Na „odporności klimatycznej” można dobrze zarobić. Nowa „żyła złota”

Adaptacja i odporność na zmiany klimatyczne – pod tym hasłem szybko rośnie rynek technologii i usług, które mają redukować straty spowodowane globalnym ociepleniem, jednocześnie zapewniając inwestorom bilionowe zyski.

Publikacja: 06.06.2025 13:33

Pożary w USA w styczniu br. przyniosły 250 mld dolarów strat.

Pożary w USA w styczniu br. przyniosły 250 mld dolarów strat.

Foto: REUTERS/Mario Anzuoni

Fasal to firma, która wyrosła na skrzyżowaniu wiedzy o rolnictwie i internetu rzeczy (IoT). Połączenie tych dwóch dziedzin ma pomóc klientom – w tej roli tradycyjni rolnicy – optymalizować użycie wody w obrębie gospodarstw, a w konsekwencji też podniesienie poziomu zbiorów. Fasal oferuje im prognozy pogody, co oczywiście nie jest żadnym przełomem, ale łączy je z udzielanymi w czasie rzeczywistym wskazówkami co do optymalnej reakcji. Dotyczy to również – a może przede wszystkim – przygotowywania się do ekstremalnych zjawisk pogodowych. Dzięki temu rolnicy mają wsparcie w redukowaniu potencjalnych strat wynikających z susz lub gwałtownych ulew.

W podobny sposób definiuje swoją misję brytyjska firma Arup. Została co prawda założona w latach 40. ubiegłego stulecia, ale z firmy konsultingowo-inżynieryjnej przeradza się w taką, która chce być liderem rynku adaptacji i odporności na zmiany klimatyczne. Rozsiani po całym świecie eksperci oferują doradztwo w ocenie odporności klimatycznej właścicielom gruntów, przedsiębiorstwom, samorządom i rządom. Przyglądają się infrastrukturze i systemom transportu, doradzając w zakresie dbania o wszystko: powietrze, bioróżnorodność, jakość gruntów, hałas, wpływ na środowisko – żeby wymienić te najważniejsze aspekty.

Coś podobnego, tyle że w mało oczywistej branży, jaką jest biznes muzyczny, chce robić Dirty Hit. – Będziemy dla branży przykładem – zapowiada szef firmy Jamie Obome na łamach magazynu „Music Week”. – Przeprowadzamy audyty wszystkiego, od góry do dołu. Od użycia biodegradowalnych folii, przez pozbywanie się plastików jednorazowego użytku, każdy dostaje własną firmową butelkę, winyle 140-gramowe zamiast tych ciężkich, żadnych plastikowych pudełek na CD typu jewel case, studio podłączone do elektryczności z OZE. Szukamy najbardziej zrównoważonych opcji – przekonuje.

Jak zarobić na minimalizowaniu ryzyka klimatycznego?  

Choć samo pojęcie Climate A&R (adaptation and resilience) pojawiło się w obiegu już dobrych kilka lat temu, to modne zaczęło być dopiero jakieś dwa czy trzy lata temu. I ma szansę stać się, nomen omen, najgorętszym słowem tego roku na rynkach inwestycyjnych. Na jego korzyść pracuje sam klimat planety, który nieubłaganie się ociepla, wywołując kolejne katastrofy.

Czytaj więcej

Nowy typ dezinformacji klimatycznej. „Potrzebujemy gotowych rozwiązań”

– Możliwości w obszarze adaptacji do zmian klimatu są już dziś znaczące i cały czas rosną – dowodzi na stronach British International Investment, rządowej instytucji odpowiedzialnej za pilotowanie zagranicznych inwestycji brytyjskiego kapitału, dyrektorka klimatycznego pionu doradztwa w tym zakresie Amal-Lee Amin. – W ciągu ostatnich 50 lat kataklizmy związane z pogodą, klimatem czy wodą spowodowały straty szacowane na 4,3 biliona dolarów, rosnące z dekady na dekadę. Potrzeby zapobiegania i redukowania ryzyk związanych z klimatem dla gospodarek i społeczeństw będą szybko rosnąć w ciągu najbliższej dekady, bez względu na tempo dekarbonizacji – dodaje.

Amin odwołuje się przy tym m.in. do szacunków Światowego Forum Ekonomicznego, którego analitycy wyliczyli, że rynek usług Climate A&R stanowi „dwubilionową” szansę dla inwestorów. – Im jednak dłużej potrwa zapełnianie inwestycyjnej luki na tym rynku, tym bardziej kosztowny będzie ten proces – przekonuje brytyjska ekspertka. Innymi słowy, zaniedbanie tego rynku na obecnym etapie może sprawić, że istniejące już firmy z tego rynku będą balansować na krawędzi przesłania, a stworzenie ich odpowiedników za kilka lat będzie kosztować potencjalnych inwestorów znacznie więcej.

Podobnie argumentują w opublikowanym w maju raporcie analitycy Boston Consuting Group. „W Europie Hiszpania doświadczyła największych w ostatnich dekadach powodzi w październiku 2024 r., które doprowadziły do śmierci ponad 200 osób i spowodowały 11,7 mld dol. strat. W Azji temperatury sięgnęły apogeum w maju 2024 r., wymuszając zamknięcie szkół i firm w kilku krajach, jak Bangladesz czy Chiny. A w USA pożary ze stycznia 2025 r. spowodowały śmierć co najmniej 30 osób i ponad 250 mld dolarów strat gospodarczych” – wyliczają.

Czytaj więcej

Bliska połowa lodowców na świecie zniknie. „Nie jest za późno, by działać”

Według autorów raportu „średnia globalna temperatura najprawdopodobniej pozostanie na ścieżce prowadzącej do przekroczenia wzrostu o 3 stopnie Celsjusza w porównaniu z epoką przedprzemysłową (lata 1850–1900 – przyp. red.), co będzie powodować coroczne spadki zysków o 5 do 25 proc. w branżach, takich jak telekomunikacja, usługi, takie jak dostarczanie prądu czy wody, produkcja żywności i napojów czy budownictwo”. I niewątpliwie nauka przynosi tu kolejne dowody na to, że przynajmniej ta część prognozy, która odnosi się do warunków meteorologicznych, się potwierdzi. Według szacunków europejskiego instytutu Copernicus oraz amerykańskiego Berkeley 2025 rok będzie najprawdopodobniej drugim – po roku 2024 – najgorętszym rokiem w historii pomiarów. Ba, istnieje wcale niemała szansa (szacowana dziś przez naukowców z wspomnianych instytucji na 18 proc.), że będzie to wręcz najgorętszy rok w historii.

Minimalizowanie ryzyka klimatycznego: nowy trend na rynku

Skoro wiemy, że czynniki wzmacniające popyt będą się potęgować, to możemy z tego wysnuć łatwy wniosek, że otwiera się potencjalny olbrzymi rynek usług polegających na minimalizowaniu wyliczonych wyżej strat. Z tonu, w jakim eksperci opisują dziś branżę Climate A&R, można by wręcz wysnuć wniosek, że może się ona stać dominującym rynkowym trendem, tak jak choćby kilka lat temu „gospodarka współdzielenia” czy dziś wprowadzanie rozwiązań opartych na sztucznej inteligencji i botach do biznesu.

Dość powiedzieć, że dziś rozmiary tego rynku ocenia się na 76 mld dolarów. „Wliczając w to potrzeby krajów rozwijających się, prognozowany popyt na inwestycje w Climate A&R wzrośnie do roku 2030 od pół biliona do 1,3 bln dolarów” – ocenia Boston Consulting Group. Eksperci BCG wskazują też te segmenty gospodarki, w których już dziś potrzeby adaptacyjno-odpornościowe są największe: produkcja żywności, infrastruktura, służba zdrowia, przedsiębiorstwa, dostawy wody i energii, bioróżnorodność. W krajach rozwijających się – najsilniej dotkniętych zmianami klimatu, a jednocześnie najgorzej na nie przygotowanych – zapotrzebowanie na A&R w latach 2025–2030 może sięgać od 215 do 387 mld dol. rocznie (to z kolei liczby, których użyli eksperci ONZ w „2024 UN Adaptation Gap Report”, raporcie szacującym potrzeby inwestycyjne na rynku A&R).

Czytaj więcej

Dezinformacja klimatyczna kwitnie. Na liście znane media i czołowi influencerzy

Przy czym „odporność” klimatyczna to bardzo szerokie pojęcie. Można nim opisywać różnorodne działalności – od tego, co robi Fasal, po Dirty Hit. Adaptacja to przecież nie tylko fizyczna implementacja bardziej odpornych materiałów i technologii, ale też zmiana modelów biznesowych, łańcuchów dostaw, lokalizacji, tras transportu towarów. BCG w swoim raporcie wyróżnia tu kilka branż, w których impuls inwestycyjny może być najsilniejszy: climate intelligence solutions (przez co należałoby zapewne rozumieć zbieranie i analitykę danych), z perspektywą wzrostu rzędu 15 proc. do 2030 r.; produkcja materiałów budowlanych odpornych na zjawiska atmosferyczne (wzrost 6–8 proc.); rozwiązania zabezpieczające przed powodziami (7–10 proc.); rozwiązania adaptacyjne dla rolnictwa (4–7 proc.); wydajność w zakresie gospodarki wodnej dla miast i przemysłu (6–8 proc.); usługi i produkty medyczne na potrzeby sytuacji wyjątkowych (8–10 proc.).

Climate A&R: obietnica większych zysków albo redukowanie strat? 

Do robiących wielkie wrażenie prognoz należałoby jednak dołożyć chyba szczyptę sceptycyzmu. Eksperci Światowego Forum Ekonomicznego i Boston Consulting Group adresują swoje wyliczenia przede wszystkim do kapitału prywatnego – rozmaitego rodzaju funduszy inwestycyjnych i bogatych inwestorów indywidualnych, których pieniądze mogłyby napędzić rozwój rynku i wachlarza usług A&R.

Ale tu pojawiają się też pytania o stronę popytową. Nawet jeżeli kraje rozwijające się mają olbrzymie potrzeby w zakresie adaptacji i odporności na zmiany klimatyczne, to jeszcze nie znaczy, że dysponują milionami potrzebnymi do tego, by za takie usługi płacić adekwatnie wielkie kwoty. Być może w tle jest zatem założenie, że impulsem dla rynku mogłoby być uruchomienie puli pieniędzy z adresowanych do krajów rozwijających się funduszy pomocowych, na temat których zresztą dyskutuje się w burzliwej atmosferze podczas szczytów klimatycznych ONZ. Organizacje pozarządowe zresztą oceniają te dyskusje krytycznie, z rozgoryczeniem wypominając choćby, że obiecywane krajom Południa „300 mld dol. co roku do 2035 r.”, to zaledwie wezwanie do działania, a nie realne zobowiązanie.

Inny mechanizm, który mógłby szybko podbić rynek A&R, to przyzwolenie na zaliczanie inwestycji w obszary związane z klimatem do bilansu realizacji celów klimatycznych danego państwa. W Unii Europejskiej dziś dyskutuje się na temat tego, czy można tu dorzucić do przedsięwzięć realizowanych w danym kraju również jego proklimatyczne inicjatywy realizowane za granicą. Gdyby takie rozwiązanie ostatecznie przeforsowano, oznaczałoby to poluzowanie europejskich zobowiązań przy jednoczesnym formalnym zachowaniu wyznaczonych celów klimatycznych. I zapewne mogłoby to też uruchomić inwestycje w przedsięwzięcia realizowane na globalnym Południu przez firmy z danego kraju (upraszczając: na takiej zasadzie, na jakiej amerykańskie firmy odbudowywały Irak po obaleniu Saddama za amerykańskie pieniądze).

Ale to wszystko na razie pozostaje w sferze inwestycyjnych fantazji. Niewątpliwie w rynku A&R tkwi wielki potencjał – tak w krajach rozwiniętych, gdzie straty materialne po powodziach i pożarach mogą być astronomiczne, jak i rozwijających się, gdzie kataklizmy stają się nieodłącznym elementem cyklu pór roku. Z drugiej jednak strony wszyscy wiemy, że łatwiej namówić kogoś do przedsięwzięć przynoszących zysk niż takich, których filozofia sprowadza się do redukowania strat. Czy tym razem będzie inaczej – zobaczymy.

Fasal to firma, która wyrosła na skrzyżowaniu wiedzy o rolnictwie i internetu rzeczy (IoT). Połączenie tych dwóch dziedzin ma pomóc klientom – w tej roli tradycyjni rolnicy – optymalizować użycie wody w obrębie gospodarstw, a w konsekwencji też podniesienie poziomu zbiorów. Fasal oferuje im prognozy pogody, co oczywiście nie jest żadnym przełomem, ale łączy je z udzielanymi w czasie rzeczywistym wskazówkami co do optymalnej reakcji. Dotyczy to również – a może przede wszystkim – przygotowywania się do ekstremalnych zjawisk pogodowych. Dzięki temu rolnicy mają wsparcie w redukowaniu potencjalnych strat wynikających z susz lub gwałtownych ulew.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Ekotrendy
Potężne środki na odporność klimatyczną
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Ekotrendy
Bogactwo zielonych pomysłów
Ekotrendy
Dobre rozwiązania IT to podstawa sukcesu systemu kaucyjnego
Ekotrendy
System kaucyjny - nowe zasady dla producentów, sieci sklepów i konsumentów
Materiał Promocyjny
Zmiany na rynku napojów. PepsiCo wyznacza trendy