Materiał powstał we współpracy z Bioodpady.pl

Czy bioodpady są tym słabszym ogniwem, jeżeli chodzi o zbiórkę odpadów w Polsce?

Szczególnie ich druga połowa. Pierwsza połowa to odpady zielone i ogrodowe, które zbieramy w pewnym sensie aż zbyt dobrze. Przecież znaczna część odpadów zielonych powinna zostawać na posesjach, tam powinna być kompostowana i wykorzystywana. Natomiast jeżeli chodzi o drugą połowę bioodpadów - odpady kuchenne - to rzeczywiście raczkujemy.

Przygotowali państwo raport zatytułowany „Zmieszani w kwestii bioodpadów. Co Polki i Polacy wiedzą o kuchennych odpadach bio?”. Wynika z niego, że 45 proc. z ponad tysiąca ankietowanych zdaje sobie sprawę, że powinno obligatoryjnie oddzielać frakcję odpadów kuchennych. Tylko 45 proc. czy aż 45 proc?

Niestety – tylko 45 proc., to mniej niż połowa. Paradoks tej frakcji polega na tym, że jeżeli trafia do odpadów zmieszanych, ginie bezpowrotnie. Co więcej, sprawia, że z odpadów zmieszanych jest nam bardzo ciężko wyciągnąć cokolwiek wartościowego.

Natomiast oddzielanie odpadów bio powoduje same korzyści. Ich recykling jest najzdrowszy i najbardziej naturalny. One wrócą do gleb jako nawozy, a po drodze dadzą nam jeszcze zieloną energię. Nie ma więc nic lepszego niż oddzielanie odpadów kuchennych.

W jaki sposób powstaje ta energia? Podczas spalania?

Większa wartość odpadów kuchennych jest w tym że staną się nawozem, a gdy coś spalimy, to nie stanie się nawozem. Spalanie odpadów kuchennych jest bez sensu, w nich w 80 proc. jest woda, więc to nieopłacalne. Natomiast my jesteśmy w stanie wyciągnąć z odpadów kuchennych [dzięki fermentacji] energię w postaci biogazu, który możemy spalić od razu i w ten sposób pozyskać ciepło i energię elektryczną, albo możemy ten biogaz oczyścić z dwutlenku węgla i mieć biometan i wtłaczać go do sieci gazowej. Ale jest ważniejszy element. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że z roku na rok w naszym kraju ubożeją gleby. Dlatego niezwykle istotne jest, żeby wszystkie odpady organiczne zamieniać w nawozy. Odpady kuchenne poddać fermentacji mokrej i jako poferment wykorzystać w rolnictwie, w przypadku odpadów zielonych bardziej sensowna jest wysyłka do kompostowni i rolnicze wykorzystanie kompostu.

Jednak najważniejsze jest to, żebyśmy materię organiczną zostawili w glebie. Na horyzoncie mamy przecież kolejne kryzysy, jak choćby niedobór fosforu, związany z brakiem próchnicy w glebie, z czym będą mierzyły się kolejne pokolenia. I my dzisiaj o to właśnie dbamy, wykorzystując odpady kuchenne.

Według państwa raportu segregację bioodpadów deklaruje 71 proc. ankietowanych. Czyli całkiem nieźle. Ale znaczna część robi to niesystematycznie. Aż 18 proc. przyznaje, że zdarza im się wrzucać odpadki kuchenne do odpadów zmieszanych. Dlaczego tak to wygląda?

Sądzę, że ludzie nie wierzą w sens takich działań. Trzeba im przyznać trochę racji. Przez wiele lat to nie miało sensu. W Warszawie dopiero w 2023 roku odpady kuchenne zaczęły być przetwarzane w taki sposób, że nie trafiały na składowisko. Ale dzisiaj to ma bardzo głęboki sens. Przyjmujemy do naszych instalacji odpady z Warszawy, Krakowa, Rzeszowa, Gdyni. Wszystkie te bioodpady są zamieniane w energię i później w poferment, czyli nawóz dla rolników.

Jednak taka segregacja wcale nie musi być prosta. Wymaga orientacji, że na przykład bioodpadem nie jest mięso czy kości.

To rzeczywiście jest trochę nieintuicyjne. Stanowi zresztą problem biurokratyczny, a nie technologiczny. Przepisy są skomplikowane, inne dotyczą odpadów pochodzenia zwierzęcego, inne odpadów pochodzenia roślinnego. W sytuacji, gdy przerabialibyśmy odpady zwierzęce, trzeba rozstrzygnąć, czy jest konieczny nadzór weterynaryjny. Urzędnikom łatwiej odpady mięsne zakwalifikować do kategorii zmieszane, mają problem z głowy.

Kolejna sprawa – odpady kuchenne szybko się psują, wydzielają nieprzyjemny zapach. Z tego względu segregacja robi się problemem na przykład w domach wielorodzinnych.

Oczywiście, że tak. Moim sposobem jest prostu wkładanie pojemnika z takimi odpadami do lodówki. I to załatwia sprawę. Dla niektórych znaczenie może mieć to, że nasza technologia wyciągania zanieczyszczeń jest na tyle dobra, że radzimy sobie, jeśli mieszkaniec wyrzuca odpady kuchenne w torebkach foliowych.

Co w takim razie zrobić, żeby Polacy w większej skali segregowali odpady kuchenne?

Myślę, że musimy dać sobie chwilę czasu i ciągle uświadamiać, że to ma sens. Im wyższa skala segregacji, tym również niższe koszty zagospodarowania odpadów. To jest korzyść dla wszystkich. Oczywiście można również wprowadzać kary, tak zrobili Niemcy, chociaż głównie ze względu na to, że fatalnie wybrali technologię przetwarzania odpadów.

Dlaczego fatalnie?

Dla nich olbrzymim problemem są zanieczyszczenia odpadów, np. torebki foliowe. W związku z tym w Niemczech wprowadzono kary do 2,5 tysiąca euro za nieprawidłową segregację. Ale nie chciałbym, żebyśmy my musieli używać takich narzędzi do motywacji. Dysponujemy technologią, która jest oparta na dwóch dekadach duńskich doświadczeń, znacznie tańszą i bardziej efektywną, a przede wszystkim bez porównania bardziej skuteczną. Więc nie należy karać, tylko zachęcać, zachęcać, zachęcać.

Czyli nawozy powstałe z odpadów kuchennych są całkowicie bezpieczne dla gleby, dla rolnictwa? A na końcu dla konsumenta?

Oczywiście, że tak.

Zaangażowaliście się w kampanię pod hasłem „Nie mieszasz, jesteś w porządku”. Na czym polega ta kampania?

Chodzi o to, żeby pokazać ludziom wartość działań w zakresie segregacji. Z jednej strony doceniamy tych, którzy już to robią. W Warszawie są dzielnice, w których jedna trzecia możliwych do zebrania odpadów kuchennych już jest zbierana. Tym osobom dziękujemy za to, co robią. Bardzo cenię taką postawę, która mówi: nie zajmuję się sąsiadami, tylko robię coś w porządku dla siebie, dla świata, dla przyszłych pokoleń. Z drugiej strony -  pokazujemy, jaki jest sens takich działań. Uzmysławiamy, że odpady kuchenne kiedy trafią do odpadów zmieszanych, giną bezpowrotnie. Ich potencjał jest marnowany. A jeśli mieszkańcy zrobią swoją część i je wydzielą, to my robimy swoją część.

Czy rzeczywiście mieszkańcy coraz częściej segregują odpady kuchenne?

Tak, widzimy to. Istotne jest zaangażowanie samorządów. Na przykład w Białymstoku dzięki kilkumiesięcznemu działaniu samorządu ilość zanieczyszczeń w odpadach spadła o 40 proc. My jesteśmy otwarci na współpracę. Wiemy, że wspieramy robienie dobrych rzeczy.

A ile w ogóle moglibyśmy zbierać odpadów kuchennych? Jak daleko nam do ideału? 

Moglibyśmy zbierać 10 razy więcej niż zbieramy dzisiaj.

Foto: rp.pl

Materiał powstał we współpracy z Bioodpady.pl