Największym problemem w osiągnięciu sukcesu podczas poprzednich COP – ów (konferencję stron konwencji ONZ w sprawie zmian klimatu) było finansowanie odchodzenia od paliw kopalnych krajów biedniejszych. Czy są szansę, aby to wieloletni impas przełamać?
Marcin Kowalczyk: Kwestia finansowania jest szersza i nie dotyczy jedynie odejścia od paliw kopalnych, ale również – a może przede wszystkim – finansowania adaptacji do zmiany klimatu oraz kwestii związanych ze szkodami i stratami – a więc m.in. zniszczeniami wywołanymi przez zasilane zmianą klimatu niebezpieczne zjawiska – np. powodzie (jak w zeszłym roku w Pakistanie), pożary (jak na południu Europy w tym roku) czy gwałtowne huragany. Środki na szkody i straty powinny pomóc zarówno w radzeniu sobie z bezpośrednimi skutkami katastrof, jak i w odbudowie.
Głównymi punktami spornymi były po pierwsze niewystarczająca skala środków na wsparcie państw rozwijających się w radzeniu sobie z wyzwaniem kryzysu klimatycznego. Wprawdzie państwa rozwinięte zobowiązały się w 2009 roku do mobilizacji od 2020 roku środków rzędu 100 mld dolarów rocznie – z różnych źródeł, w tym prywatnych – niemniej dostępne i zweryfikowane dane wskazują na to, że ten cel nie został jeszcze ciągle wypełniony.
Po drugie – spora część owych zmobilizowanych środków to pożyczki – a więc państwa rozwijające się w pewnym momencie będą musiały oddać, co w praktyce zwiększa ich zadłużeni, a trzeba pamiętać, że wiele z tych państw już boryka się z kryzysem zadłużenia.
Czytaj więcej
Eksperci szacują, że trwający obecnie szczyt klimatyczny zanieczyści środowisko najbardziej ze wszystkich dotychczasowych Konferencji Stron. To wynik przede wszystkim z rekordowej frekwencji – liczba gości w Dubaju jest rekordowa.