecz potrafił także umiejętnie wyprzedzać procesy z nimi związane – opowiadał o prof. Żmijewskim prezes Stowarzyszenia na rzecz Efektywności, które uczyniło naukowca swoim patronem, Rafał Czaja. – W sposób unikalny łączył środowiska eksperckie rozumiejące wyzwania w zakresie zrównoważonego rozwoju kraju, kształtując też kadry w tym obszarze – dodawał.
„Myślę, że wiele osób w Marcu czegoś takiego doznało – absolutnego uskrzydlenia, kiedy się jest razem z dużą ilością ludzi, którzy walczą o słuszną sprawę” – cytował Piotr Osęka, historyk, jedną z uczestniczek protestów w Marcu 1968 r. Uczestnikiem tych protestów był również ówczesny student Politechniki Warszawskiej Krzysztof Żmijewski. Być może za sprawą tego zbiorowego przeżycia nigdy nie obawiał się zaangażowania w politykę, traktowanego w sporej mierze jako misja społeczna.
I tak kariera naukowa przeplatała się z zaangażowaniem w życie polityczne. Już w 1975 r., jako 26-letni naukowiec, Żmijewski został wykładowcą Wydziału Inżynierii Lądowej Politechniki Warszawskiej, zaś kilka lat później na swoim wydziale miał zakładać NSZZ Solidarność. W 1988 r. został szefem Ośrodka Metod Komputerowych i kierował tą instytucją do 1990 r. Akurat gdy ta przygoda dobiegła końca, związał się z Porozumieniem Centrum i rok później startował w wyborach parlamentarnych z ramienia Porozumienia Obywatelskiego Centrum w okręgu warszawskim.
Także w 1991 r. został podsekretarzem stanu w ówczesnym Ministerstwie Gospodarki Przestrzennej i Budownictwa – funkcję tę pełnił do 1993 r., w tym okresie też skończyła się jego przygoda z PC. Po kolejnych wyborach, w 1994 r., został prezesem Krajowej Agencji Poszanowania Energii, zaś od 1998 do 2001 r. – prezesa Polskich Sieci Elektroenergetycznych.
Umiejętności łączenia perspektywy naukowca oraz praktyka niewątpliwie przydały się też przy pracach nad ustawami autorstwa i współautorstwa prof. Żmijewskiego: ustawy o wspieraniu przedsięwzięć termomodernizacyjnych oraz ustawy o efektywności energetycznej. Terminy i problemy, do których się odnosiły oba te akty, dziś są na ustach wszystkich, ale w czasach, gdy były uchwalane, wydawały się odnosić do spraw niszowych, zrozumiałych wyłącznie przez grono ekspertów. To tłumaczy ową zdolność przewidywania kierunków, w których zmierza świat i Polska.
Wiedza i kompetencje profesora zaowocowały wówczas uhonorowaniem go Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (w 1999 r.).
Jego doświadczenie z zakresu inżynierii lądowej przydało się też później – gdy obok sieci elektroenergetycznych zaczęła się w Polsce dynamicznie rozwijać telefonia komórkowa: zaowocowało to stanowiskiem członka zarządu Polkomtel SA.
W 2006 r. prof. Żmijewski założył Stowarzyszenie na rzecz Efektywności, które miało się stać kluczową platformą popularyzacji koncepcji związanych ze zwiększaniem efektywności i konkurencyjności polskiej gospodarki w oparciu o wykorzystanie wysokowydajnych zasobów pracy, materiałów, energii i środowiska, a także związanych z podnoszeniem poziomu cywilizacyjnego Polski z uwzględnieniem zasad zrównoważonego rozwoju oraz popularyzacji rozwoju nowoczesnej infrastruktury energetycznej i aktywnego udziału społecznego w procesach zrównoważonej transformacji. Profesor kierował Radą Programową organizacji do 2015 r. Dopiero z perspektywy blisko 20 lat od jej powstania widać, jak trafne były wizje założyciela – a dziś także patrona – stowarzyszenia.
I z czasem były one coraz bardziej doceniane. W 2009 r. został sekretarzem generalnym Społecznej Rady Narodowego Programu Redukcji Emisji i Społecznej Rady ds. Rozwoju Gospodarki Niskoemisyjnej (funkcję tę pełnił do 2014 r.). W 2010 r. prezydent Lech Kaczyński powołał go do Narodowej Rady Rozwoju. Od 2014 r. zasiadał też w Społecznej Radzie ds. Zrównoważonego Rozwoju przy ministrze gospodarki, a także przewodniczył Zespołowi ds. Rozwoju Gospodarki Niskoemiyjnej na Obszarach Wiejskich przy ministrze rolnictwa. Zapewne do dziś służyłby wiedzą każdej rządzącej ekipie, która szukałaby kompetentnych rad w obszarze energetyki, zrównoważonego rozwoju, inżynierii i tego, co czeka nas za kolejną dekadę lub dwie.