Około 8 tys. lat p.n.e., gdy zaczęło rozwijać się rolnictwo, ludność Ziemi liczyła około 5 milionów. Do 1. roku naszej ery liczba ta wzrosła czterdziestokrotnie – do 200 milionów, licząc tempo wzrostu poniżej 0,05 proc. rocznie. To jednak wyłącznie szacunki, gdyż precyzyjne wyliczenie danych z wczesnych okresów historycznych jest niemal niemożliwe. Gigantyczny skok w liczbie ludzkości nastąpił wraz z rewolucją przemysłową – pierwszy miliard ludzi odnotowano w roku 1800, a liczba ta podwoiła się już znacznie szybciej – do 1930 roku. Przyrost o kolejny, trzeci już miliard, zajął ludzkości już tylko 30 lat, o czwarty – zaledwie 15, a piąty odnotowano po kolejnych 13 latach, w 1987 roku. Jedynie w XX wieku populacja na świecie wzrosła z 1,65 miliarda do 6 miliardów, zaś w 1970 roku na świecie było o połowę mniej ludzi niż obecnie. Według szacunków ONZ, ósmy miliard ludzkość osiągnie 15 listopada 2022.
Z punktu widzenia ocieplającego się klimatu, dane te są dość przytłaczające, bo większa populacja oznacza większą konsumpcję, a co za tym idzie – także większe szkody dla środowiska.
Czytaj więcej
Ludzkość jest obecnie na drodze do piekła klimatycznego. Albo będziemy współpracować ws. zmian klimatu, albo zginiemy - uważa sekretarz generalny ONZ.
Czy "świat jest dość zasobny, aby zaspokoić potrzeby wszystkich"?
Niedługo przed rozpoczęciem szczytu klimatycznego COP27 w egipskim Szarm el-Szejk, Antonio Guterres, sekretarz generalny ONZ, podkreślał, iż ludzkość, stając się coraz liczniejsza, staje się jednocześnie także coraz bardziej podzielona – także w kwestiach warunków życia, mających związek ze zmianami klimatu. Mówił, że mieszkańcy najbogatszych państw mają oczekiwaną długość życia nawet o 30 lat dłuższą niż ci w najbiedniejszych i podkreślał, że te nierówności są dobrze widoczne także w zakresie skutków zmian klimatu, które najmocniej uderzają w kraje, które w najmniejszym stopniu przyczyniły się do globalnego ocieplenia.
- Nigdy nie obstawiam przeciwko pomysłowości ludzi i pokładam ogromną wiarę w ludzką solidarność. W tych trudnych czasach dobrze byłoby pamiętać o słowach jednego z najmądrzejszych obserwatorów ludzkości, Mahatmy Gandhiego: "Świat jest dość zasobny, aby zaspokoić potrzeby wszystkich, lecz nie dość zasobny, by zaspokoić chciwość każdego" - zaznaczył Antonio Guterres.
Jak zaznaczają eksperci, ze względu na to, że liczba ludzi na świecie przekracza właśnie kolejny miliard, z czym mierzyć się muszą także zasoby naturalne Ziemi, ludzkość bardziej niż na przeludnieniu powinna skupić się na nadmiernej konsumpcji.
- Wzrost światowej populacji to niezwykły sukces. Ale ten sukces ma swoją cenę - powiedziała ekspertka ONZ Sara Hertog i podkreśliła, że badania wskazują, iż wzrost liczby ludności jest jednym z głównych źródeł zwiększonej emisji gazów cieplarnianych i niszczenia środowiska. - Każda dodatkowa osoba zwiększa obciążenie ograniczonych zasobów biologicznych planety - dodała.
„Utrata różnorodności biologicznej, zmiana klimatu, zanieczyszczenia, wylesianie, niedobór wody i żywności – wszystko to pogarszają nasze ogromne i stale rosnące liczby” – ocenili eksperci brytyjskiej organizacji pozarządowej Population Matters.
Czytaj więcej
Lepiej zaprojektowane miasta pozwoliłyby na uniknięcie negatywnego wpływu przeludnienia na klimat. Problemem jest wzrost bogactwa, a nie populacji.
Najbogatsi konsumują najwięcej
Jak zaznaczyła w rozmowie z Deutsche Welle Hertog, „niezrównoważone nawyki konsumpcyjne i produkcyjne łatwo przypisać eksplodującej populacji, zwłaszcza w krajach rozwijających się Globalnego Południa”. Dodała również, że „błędem” jest myślenie, iż jedynym rozwiązaniem problemu będzie spowolnienie wzrostu populacji. - To rosnące dochody są o wiele ważniejsze niż wzrost liczby ludności w napędzaniu zwiększonej konsumpcji i związanego z nią zanieczyszczenia - powiedziała, wskazując, że najbogatsze kraje świata, w których wzrost liczby ludności zwolnił lub odwrócił się, zużywają najwięcej zasobów na mieszkańca.
Biedniejsze, rozwijające się kraje Afryki Subsaharyjskiej czy części Azji, które w nadchodzących dziesięcioleciach odnotują największy wzrost ludności, odpowiadają natomiast jedynie za ułamek globalnych emisji i zużycia zasobów.
Według szacunków Water Footprint Network, gdyby wszyscy ludzie na świecie żyli w taki sposób, jak obywatele Stanów Zjednoczonych potrzebowalibyśmy do przeżycia zasobów pięciu planet – dane mówią więc same za siebie.
Czytaj więcej
Najbogatsze kraje nie wywiązują się z obietnicy złożonej przed laty na duńskim szczycie klimatycznym. Mechanizm wsparcia biednych państw najbardziej poszkodowanych przez zmiany klimatu nie działa.
Warto żyć ponad stan?
ONZ przewiduje, że do 2050 roku światowa populacja wyniesie 9,7 miliarda, a do 2100 r. nawet 11 miliardów. Eksperci ds. zrównoważonego rozwoju są zdania, że biorąc pod uwagę, iż liczby te tak, czy inaczej będą rosnąć, musimy szukać rozwiązania problemu gdzieś indziej – konkretnie w ograniczeniu konsumpcji.
Jak zwróciła uwagę w rozmowie z DW Vanessa Perez-Cirera, dyrektor ds. globalnej ekonomii w Światowym Instytucie Zasobów, choć świat dysponuje zasobami niezbędnymi do wyżywienia 8-miliardowej populacji, powinniśmy ponownie przemyśleć, jak je wykorzystujemy. - Mamy zasoby, ale jeśli chcemy, aby faktycznie znalazły się tam, gdzie powinny być, musimy popracować nad ekonomią polityczną i geopolityką - podkreśliła.
Sylvia Lorek, profesor ekonomii konsumenckiej na Uniwersytecie w Helsinkach i przewodnicząca Instytutu Badań nad Zrównoważoną Europą w Niemczech, powiedziała natomiast, że wszystko zależy od tego, jak podzielimy się zasobami. - Od dłuższego czasu żyjemy ponad stan - podkreśliła i dodała, że spodziewa się, że nie będziemy w stanie dłużej utrzymać takiego trybu życia. - Im więcej jest ludzi, zwłaszcza tych, którzy chcą prowadzić wygodny zachodni styl życia, tym trudniej jest Ziemi zregenerować zasoby biologiczne — florę, faunę, czystą wodę i ziemię — których potrzebujemy do przetrwania - zauważyła ekspertka.
Musimy żyć skromniej
Eksperci są zdania, że znaczna część nadmiernej konsumpcji jest zakorzeniona w tym, jak budowane są społeczeństwa oraz jakie wartości promujemy – między innymi w mediach, reklamie, filmach czy w telewizji. W obliczu wzrostu populacji świata, powinniśmy skoncentrować się na trzech obszarach, które są odpowiedzialne za większość naszych emisji i zużycia zasobów. Musimy myśleć o tym, jak jemy, jak żyjemy i jak się poruszamy – ocenią badacze.
Pomóc mogą między innymi przejście na dietę roślinną i ograniczenie spożycia produktów pochodzenia zwierzęcego czy rezygnacja z podróży, które wiążą się z dużymi emisjami CO2. Powinniśmy także postawić na restrukturyzację miast – budować bardziej wydajne budynki.
Jak wynika z raportu Oxfam opublikowanego w ubiegłym roku, w latach 1990-2015, gdy wzrost emisji był bezprecedensowo najwyższy, najbogatszy 1 proc. populacji wyemitował ponad dwukrotnie więcej dwutlenku węgla niż najbiedniejsze 3 miliardy ludzi. Dane wskazują więc, że globalne wykorzystanie zasobów jest napędzane przede wszystkim przez wzrost zamożności, a nie populacji. Aby poradzić sobie ze zmianami klimatycznymi musimy działać razem, bez względu na status czy miejsce zamieszkania. Podkreślał to także podczas szczytu klimatycznego COP27 sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres. - Jesteśmy obecnie na autostradzie do piekła klimatycznego, trzymając nogę na pedale gazu. Ludzkość ma wybór: współpracować albo zginąć - mówił.