Podczas tegorocznego szczytu klimatycznego w Brazylii niewiele było powodów do radości. Ale jedną z najciekawszych – i potencjalnie ważnych – inicjatyw był adresowany do biznesu Global Circularity Protocol (GCP).

W jednolitym standardzie

Koncepcja GCP opracowana przez organizacje World Business Council for Sustainable Development (organizacja zrzeszająca ponad 225 działających na globalną skalę firm, a także kilkadziesiąt regionalnych organizacji biznesowych z całego świata) oraz One Planet Network (to z kolei organizacja, w ramach której eksperci z rozmaitych dziedzin dzielą się swoim know-how z rozmaitych dziedzin, od nauk ścisłych czy inżynierii po tworzenie modeli biznesowych czy procesy podejmowania decyzji politycznych) jest dosyć prosta. Na podstawie opracowanych przez grupę ponad 150 ekspertów z ponad 80 firm i organizacji standardów i metodologii pomysłodawcy zaproponowali jednolitą metodę obliczania cyrkularności danej firmy.

Jasne, nie jest to rewolucja kopernikańska w biznesie. Cyrkularność od lat liczy się na potrzeby raportów i prób oszacowania zasięgu obiegu zamkniętego w gospodarce. Ale też wnioski i szacunki w powstających dziś dokumentach są oparte na rozmaitych metodologiach, bywają więc rozbieżne albo nieporównywalne, tworzą czasem niejednoznaczny obraz sytuacji – krótko mówiąc, daleko im do doskonałości. – GCP zapewnia to, czego gospodarce cyrkularnej brakowało: globalnie ujednolicone ramy, pozwalające mierzyć, zarządzać i publikować osiągnięcia w zakresie obiegu zamkniętego – podsumowywał szef One Planet Network Jorge Laguna-Celis.

Twórcy GCP mają niemałe ambicje. Według nich powszechne zastosowanie protokołu – choć firmy mogą go stosować woluntarystycznie i nie jest powiedziane, że apele wygłoszone w Brazylii przyniosą szeroki odzew – może się przyczynić do zaoszczędzenia od 100 do 120 mld t rozmaitych materiałów i surowców w perspektywie 2050 r. Przekłada się to także na zredukowanie emisji CO2 rzędu od 67 do 76 GT. W obu przypadkach przekłada się to na roczny, może nawet z okładem, poziom konsumpcji i emisji.

Obieg pełen luk

Nawet częściowe osiągnięcie tych ambicji byłoby niemałym sukcesem, zwłaszcza że samo zastosowanie metodologii proponowanej przez obie organizacje nie wiąże się jeszcze z wielkimi wyrzeczeniami. Gospodarka cyrkularna desperacko potrzebuje choćby takich sukcesów, jak pozbycie się rocznego bagażu konsumpcji materiałów i surowców, nie wspominając o emisjach.

Bilans na dziś wypada fatalnie. „Globalna cyrkularność nadal się kurczy, z 7,2 do 6,9 proc. w ciągu ostatniego roku” – piszą eksperci firmy Deloitte w opublikowanym niedawno raporcie „Global Circularity Gap 2025”. „Oznacza to, że zaledwie 6,9 proc. materiałów używanych w gospodarce było używane wcześniej. Pomimo pewnych jasnych stron – jak ulepszenia procesów ponownego użycia materiałów – wyzwania nadal dotyczą obszarów takich, jak rosnące pozyskiwanie (materiałów pierwotnych – przyp. red.), konsumpcja biomasy, budowanie zapasów” – dodają. Mało tego, jeśli zajrzymy do poprzedniej edycji raportu, przekonamy się, że w ciągu pięciu lat – od 2018 r. do 2023 r. – cyrkularność skurczyła się z 9,1 do owych 7,2 proc.

Tak jak wspomnieliśmy przy okazji GCP, zapewne z liczbami można by dyskutować. Raport Deloitte zawiera dane z kilkudziesięciu krajów i z 1000 przedsiębiorstw. Na ile są one reprezentatywne dla całej globalnej gospodarki, trudno powiedzieć – zwłaszcza że olbrzymia jej część to państwa, w których trudno zbierać reprezentatywne dane. Wiemy, że w biedniejszych krajach trudno mówić o recyklingu surowców, choć niewątpliwie obszar handlu i wymiany produktów „z drugiej ręki” może tam być znacznie większy niż w krajach bogatych. Jak to się jednak przekłada na globalny bilans – długo się nie dowiemy.

Sumienie i hazard

Niewątpliwie kurczenie się obszaru cyrkularności wynika z rosnącej globalnie konsumpcji. Towary niegdyś niedostępne dla biedniejszych społeczeństw dziś funkcjonują w postaci mniej lub bardziej udanych kopii – zrobionych z gorszych materiałów, ze zredukowaną jakością i trwałością, za to z niższą ceną. To pozwala uruchomić mechanizmy konsumpcji nawet wśród posiadaczy chudszych portfeli. Fast fashion, szybko zastępowane kolejne generacje urządzeń elektronicznych, mnożące się jak grzyby po deszczu święta tego czy owego – to tylko kilka przykładów z brzegu, jak generowany jest popyt na produkty, które lada chwila będą lądować na wysypiskach.

Konsumpcji zabronić się nie da – za to trzeba się potem borykać z jej konsekwencjami. Do tego zmierzają mechanizmy, takie jak przyjęty właśnie w Polsce system kaucyjny czy jego znacznie szerzej zakrojona „siostra”: rozszerzona odpowiedzialność producenta. Sami producenci wydają się rozumieć potrzebę zmian, choć emocje wywołuje konstrukcja zaproponowanego modelu ROP czy niejasności dotyczące systemu kaucyjnego.

Tak czy inaczej, o powodzeniu mechanizmów projektowanych na potrzeby gospodarki cyrkularnej przesądzi uczestnictwo w nim konsumentów. A to może być nie tylko domeną zaprzęgniętych do tych procesów technologii, ale też psychologii – od wiedzy i świadomości problemów, z jakimi boryka się planeta, po ludzką skłonność do hazardu.

Brzmi dziwacznie? No cóż, kilka miesięcy temu pewien naukowiec z University of British Columbia w Kanadzie pokusił się o eksperyment. W jego modelu systemu kaucyjnego zamiast 10 centów za oddaną butelkę konsument otrzymywał los na loterię, w której nagrodą było 1000 dol. kanadyjskich. Okazało się, że w tym systemie liczba oddawanych butelek wzrosła niemal o 50 proc. – Ludzie wolą szansę na wygranie 1000 dol. niż gwarantowane 10 centów, bo to lepsza zabawa – skwitował lapidarnie autor eksperymentu Jiaying Zhao. Być może w takich „miękkich” metodach tkwi większy potencjał niż w administracyjnych nakazach i zakazach, może też oba podejścia mogłyby się uzupełniać. Nie ma wątpliwości, że możemy jeszcze wiele zdziałać, by zamykanie obiegu nie było drogą przez mękę.

OPINIA PARTNERA

Konrad Nowakowski prezes Polskiej Izby Odzysku i Recyklingu Opakowań

Konrad Nowakowski prezes Polskiej Izby Odzysku i Recyklingu Opakowań

Wdrażanie gospodarki obiegu zamkniętego (GOZ) to dziś nie tylko ekologiczny obowiązek, ale jeden z filarów konkurencyjności współczesnych gospodarek. Na świecie cyrkularność staje się fundamentem polityki przemysłowej – od unijnego Zielonego Ładu po chińskie ekoparki przemysłowe. Holandia planuje pełną cyrkularność do 2050 r., Finlandia finansuje innowacje w GOZ przez fundusze publiczne, a w USA prywatny sektor rozwija technologie recyklingu chemicznego. Trendy te pokazują, że gospodarka przyszłości będzie gospodarką zamkniętą – opartą na ponownym użyciu, odzysku i współpracy.

W Polsce kierunek jest wyznaczony, ale tempo wciąż niewystarczające. Poziom recyklingu opakowań przekracza 45 proc., a nowe cele unijne (65 proc. do 2035 r.) wymagają skokowego postępu. Mam jednak wrażenie, że nasze regulacje raczej zniechęcają do stosowania rozwiązań GOZ, niż do nich zachęcają. Doskonale obrazuje to projekt UC 100, czyli ustawa o opakowaniach i odpadach opakowaniowych, która reformuje system rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP). Nacjonalizacja systemu zbierania i przetwarzania opakowań spowoduje, że przestaną być realizowane projekty cyrkularne związane z opakowaniami wielomateriałowymi i innymi tzw. trudnymi. Takim przykładem jest prowadzona przez Polską Izbę Odzysku i Recyklingu Opakowań wraz z polskimi recyklerami zbiórka wielomateriałowych odpadów pochodzących z sieci HoReCa.

Według projektu przedstawionego przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska operatorem systemu będzie Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska, a organizacje do tej pory realizujące poziomy odzysku znikną z rynku. A to oznacza w praktyce likwidację takich projektów. PIOIRO przez lata organizowała systemowe porozumienia z marszałkami województw, obejmujące finansowanie recyklingu odpadów wielomateriałowych i po środkach niebezpiecznych. Izba wspierała tworzenie infrastruktury odbioru, sortowania i transportu takich odpadów, budując łańcuch współpracy pomiędzy producentami, samorządami a recyklerami. Dzięki stabilnemu modelowi finansowania możliwe było nie tylko osiąganie poziomów recyklingu, ale również długofalowy rozwój przedsiębiorstw recyklingowych, które inwestowały w nowoczesne technologie i zwiększały moce przerobowe.

Przeniesienie kompetencji do NFOŚiGW budzi poważne obawy – fundusz nie ma doświadczenia operacyjnego w zarządzaniu przepływem odpadów ani w bezpośredniej współpracy z branżą. Centralizacja systemu grozi utratą elastyczności i spowolnieniem transformacji cyrkularnej. Eksperci zwracają uwagę, że PIOIRO przez lata pełniło funkcję łącznika między przemysłem a administracją, wypracowując know-how, którego nie da się szybko zastąpić.

Wprowadzenie ROP nie musi oznaczać likwidacji obecnych rozwiązań. Powinno to być konieczną zmianą większej partycypacji producentów i pokrycia kosztów związanych z gospodarką odpadami opakowaniowymi w strumieniu odpadów komunalnych. PIOIRO wciąż może odgrywać kluczową rolę – jako partner doradczy i edukacyjny, wspierający przedsiębiorców w dostosowaniu się do nowych realiów. Izba może skupić się na tworzeniu branżowych standardów GOZ, szkoleniach z raportowania środowiskowego oraz wspieraniu innowacyjnych projektów odzysku. Jej doświadczenie w budowaniu długofalowych relacji z recyklerami i operatorami systemów odpadowych może stać się fundamentem stabilnego rynku surowców wtórnych. A część środków może być przekazywana nawet poprzez NFOŚiGW do samorządów na pokrycie kosztów zagospodarowania odpadów opakowaniowych. Dzisiaj finansujemy wyłącznie poziom recyklingu, jutro ma to się zmienić. Jednak wprowadzenie ROP nie jest równoznaczne z tym, iż należy zniszczyć system, który był budowany przez ponad 20 lat.

GOZ to nie tylko środowisko, to również gospodarka – ogranicza zużycie surowców pierwotnych, zwiększa efektywność energetyczną, wspiera bezpieczeństwo surowcowe i wzmacnia pozycję przedsiębiorstw na rynkach zagranicznych. Aby jednak Polska mogła wykorzystać pełen potencjał cyrkularny, niezbędna jest współpraca: rządu, funduszy publicznych i partnerów branżowych. Centralizacja bez kompetencji operacyjnych może przerwać obieg, który z takim trudem udało się zbudować. A dziś, w walce o klimat i konkurencyjność, na zatrzymanie tego obiegu po prostu nas nie stać.