– Raz za razem wracamy do domu, nie będąc w stanie ogłosić znaczącego postępu. To niesprawiedliwe dla państw SIDS, że muszą stawiać czoło brzemieniu kolejnego globalnego kryzysu środowiskowego, do którego w minimalnym stopniu się przyczyniają – utyskiwał tuż przed zakończeniem rozmów przedstawiciel wyspiarskiego państwa Palau, reprezentujący 39 podobnych krajów zrzeszonych w grupie SIDS (Small Island Developing States, rozwijające się małe państwa wyspiarskie – red.).
Rozczarowanie demonstrowały też większe państwa, jak choćby Norwegia czy Australia. Przedstawiciele Unii Europejskiej szukali z kolei sposobu, by uczestnicy rozmów nie wstali od stołu trwale skłóceni. – Ziemia nie jest wyłącznie nasza. Służymy tym, którzy przyjdą po nas. Pozwólmy sobie wypełnić ten obowiązek – mówiła Jessika Roswall, komisarz UE ds. środowiska, odporności na wodę i konkurencyjnej gospodarki o obiegu zamkniętym.
Producenci plastiku bronią zysków
Kilkadziesiąt wcześniejszych godzin można nazwać burzliwymi. W sali obrad ONZ zderzyły się – generalnie rzecz biorąc – dwie frakcje. Pierwsza opowiada się za tym, żeby międzynarodowy traktat, który miałby być rezultatem negocjacji, zawierał również pewne ograniczenia dotyczące produkcji plastiku. Można w uproszczeniu przyjąć, że w tej frakcji jest grupa państw, które przewodzą w globalnej polityce klimatycznej oraz te kraje, które są uprzemysłowione w niewielkim stopniu (jak choćby SIDS).
Czytaj więcej
Do końca tygodnia w Genewie potrwają negocjacje w ramach piątej sesji Międzyrządowego Komitetu Ne...
Po drugiej stronie znajduje się mniej liczna, ale silna frakcja państw, dla których produkcja paliw kopalnych (służących m.in. do późniejszej produkcji tworzyw sztucznych) jest jednym lub jedynym z fundamentów gospodarki. Tu znajdziemy choćby Arabię Saudyjską i Kuwejt, ale też Rosję czy USA, na których stanowisko olbrzymi wpływ mają przedstawiciele tamtejszego przemysłu tworzyw sztucznych, jak America's Plastic Makers.