Najtrudniejszy moment na COP26 nastąpił w piątek wieczorem. Planowo konferencja miała się właśnie zamykać. Tymczasem końcowy tekst decyzji nie został jeszcze opublikowany i nikt nie był w stanie ocenić, czy sala plenarna wypełniona delegacjami 197 krajów przyjmie go bez głosu sprzeciwu, według starej, znienawidzonej, ale trwałej ONZ-owskiej zasady konsensusu. Ostatecznie konferencja zakończyła się w sobotę wieczorem porozumieniem, które wskazuje drogę naprzód i utrzymuje presję na główne gospodarki w zakresie wycofywania węgla, zapewniania niesłabnących przepływów finansowania klimatycznego i podnoszenia poziomu krajowych celów redukcyjnych.
Reakcje na wynik konferencji są mieszane – od określeń, takich jak „zdrada" czy „strata czasu", do podsumowań pełnych realizmu i nadziei. Bez cienia wątpliwości stan klimatu naszej planety stanowi zagrożenie egzystencjalne dla wielu narodów i społeczności. Pozostaje wiele do zrobienia i presja na rzecz ambitniejszych globalnych działań redukcyjnych ze strony społeczeństwa obywatelskiego, sektora prywatnego i rządów jest konstruktywna i konieczna. Jednak proces ONZ, niedoskonały i powolny, często kompletnie bezradny wobec konfliktów zbrojnych i ludobójstwa, w swoim klimatycznym wydaniu postępuje niezwykle konstruktywnie i na tyle szybko, na ile pozwala na to 197 pasażerów, z których każdy, bez wyjątku, musi zgodzić się na kierunek i cel podróży. Ramowa Konwencja Narodów Zjednoczonych ds. Zmian Klimatu (ang. UNFCCC) to nasze jedyne forum globalnej rozmowy o tym, jak wszystkie kraje świata wspólnym wysiłkiem będą współpracować na rzecz ograniczenia globalnego ocieplenia. Nie ma innego takiego forum. A ochrona klimatu, z uwagi na naturę problemu, potrzebuje globalnego wysiłku, nawet jeśli działania sektorowe (np. metan, lasy czy samochody) i w podgrupach (dobrowolne koalicje krajów chętnych) szybciej przynoszą pożądane efekty. Oceńmy zatem wyniki COP26 bez popadania w desperację, rozumiejąc, czym jest ten globalny proces i jakie ma ograniczenia.
Decyzje wynegocjowane w ostatnich dwóch tygodniach składają się na pakt z Glasgow i można je uporządkować według trzech koszyków: koszyk działań redukcyjnych, koszyk globalnej solidarności oraz koszyk transparencji, czyli jak zapobiegać oszukiwaniu na globalnym egzaminie z redukowania krajowych emisji.nia.
Grupa pierwsza
Koszyk ambitnych działań redukcyjnych w naturalny sposób podzielony został na decyzje podjęte w procesie ONZ, na które wszyscy muszą się zgodzić, i na medialnie nośne, ale mniej efektywne dobrowolne deklaracje klubowe dla chętnych. Pakt z Glasgow odnosi się – po raz pierwszy w historii w kontekście globalnych działań redukcyjnych – do końca ery węgla. Państwa zachęcane są do wycofywania węgla i kompletnej eliminacji subsydiów dla paliw kopalnych. To w tym punkcie w ostatniej chwili interweniowały Indie z poparciem Chin i RPA, osłabiając język odnoszący się do węgla (z phase-out coal na phase-down coal). Tak jak na COP17 w Durbanie, Indie postawiły cały wynik konferencji pod znakiem zapytania na zamykającej sesji plenarnej, jednak wola kompromisu i uratowania wyniku Glasgow była silniejsza od perfekcjonizmu. Kraje wyspiarskie, które – należy to przyznać – są w najtrudniejszej sytuacji, zawsze mogą odejść od stołu, ale wiedzą, że w negocjacjach wielostronnych nikt nigdy nie dostaje wszystkiego. W negocjacjach, gdzie jedni chcą wycofania węgla do 2030 r., a inni nie chcą żadnych odniesień do węgla, kompromis określa pole lądowania, a niedoskonały wynik jest lepszy od żadnego. Ponadto, świat zdecydował w pakcie z Glasgow, że obecne krajowe plany redukcyjne są niewystarczające, aby uniknąć klimatycznej katastrofy. Zamiast czekać kolejne pięć lat na nowe cele w 2026 r. (według zapisów Porozumienia Paryskiego), dokument wzywa do złożenia podwyższonych, zaktualizowanych planów ponownie w 2022 r. Wezwanie to jest nieoficjalnie skierowane do krajów G20, a w szczególności do: Chin, Meksyku, Brazylii, Australii i Rosji. Tak więc liderzy tych krajów nie dostali dyspensy do 2026 r. i muszą mierzyć się z presją wielostronną i bilateralną już przed COP27. Poprawka z matury, a nie plaża.
W zakresie dobrowolnych deklaracji warto wspomnieć tutaj o kilku, które wyróżniły się w natłoku ogłoszeń różnego rodzaju, a tych było tak wiele, że obserwatorzy porównali to do przypływu cukru i pustych kalorii.