Reklama

Zmiany klimatu według Billa Gatesa. Strategiczny zwrot czy kaprys miliardera?

Na dwa tygodnie przed szczytem klimatycznym w Brazylii Bill Gates postanowił dać jego uczestnikom do myślenia. Ale licząca kilkanaście stron tyrada na rzecz odejścia od redukcji emisji i skupienia się na innowacyjnych technologiach wywołała więcej drwin niż zadumy.

Publikacja: 10.11.2025 17:00

„Trzy trudne prawdy o klimacie” – tak Bill Gates zatytułował artykuł, który wzbudził kontrowersje na

„Trzy trudne prawdy o klimacie” – tak Bill Gates zatytułował artykuł, który wzbudził kontrowersje na świecie..

Foto: Bloomberg

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Jakie kontrowersje wzbudziło memorandum Billa Gatesa dotyczące zmian klimatycznych?
  • Jakie podejście do redukcji emisji oraz roli technologii prezentuje Gates?
  • Jakie są krytyczne opinie ekspertów wobec wizji klimatycznej Gatesa?
  • Dlaczego technologia nie jest uważana za wystarczające rozwiązanie problemów klimatycznych?
  • Jakie są potencjalne skutki zaniedbania działań dekarbonizacyjnych według naukowców?
  • Dlaczego dyskusje na temat zmian klimatu mogą mieć rozbieżne podejścia?

Nie da się zrobić rebootu planety, jeśli zawiesi jak system operacyjny – takim kąśliwym bon motem, nawiązującym zarówno do branży IT, jak i kiepskiej opinii, jaką wśród informatyków cieszył się Microsoft, skomentował „memorandum” Billa Gatesa Michael E. Mann, dyrektor studiów poświęconych nauce, zrównoważonemu światu i mediom na University of Pennsylvania. Jeffrey Sachs – ekonomista z Uniwersytetu Columbia, przed laty znany z udzielania rad rządom, a obecnie koncentrujący się na zrównoważonym rozwoju – nie silił się na żarty. „Bezcelowe, niejasne, nieprzydatne, wprowadzające zamieszanie” – tymi epitetami podsumował przemyślenia Gatesa.

Inni eksperci, których media – przede wszystkim amerykańskie – zaczęły odpytywać na temat stanowiska wobec przemyśleń Gatesa, zajmowali zwykle mniej radykalne stanowisko, dostrzegając w argumentach Gatesa zarówno tezy, które nie budzą wielkich kontrowersji (jak konieczność wsparcia krajów i społeczności najbardziej cierpiących z powodu konsekwencji zmian klimatycznych), jak i takie, które budzą wątpliwości (poszukiwanie rozwiązania problemu niemal wyłącznie w nowych technologiach). Niewątpliwie zapiski twórcy koncernu Microsoft pozostawiają wiele miejsca na ważenie „za” i „przeciw”, bo sama zwięzła formuła „memorandum” zmusza do uproszczeń.

Problem jak wiele innych

Trzy trudne prawdy o klimacie – zatytułował swój esej Gates. Koncentruje się w nim na stosunkowo prostym toku rozumowania: zmiany klimatu zachodzą, choć ludzkość zrobiła w walce z nimi już wiele postępów i nie powinna rezygnować ze zmierzania do zeroemisyjności. Ale nie może się to odbywać kosztem wydatków na ochronę zdrowia i rozwój, które pozwalają ludziom budować odporność na zmiany klimatyczne. I to takie wydatki oraz programy zmierzające do poprawy ludzkiego losu, a zwłaszcza ochrony zdrowia i rolnictwa w krajach rozwijających się, powinny się znaleźć w centrum strategii klimatycznych. Podobnym priorytetem powinno być ścięcie do zera Green Premium (to termin, który wymyślił sam Gates, oznaczający „dopłatę”, jakiej musimy dokonać, aby korzystać z produktów powstających przy pomocy zielonych, bezemisyjnych technologii).

Czytaj więcej

Porażka europejskiego koncernu paliwowego Sąd: klientów wprowadzano w błąd
Reklama
Reklama

– W ciągu kilku dekad katastrofalne zmiany klimatu zdziesiątkują cywilizację – zaczyna miliarder, podkreślając, że taka apokaliptyczna przepowiednia zdominowała dyskurs na temat zmian klimatu i skłoniła decydentów do koncentrowania się na „krótkoterminowych celach”, jak redukcja emisji. – Tymczasem naszym najważniejszym celem powinno być zapobieganie cierpieniu, zwłaszcza tych w najtrudniejszych warunkach, którzy żyją w najbiedniejszych krajach świata. (...) Przy czym to powinno być jasne: zmiany klimatu to bardzo poważny problem. Musi być rozwiązany, podobnie jak inne problemy, malaria czy niedożywienie (…) Krótko mówiąc, zmiany klimatu, choroby i ubóstwo są wielkimi problemami. I powinniśmy mierzyć się z nimi proporcjonalnie do tego, jak wielkie cierpienie wywołują – dodaje Gates.

Drugi wyraźnie zaznaczony aspekt rozważań Gatesa to rola technologii. Te, które dotychczas weszły do użycia, jak odnawialne źródła energii, problemu nie rozwiązały: emisje rosną, jak rosły, i rosnąć będą – w ślad za nieuniknionym wzrostem zapotrzebowania na energię. – Nie mamy narzędzi, których potrzebujemy, by zaspokoić popyt na energię bez wzrostu emisji – pisze miliarder. Jak jednak podkreśla, gdybyśmy skupili się na inwestycjach i stosownej polityce, w ciągu dekady będziemy mieć jednak gotowe zeromisyjne technologie „gotowe do skalowania”. – Wraz z narzędziami, które już mamy, do połowy stulecia emisje będą niższe, a luka między biednymi i bogatymi krajami – znacznie zredukowana – kwituje Gates.

Ten technooptymizm wynika m.in. z efektów, jakie nowe technologie dowiozły już dziś. – Dekadę temu Międzynarodowa Agencja Energii przewidywała, że do 2040 r. świat będzie emitować 50 mld ton CO2 rocznie. Dziś jej prognozy przewidują 30 mld ton, a w 2050 r. nawet mniej – dowodzi Gates. – Ten postęp stał się możliwy dzięki temu, że Green Premium – różnica kosztowa między robieniem czegoś w sposób czysty lub brudny – osiągnęła zero lub stała się nawet negatywna dla solarnych i wiatrowych źródeł energii, jej magazynowania, samochodów elektrycznych – przekonuje.

Półprawdy i półśrodki

To, czego w rozważaniach Gatesa brakuje i co najchętniej wytykają mu krytycy, to przede wszystkim wypaczanie dyskursu o zmianach klimatycznych. Już sam początek eseju jeży naukowcom włos na głowie, gdyż żadna prognoza nie zakłada jakiejś planetarnej zagłady za kilkadziesiąt lat: chodzi raczej o stopniową degenerację ekosystemów. Owszem, ona osiągnie pewien poziom, w którym część zmian będzie nieodwracalna, zniknie część tych organizmów i gatunków, których nie chronią nowe i wyrafinowane technologie. Ale ludzkość będzie trwać, nawet stosunkowo komfortowo – o ile ktoś będzie mieć dostęp do klimatyzowanych pomieszczeń.

Czytaj więcej

Szczyt klimatyczny ONZ rusza w atmosferze pesymizmu. „Ponieśliśmy porażkę”

Presja na redukowanie emisji wynika przede wszystkim z próby zdefiniowania przyczyn i skutków oraz koncentrowania się na likwidowaniu w pierwszej kolejności przyczyn. Przyzwolenie na to, żeby emisje CO2 wygasały w jakiś naturalny sposób, za sprawą wyłącznie technologicznych innowacji i nowych czystych technologii, jest ślepym zaułkiem. – Gates zakłada, że świat jest statyczny i zaledwie jeden czynnik, szybszy rozwój zielonych technologii, zapobiegnie zmianom klimatycznym. To nieprawdopodobny scenariusz – kwitowała w rozmowie z Associated Press Kristie Ebi, klimatolożka z University of Washington. – Nie dyskutuję o tym, czy dobrostan człowieka powinien być naszym priorytetem. Ale co ze środowiskiem naturalnym? Już dziś zmiany klimatyczne dramatycznie się na nim odciskają. Czy rzeczywiście będziemy mogli żyć w ochronnej technologicznej bańce? I czy tego chcemy? – dorzucał jej kolega po fachu z Princeton, Michael Oppenheimer.

Reklama
Reklama

Wspomniany już Michael E. Mann, jeśli odrzeć jego replikę ze złośliwości pod adresem systemu operacyjnego Windows i samego Gatesa, wskazuje kilka aspektów, które esej Gatesa pomija lub bagatelizuje. Pierwszy to pogodowe ekstrema, jak potężny huragan Melissa, który przetoczył się po Karaibach (przede wszystkim Jamajce) ledwie kilka dni wcześniej. Katastrofy naturalne to ten aspekt zmian klimatycznych, któremu technologie nie są w stanie zapobiec, a jednocześnie to ich skutki w największej mierze pustoszą życie ludzi w najbiedniejszych krajach, których losem martwi się Gates.

– Po co się dekarbonizować, skoro możemy rozwiązać problem „łatką” zaaplikowaną później? – ironizuje Mann, nawiązując do zawierających poprawki aktualizacji systemu operacyjnego. Jego zdaniem wszystkie technologie, pozwalające obniżać emisje (zatem eliminować czy redukować przyczyny tragedii ludzkich i środowiskowych), już mamy. – Nie potrzebujemy technologicznych cudów. Tak zwane cuda już istnieją: to słońce, wiatr, geotermia, magazynowanie energii. Realne rozwiązania istnieją, są łatwo skalowalne przy zastosowaniu inwestycji i priorytetów. Bariery nie są technologiczne. Są polityczne – argumentuje Mann.

Spory ponad głowami biednych

Tu Mannowi akurat zabrakło precyzji, gdyż polityczny charakter mają też impulsy pozwalające rozwijać bezemisyjne technologie. Europejski ETS, który wprowadza system pozwoleń na emisje, będący de facto mandatem za używanie paliw kopalnych, jest de facto kijem. Za marchewkę mogłyby z kolei uchodzić np. dotacje do zakupu aut (czy w ogóle pojazdów) elektrycznych lub finansowanie szeroko zakrojonych programów rozbudowy odnawialnych źródeł energii. Wprowadzony przez Gatesa termin Green Premium jest warty poważniejszej dyskusji, zmierzającej do odpowiedzi, jak sprawić, by zielone technologie stały się tańsze od tych tradycyjnych. Wtedy żadne zachęty nie będą potrzebne, a skalowanie nastąpi szybko i w sposób naturalny.

Czytaj więcej

Klimatyczna dezinformacja Kremla. Europa redukuje emisje, Putin planuje wzrost

Zresztą odnosi się to również do przedsięwzięć, które firmuje dziś twórca koncernu Microsoft. Jego platforma dla innowacji Breakthrough Energy zajmuje się takimi technologiami jak m.in. reaktory fuzyjne czy wychwytywanie CO2. Fuzja termojądrowa to święty Graal energetyki od dekad, teoretycznie źródło czystej, niemal niewyczerpanej energii – tyle że prace nad nią trwają od lat 50., porzucano je wielokrotnie, a cały model produkcji energii w ramach fuzji termojądrowej wciąż pozostaje teorią. Inwestycje i polityka klimatyczna skoncentrowana na takich innowacjach nie gwarantuje skutków w przewidywalnej perspektywie, ani też skalowania opracowanej energii, zwłaszcza w odniesieniu do krajów najbiedniejszych. I choć w pakiecie firmowanych przez Gatesa (i nie tylko) innowacji są też takie, którym bliżej do implementacji, to skupienie nadziei na nich oznaczałoby również zderzenie się z Green Premium na nieporównywalną do obecnych OZE skalę.

Inny aspekt, który Gates tłumaczy w dosyć lekki sposób, to zastosowanie nowych technologii np. przy odbudowie zniszczeń wywołanych zmianami klimatycznymi. Np. odbudowywanie domów w targanej pożarami Kalifornii przy zastosowaniu zielonego cementu, czy zastępowanie elektrycznymi autami starzejących się pojazdów tradycyjnych. To, co jest możliwe w Kalifornii czy na szeroko rozumianym Zachodzie, jest poza zasięgiem marzeń mieszkańców biedniejszych krajów Afryki czy Azji. W ten sam sposób autor „trudnych prawd” traktuje np. odbudowę upraw po kataklizmach – w miejsce odmian wrażliwych na zmiany klimatyczne powinniśmy sadzić te odporniejsze. Nic prostszego, prawda?

Reklama
Reklama

Tak czy inaczej, w wywodach Gatesa tkwi wiele wątków, które warte byłyby dyskusji. Pytanie, czy po drugiej stronie sporu taka dyskusja nie byłaby uważana za zbędne rozpraszanie uwagi i dawanie państwom i firmom wymówki dla używania paliw kopalnych i dalszej rabunkowej gospodarki zasobami planety. – Czas przyznać, że ponieśliśmy porażkę. Nie zdołaliśmy uniknąć przekroczenia progu 1,5 st. C w ciągu kilku najbliższych lat. Gdzieniegdzie zbliżamy się do punktu krytycznego: czy to będzie Amazonia, czy Grenlandia, Zachodnia Antarktyka czy rafy koralowe – mówił w niedawnym wywiadzie Antonio Guterres, sekretarz generalny ONZ. – To absolutnie niezbędne, byśmy zmienili kurs – wzywał.

Linię, wzdłuż której zderzają się dwie strony sporów o redukowanie emisji, widać zatem dosyć wyraźnie: po jednej stronie stoją ci, którzy starają się ocalić jak najwięcej z obecnego ekosystemu planety, środowiska naturalnego i bioróżnorodności, a także chcą zastopować mechanizmy, które wydają się napędzane ocieplającym się klimatem – a wszystko to kosztem pewnego komfortu, w jakim mimo wszelkich narzekań i perturbacji gospodarczych żyje znaczna część ludzkości. Po drugiej stronie zaś są ci, którzy uważają cięcie emisji za „technokratyzm”, zbędne przywiązanie do jednego wskaźnika, jakim jest ustalone w porozumieniu paryskim 1,5 st. C. Skoro nie da się tego zrobić w miarę bezboleśnie, należy stawiać na rozwój rozwiązań, które w dłuższej perspektywie – ale za to w bezkolizyjny, naturalny sposób – zastąpią dzisiejsze. O ironio, obie strony wypowiadają się w imieniu tych, którzy głosu nie mają lub ich głos jest mało słyszalny. 

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Jakie kontrowersje wzbudziło memorandum Billa Gatesa dotyczące zmian klimatycznych?
  • Jakie podejście do redukcji emisji oraz roli technologii prezentuje Gates?
  • Jakie są krytyczne opinie ekspertów wobec wizji klimatycznej Gatesa?
  • Dlaczego technologia nie jest uważana za wystarczające rozwiązanie problemów klimatycznych?
  • Jakie są potencjalne skutki zaniedbania działań dekarbonizacyjnych według naukowców?
  • Dlaczego dyskusje na temat zmian klimatu mogą mieć rozbieżne podejścia?
Pozostało jeszcze 96% artykułu

Nie da się zrobić rebootu planety, jeśli zawiesi jak system operacyjny – takim kąśliwym bon motem, nawiązującym zarówno do branży IT, jak i kiepskiej opinii, jaką wśród informatyków cieszył się Microsoft, skomentował „memorandum” Billa Gatesa Michael E. Mann, dyrektor studiów poświęconych nauce, zrównoważonemu światu i mediom na University of Pennsylvania. Jeffrey Sachs – ekonomista z Uniwersytetu Columbia, przed laty znany z udzielania rad rządom, a obecnie koncentrujący się na zrównoważonym rozwoju – nie silił się na żarty. „Bezcelowe, niejasne, nieprzydatne, wprowadzające zamieszanie” – tymi epitetami podsumował przemyślenia Gatesa.

Pozostało jeszcze 95% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Liderzy
Blok BRICS dzieli się na dwa obozy. Trzy państwa założycielskie na czele
Liderzy
Ameryka rezygnuje z walki z globalnym ociepleniem? Jest decyzja Donalda Trumpa
Liderzy
Szczyt klimatyczny w Baku może być przełomowy. Bilion dolarów na stole
Liderzy
Sukces Donalda Trumpa zagrozi celom klimatycznym? Eksperci biją na alarm
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Liderzy
Polacy oczekują od rządu walki z kryzysem klimatycznym. Nowy sondaż
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama