Czym jest inicjatywa „Narada obywatelska o kosztach energii” i dlaczego właściwie jest tak potrzebna?
Zacznijmy od uwagi generalnej. Wydaje mi się, że znajdujemy się w punkcie, w którym konieczna jest swoista redefinicja pojęcia demokracja. To jest wyzwanie - nie tylko zresztą w Polsce. Warto zastanowić się nad rzeczywistą rolą jaką pełnią i powinni w niej pełnić obywatele. To w moim przekonaniu więcej niż rola wyborcy. Obywatele powinni być kimś więcej niż maszynami do głosowania w wyborach (o ile w ogóle w nich uczestniczą), w których zagłosują na tych, którzy mówią im to, co chcą oni usłyszeć, a często pomijają to co usłyszeć powinni (sprawy trudniejsze). Wybory to rodzaj redukcji do arytmetyki. Problem w tym, że dobro wspólne (res-publika) nie powstaje z sumy indywidualnych interesów i egoizmów. Tu nie działa żadna cudowna ręka. To co wspólne często powstaje dopiero z namysłu na tym wspólnie (lokalnie czy globalnie), wymaga rozmowy, a także uchwycenia równowagi między uprawnieniami i obowiązkami.
W Stoczni od lat staramy się wypracować standardy partycypacji obywatelskiej, rozumianej jako proces otwartej rozmowy, w którym społeczeństwo wyposażone w wiedzę i kompetencje, rozumiejące dostępne opcje i ich konsekwencje może formułować werdykty kierując się dobrem nie tylko własnym, ale też interesem publicznym. Paradoksalnie być może to właśnie w ten sposób można uzyskać demokratyczne upoważnienie do podejmowania trudniejszych, bardziej kosztownych społecznie decyzji. Jeśli obywatele mają ponosić większe ciężary, muszą rozumieć dlaczego tak się dzieje i mieć poczucie, że podział tych ciężarów jest sprawiedliwy. Demokracje bazujące tylko na roszczeniach i emocjach, które nie domagają się żadnego wysiłku od ludzi, w pewnym momencie okazują się bardzo kruche.
Dlatego namawiamy do obrania trudniejszej - nazwijmy ją - wysiłkowej ścieżki. Takiej, w której trzeba rozmawiać, nazywać problemy, szukać ekspertów wspierających w ich rozwiązaniu, zdobywać wiedzę, a na końcu drogi zaprosić ludzi do wspólnego namysłu nad tymi kluczowymi dla Polski zagadnieniami. Efektem tych rozmów jest werdykt, rozumiany jako pakiet rekomendacji wypracowanych niejako oddolnie, poparty wiedzą specjalistów.
W wielu krajach to władze lokalne lub centralne nadają ten nowy impuls demokracji. W Polsce najczęściej organizacja procesu dochodzenia do swoistej umowy społecznej jest raczej oddolną inicjatywą prowadzoną z nadzieją, że znajdzie zainteresowanie rządzących (aktualnie lub potencjalnie). Gdy zaangażuje się w niego wiele środowisk, jest wypracowana wspólnie, obejmuje jak najszerszą grupę ludzi, a dodatkowo wspierana przez media, wtedy decydenci polityczni nie mogą tego głosu ignorować.