Wraz z innymi naukowcami podpisał Pan apel do parlamentarzystów, prosząc o rozpoczęcie dyskusji w sprawie walki z kryzysem klimatycznym, przyspieszenia dekarbonizacji gospodarki i adaptacji do zmian klimatu. W liście czytamy: „To nie jest pojedyncze odstępstwo od normy. To nowa rzeczywistość, o której nadejściu środowiska naukowe i strona społeczna informowały od bardzo dawna”. Tymczasem od lat nie widać jakichś zdecydowanych działań ze strony kolejnych rządów. Dlaczego, pana zdaniem, tak się dzieje?
Zbigniew Karaczun: Zmiana klimatu i kwestie z tym związane zostały mocno upolitycznione – zamiast dyskutować o tym, jak budować bezpieczeństwo Polek i Polaków, w obliczu zachodzącej zmiany klimatu, politycy się kłócą o to, czy faktycznie wzrost temperatury to taki poważny problem, bo może zyska na tym turystyka, albo podważają konsensus naukowy w sprawie wpływu działalności człowieka na pogłębianie się kryzysu klimatycznego. Z drugiej strony dzisiaj wszyscy obserwujemy to, co dzieje się na południu Polski, tam zwrócona jest uwaga polityków, ale za kilka tygodni to się zmieni. Powodzią przejmujemy się teraz, ale brakuje nam strategii długoterminowej. Politycy powinni usiąść do stołu z naukowcami, przedstawicielami samorządów i organizacji pozarządowych oraz ekspertami i zastanowić się wspólnie nad tym, jakie działania można podjąć w perspektywie krótko-, średnio- i długoterminowej. Taka inicjatywa powinna być ponadpartyjna, bo te ustalenia muszą być realizowane w ciągu kolejnych lat, niezależnie od tego, jak zmieni się rząd. Dlatego też podpisaliśmy list, który jest skierowany do posłów, posłanek, senatorów i senatorek, bo chcielibyśmy żeby taka dyskusja była ponadpartyjna. Tu nie chodzi o interes polityczny, a o bezpieczeństwo nas wszystkich.
Czytaj więcej
Ponad jedna czwarta Polaków nie widzi żadnych korzyści z wprowadzenia w życie założeń Europejskiego Zielonego Ładu – wskazuje sondaż przeprowadzony przez pracownię PBS.
W ostatnich miesiącach głośno było o protestach aktywistów grupy Ostatnie Pokolenie. Wiele osób krytykowało ich za utrudnianie życia mieszkańcom miast. Trudno jednak nie zauważyć, że żaden z tych protestów nie skomplikował ludziom życia tak bardzo, jak powódź czy inne zjawiska będące efektem antropogenicznych zmian klimatu. Rząd nie słuchał postulatów aktywistów. Sądzi pan, że posłucha naukowców?
ZK: Wciąż wierzę w to, że do polityki idzie się głównie po to, żeby działać na rzecz wspólnego dobra i mam nadzieję, że obecny rząd ma świadomość, iż został wybrany przez ludzi, którzy liczyli i nadal liczą na to, że sprawnie zajmie się on naszym bezpieczeństwem i będzie bronić naszej wolności. Pamiętam wypowiedzi marszałka Szymona Hołowni i wicepremiera Władysława Kosiniaka-Kamysza na temat konieczności działań na rzecz klimatu, pamiętam wypowiedź premiera Donalda Tuska, który zapewniał, że wiele się na temat klimatu nauczył, gdy sprawował funkcję szefa Rady Europejskiej i dzięki temu zmienił swoje podejście do polityki klimatycznej. Liczę na to, że ten rząd nie ugnie się pod wpływem lobbystów, którzy będą wnioskowali o betonowanie rzek, tylko zechce wypracować rozwiązania, które zapewnią nam bezpieczeństwo.