Organizacja COP28 w Zjednoczonych Emiratach Arabskich budzi ogromne kontrowersje z uwagi na fakt, że jest to jeden z największych na świecie producentów ropy i gazu. Kraj ma również czwarty na świecie największy świat węglowy, a według danych Agencji Informacji Energetycznej (EIA) jest 7. największym producentem ropy naftowej i innych paliw płynnych na świecie. Przychody ZEA z eksportu paliw kopalnych sięgają 70 miliardów dolarów rocznie.
Jak ogłoszono w czwartek, na czele szczytu klimatycznego stanie w tym roku Sultan Ahmed Al Jaber, dyrektor generalny Abu Dhabi National Oil Company. Ten państwowy gigant naftowy obecnie produkuje dziennie ok. 4 milionów baryłek ropy dziennie, a planuje zwiększyć tę liczbę do 5 milionów.
Czytaj więcej
Organizacja klimatyczna Extinction Rebellion oświadczyła, że zmienia taktykę i „tymczasowo odchodzi od zakłócania porządku publicznego”.
Sultan Ahmed al-Jaber jest również ministrem przemysłu i technologii ZEA oraz sprawuje funkcję wysłannika ds. klimatu. Jak podało w oświadczeniu jego biuro, „dołoży starań aby ukształtować program konferencji i negocjacje międzyrządowe w celu osiągnięcia konsensusu”. Na wieść o tym, że szef jednego z największych na świecie koncernów naftowych będzie przewodniczyć konferencji klimatycznej, przedstawiciele organizacji klimatycznych zareagowali oburzeniem. Argumentowano, że osoba sprawująca wysokie stanowisko w branży naftowej nie będzie wywierać zbytniego nacisku na kraje, aby zdecydowały się ograniczyć produkcję i wykorzystanie paliw kopalnych. Tymczasem według naukowców jest to niezbędne, aby uniknąć realizacji najgorszych scenariuszy kryzysu klimatycznego.
Marcin Kowalczyk z organizacji WWF Polska, specjalista ds. Polityki Klimatycznej i wielokrotny uczestnik COP-ów podkreśla, że wybór al-Jabera na przewodniczącego CO28 jest chybioną decyzją.