Z tego artykułu się dowiesz:
- Dlaczego mimo globalnego spadku wycen, „zielone” technologie przyciągają kapitał?
- Jakie są kluczowe przyczyny wzrostu zainteresowania technologiami klimatycznymi w Europie?
- W jaki sposób struktura finansowania projektów proklimatycznych zmienia się na globalnym rynku?
- Jakie znaczenie ma Europa jako centrum innowacji dla technologii green tech?
- Jakie trendy inwestycyjne wpływają na rozwój start-upów w Polsce?
- Jakie innowacyjne projekty z Polski zyskują uznanie na arenie międzynarodowej?
Gdy patrzymy na globalną mapę innowacji, można dziś dojść do kluczowego wniosku, że mimo geopolitycznych perturbacji i osłabienia proekologicznego kursu „zielone” technologie przestały być jedynie modnym dodatkiem do strategii CSR. Obecnie to już twardy fundament nowej ekonomii. W obliczu rosnących wymogów regulacyjnych, takich jak dyrektywa CSRD (Corporate Sustainability Reporting Directive), oraz presji na efektywność energetyczną technologie klimatyczne (tzw. climate tech) i „czyste” technologie (określane jako clean tech lub szerzej – green tech) wyrastają na najbardziej odporny na zawirowania gospodarcze segment rynku venture capital. Nie ma tu, co prawda, „hype’u”, jaki w okresie pandemii przeżywały choćby innowacje związane z ochroną zdrowia czy zdalną pracą ani boomu, który aktualnie widać w kontekście technologii zbrojeniowych oraz projektów dual-use (podwójnego zastosowania), czy systemów sztucznej inteligencji, ale można mówić natomiast o stabilnym i nadal perspektywicznym segmencie.
Na co inwestorzy zwracają uwagę?
Choć globalny rynek innowacji doświadczył w ostatnich kilkunastu miesiącach korekty wycen, sektor rozwiązań proklimatycznych broni się fundamentalną wartością, jaką dostarcza: realną, mierzalną redukcją kosztów i emisji. Skala tego zjawiska jest bezprecedensowa – według prognoz Polskiego Instytutu Ekonomicznego oraz danych Międzynarodowej Agencji Energetycznej globalne wydatki na zielone technologie w 2025 r. mają osiągnąć poziom o 31 proc. wyższy niż średnia z lat 2015–2019. Szacuje się, że łącznie w br. na inwestycje energetyczne świat przeznaczy około 3,3 bln dol., z czego niemal dwie trzecie trafi właśnie do szeroko rozumianych zielonych technologii. To pokazuje, że kapitał płynie tam, gdzie widoczna jest przyszłość regulacyjna i technologiczna.
Co ciekawe, zmienia się struktura tego finansowania. Jak wskazuje raport „State of Climate Tech 2024”, opracowany przez PwC, choć całkowita wartość finansowania VC dla start-upów klimatycznych odnotowała spadek o blisko 29 proc. w ujęciu rok do roku (przy czym zjawisko to dotknęło cały rynek technologiczny), to udział inwestycji w rozwiązania energetyczne wzrósł (stanowi już 35 proc. całości tortu). Eksperci twierdzą, że inwestorzy odchodzą od finansowania mglistych obietnic na rzecz „twardych” technologii. Stąd obecnie tak duże zainteresowanie projektami deep tech. Oczywiście, uwagę wszystkich, w kontekście innowacji, skupia dziś głównie AI. Nie dziwi zatem, że w 2025 r. sztuczna inteligencja stała się kluczowym akceleratorem zielonej transformacji.
Analizy pokazują, że dla branży green tech Europa wyrasta na miejsce kluczowe (co w przypadku wszelkich innych technologii nie jest już wcale normą). Stary Kontynent, dążący do neutralności klimatycznej, w naturalny sposób stał się poligonem doświadczalnym dla tego typu innowacji. Widać to w przepływach kapitału – zgodnie z najnowszymi danymi Dealroom rynki UE przyciągają coraz więcej inwestorów z Azji, którzy widzą tu swoistą drugą Dolinę Krzemową dla technologii klimatycznych.
– Japońscy inwestorzy z każdym rokiem coraz intensywniej zwracają się ku Europie, szczególnie w obszarach deep tech i climate tech – przyznaje Tomosaku Sohara, partner zarządzający funduszu NordicNinja.
Czytaj więcej
28 listopada wraz z „Rzeczpospolitą” opublikowany zostanie nasz raport klimatyczny. Jak co roku p...
Wielka Brytania, Niemcy, ale coraz częściej także Europa Środkowo-Wschodnia, stają się beneficjentami tego trendu. Ruch widać i nad Wisłą. Tylko w 2024 r. Europejski Bank Inwestycyjny zainwestował w naszym kraju 1,2 mld euro w projekty wspierające zieloną transformację, a prognozy na rok 2025 mówią o utrzymaniu lub nawet zwiększeniu tego poziomu do 1,4 mld euro (aż 70 proc. projektów finansowanych przez EBI w Polsce ma bezpośredni związek z ekologią).
To jest czas na start-upy pozytywnego wpływu
Na tym tle polski ekosystem innowacji, choć wciąż goniący zachodnich sąsiadów pod względem kapitalizacji, wykazuje niezwykłą witalność w niszach wymagających inżynierskiego know-how. Raport „Polskie Startupy 2024”, przygotowany przez fundację Startup Poland, wskazuje, że choć rodzime firmy technologiczne pozostają relatywnie małe (tylko 4 proc. zatrudnia powyżej 50 osób), to branże green tech i clean tech zyskują na znaczeniu. Aż 28 proc. respondentów wskazało technologie AI i deep tech jako kluczowe obszary rozwoju, które w Polsce bardzo często splatają się z ekologią. Polski Fundusz Rozwoju (PFR), poprzez inicjatywę PFR Green Hub, od lat stymuluje ten rynek, inwestując w fundusze VC, które z kolei zasilają kapitałem start-upy na etapie wzrostu. W raporcie rocznym PFR za 2024 r. podkreślono, że aktywa grupy sięgnęły 37 mld zł, a działania prośrodowiskowe, raportowane zgodnie z nowymi wymogami CSRD, stały się „integralną częścią strategii inwestycyjnej państwa”.
Jednak trzeba sobie jasno powiedzieć, iż mijający rok przyniósł zmianę w podejściu do finansowania – skończył się czas łatwego pieniądza dla każdego projektu z „eko” w nazwie, a kapitał płynie do spółek, które potrafią wykazać tzw. unit economics (opłacalność jednostkową). Inwestorzy, tacy jak PFR Ventures czy międzynarodowe fundusze, szukają projektów skalowalnych, widać wyraźny zwrot ku energetyce rozproszonej i magazynowaniu energii. Polskie firmy pracujące nad nowymi typami ogniw czy systemami zarządzania energią (EMS) wciąż są jednak na radarach inwestorów.
Czytaj więcej
Z początkiem 2026 roku zakaz używania kotłów pozaklasowych (tzw. kopciuchów) obejmie kolejne woje...
Ekologia – jako motor napędowy innowacji – nie jest już zatem tezą do udowodnienia, lecz faktem rynkowym. Szacuje się, że w samej Polsce rynek ten, obejmujący OZE, efektywność energetyczną i technologie cyrkularne, wart jest już dziesiątki miliardów złotych, a jego potencjał wzrostu jest wyższy niż tradycyjnych sektorów gospodarki. Innowacyjność w tym obszarze jest wymuszona – nie tylko przez ambicje klimatyczne Brukseli, ale przez czystą ekonomię: tańszą energię, odzysk surowców i automatyzację procesów. Jak celnie podsumowuje raport „Cleantech po polsku”, opublikowany przez PFR: „różnorodność rozwiązań, od rolnictwa po przemysł ciężki, pozwala polskim start-upom na elastyczne wpisywanie się w globalne łańcuchy wartości”.
W efekcie coraz więcej młodych, innowacyjnych firm w naszym kraju stara się dołożyć swoje cegiełki do korzystnych zmian, stąd opisuje się je mianem „start-upów pozytywnego wpływu”. Ów nurt jest coraz mocniej widoczny na polskim rynku. Nowi przedsiębiorcy podejmują się przede wszystkim wyzwań przyjętych przez ONZ w postaci 17 celów zrównoważonego rozwoju.
Boja monitorująca wodę i skały jako nawóz
Kim są zatem bohaterowie tej transformacji nad Wisłą? To już nie tylko twórcy aplikacji do liczenia śladu węglowego, ale inżynierowie rozwiązujący fizyczne problemy. Doskonałym przykładem jest start-up Contec, który z sukcesem komercjalizuje technologię pirolizy zużytych opon. Firma ta nie tylko przetwarza odpady, ale odzyskuje z nich cenne surowce: sadzę techniczną i olej, zamykając obieg w tym obszarze przemysłu motoryzacyjnego. Dziś Contec jest wymieniany jako jeden z liderów gospodarki cyrkularnej w naszym regionie Europy.
Innym podmiotem, o którym zrobiło się głośno w ostatnich miesiącach, jest Ribes Technologies, firma wykorzystująca sztuczną inteligencję w rolnictwie precyzyjnym (to tzw. sektor a gro tech) – projekt ten pozwala na drastyczne ograniczenie zużycia środków ochrony roślin na plantacjach jagodowych. Łukasz Kopiński, prezes Ribes Technologies, przekonuje, że ta technologia ma potencjał, aby zmienić sposób, w jaki produkujemy żywność.
Równie perspektywiczne rozwiązanie opracowała spółka Waterly – jej inteligentne boje analityczne, monitorujące stan wód w czasie rzeczywistym, to odpowiedź na kryzysy ekologiczne, takie jak te znane z Odry. Przedsięwzięcie, które wychodzi naprzeciw palącej potrzebie ochrony zasobów wodnych, a jej skalowalność wykracza daleko poza rynek lokalny, pozwala na autonomiczny pomiar natlenienia, zakwaszenia czy zasolenia danego akwenu. Boje, odporne na każdy rodzaj warunków atmosferycznych, zasilane energią słoneczną, działające nawet w miejscach, gdzie tradycyjny zasięg sieci GSM jest niedostępny i wyposażone w zaawansowane sensory, regularnie monitorują też takie parametry, jak mętność czy temperatura. W obliczu kryzysu związanego z ilością i jakością wody projekt trafia w zapotrzebowanie, nic dziwnego, że zgarnia nagroda za nagrodą (w br. to np. wyróżnienie na WSA Global Congress 2025).
Z kolei w obszarze zarządzania odpadami w przestrzeniach biurowych i publicznych niezmiennie silną pozycję buduje Bin-e, oferujący inteligentne kosze, które same rozpoznają i sortują śmieci. To rozwiązanie, które w dobie raportowania ESG (Environmental, Social and Governance) staje się dla korporacji nie tylko gadżetem, ale narzędziem do poprawy wskaźników zrównoważonego rozwoju.
Warto także wymienić takie spółki, jak Green Sequest i Heilo. Pierwszy z nich to innowacyjne przedsięwzięcie wykorzystujące proces wietrzenia skał do usuwania CO2 z atmosfery. Technologia firmy opiera się na przyspieszonym wietrzeniu (Enhanced Rock Weathering). Skałą, którą wykorzystuje do tego procesu, jest serpentynit antygorytowy (skała metamorficzna, która powstała w wyniku przemian hydrotermalnych skał magmowych) – charakteryzuje się on dużą zdolnością do pochłaniania CO2. Może być na szeroką skalę wykorzystywany w rolnictwie, gdyż ma pozytywny wpływ na uprawy kukurydzy, ziemniaków, pszenicy, owsa i jęczmienia (Green Sequest ma pozwolenie Ministerstwa Rolnictwa na stosowanie serpentynitu jako nawozu mineralnego).
Z kolei Heilo to bardziej przyziemny projekt. Ten wrocławski start-up, stworzony przez Małgorzatę Walichiewicz, opracował pokrowiec antysmogowy na wózki dziecięce. Specjalna konstrukcja, która z jednej strony monitoruje stężenie pyłów PM i temperaturę otoczenia, a z drugiej – oczyszcza powietrze, wykorzystuje filtry węglowe i HEPA. Urządzenie, które skutecznie eliminuje do 90 proc. cząstek, poza wbudowanymi czujnikami, ma też głośnik, który emituje kojący dźwięk dla dziecka.
Latawce w Omanie i popiół w cemencie
Przykłady „zielonych” innowacji z Polski można mnożyć. Część ma ogromny potencjał i spore zadatki, by osiągnąć międzynarodowy sukces. W tym gronie należy niewątpliwie wskazać Njord Energy. Start-up, założony dokładnie dwa lata temu we Wrocławiu, opracowuje innowacyjne rozwiązanie w zakresie odnawialnych źródeł energii, opierając się na technologii latawców (Airborne Wind Energy). W zeszłym roku spółka zakończyła prace nad swoim prototypem o nazwie Drakkar, którego sprawność i skuteczność zostały potwierdzone testami, obecnie zaś już prowadzi ekspansję na rynki międzynarodowe.
Produkcja tzw. komercyjnej serii autonomicznych latawców do efektywnego pozyskiwania energii wiatrowej zaplanowana jest na rok 2026. Wcześniej z polskim projektem zapoznają się użytkownicy w regionie Musandam w Omanie, bo tam wykorzystany będzie pierwszy system demonstracyjny Njord Energy.
Start-up, który już prowadzi rozmowy z funduszami VC oraz inwestorami branżowymi o finansowaniu ekspansji, ma ambitne plany rozwoju. Jak podkreśla Sebastian Szymański z Njord Energy, podpisanie umowy z Musandam Global Investment to przełomowy krok w wielu wymiarach. I pierwszy z wielu zaplanowanych.
– Dla nas to przede wszystkim szansa na testowanie naszego systemu demonstracyjnego, eksport polskiej technologii, która przyczyni się do współtworzenia zupełnie nowego rynku, oraz klucz otwierający drzwi do współpracy z kolejnymi partnerami. A tych już teraz jest wielu – tłumaczy.
Wrocławska firma celuje w pilotaże m.in. w Rwandzie, Kenii i Indiach. Jej technologią interesują się również przedstawiciele rządów USA, Kolumbii, państw Bliskiego Wschodu, Afryki i Azji Południowo-Wschodniej.
Airborne Wind Energy Systems to pionierskie rozwiązanie, który generuje prąd za pośrednictwem autonomicznych latawców – wykorzystuje silne i stabilne wiatry na wysokości 200–500 m. Charakteryzuje się efektywnością energetyczną dochodzącą do 70 proc. (czyli o prawie 50 proc.wyższą niż ta typowa dla małych, przydomowych, turbin wiatrowych). Efekt? W skali roku system AWES Njord 50 kW pozwala zasilić w energię elektryczną od 100 do 120 standardowych domów. Latawce generujące prąd działają od 10 m do 1000 m od platformy startowej, a uruchomienie całego systemu trwa zaledwie 48 godzin. Start-up liczy, że jego rozwiązanie sprawdzi się dla regionów o trudnym dostępie do energii, gdzie zapotrzebowanie na nią jest duże, lecz budowa klasycznych turbin nieopłacalna lub wręcz niemożliwa.
Zielone technologie to jedne z tych innowacji, których szczególnie poszukują fundusze VC. Eksperci wskazują: kapitał płynie tam, gdzie widoczna jest przyszłość regulacyjna i technologiczna
Inną godną uwagi innowacją „made in Poland” jest wynalazek naukowców z Uniwersytetu Jagiellońskiego, którzy opracowali sposób, by materiały budowlane miały większą zdolność do wiązania CO2 z atmosfery. Opracowana metoda wykorzystuje łatwo dostępny materiał, który jest odpadem, co dodatkowo daje możliwość obniżenia kosztów materiałów budowlanych, zwiększając szanse na szersze wykorzystanie nowego rozwiązania w praktyce przemysłowej. Eksperci są zdania, że rozwiązanie to ma potencjał do zastosowania w skali przemysłowej.
Atutem jest „efekt środowiskowy”, o który zabiega branża budowlana. Aby go osiągnąć, wystarczy wykorzystać łatwo dostępny materiał odpadowy – popiół ze spalania osadów ściekowych pochodzących z oczyszczalni. Przedstawiciele UJ są zdania, iż w przyszłości może to stanowić prosty i efektywny sposób na ograniczenie śladu węglowego w budownictwie. Innowacja, nad którą badania prowadzili prof. Monika Kasina oraz mgr Adam Wierzbicki, polega na wykorzystaniu popiołu ze spalania osadów ściekowych (ISSA), które muszą być utylizowane.
Opracowana na UJ metoda rozwiązuje zatem problem kłopotliwego materiału (ogranicza jego ilość kierowaną na składowiska), a jednocześnie zmniejsza zapotrzebowanie na czysty cement zużywany do produkcji materiałów. Rezultat środowiskowy? Redukcja emisji CO2 związanej z produkcją cementu. ISSA ma bogaty skład mineralny – zawiera m.in. fazy węglanowe, krzemianowe i fosforanowe bogate w wapń, które mogą sprzyjać procesowi naturalnej karbonatyzacji. W konsekwencji cement wykazuje większą zdolność do wiązania CO2 z powietrza w postaci dobrze wykrystalizowanych węglanów wapnia (wypełniają mikrostrukturę cementu, zmniejszając jego porowatość i przepuszczalność).
Cement wyłapujący CO2 to innowacja, za którą stoją mgr Adam Wierzbicki i prof. Monika Kasina z UJ
– ISSA oferuje nowe możliwości w zakresie zwiększania intensywności naturalnej karbonatyzacji w materiałach na bazie cementu. W odpowiednio dobranych proporcjach wspiera on proces wiązania CO2 z powietrza. To rozwiązanie w oczywisty sposób wpisuje się w ideę zielonej gospodarki i jednocześnie społeczną odpowiedzialność biznesu – wyjaśnia Monika Kasina.
Metoda opracowana na UJ została zgłoszona do ochrony patentowej. Centrum Transferu Technologii CITTRU UJ, które odpowiada za komercjalizację tej technologii, poszukuje partnerów z branży budowlanej, zainteresowanych współpracą przy dalszym rozwoju technologii.
– Metodę warto poddać jeszcze innym testom, które pozwolą dokładnie ocenić parametry jakościowe materiałów z domieszką ISSA po upływie dłuższych okresów. Zespół naukowy ma w planie takie eksperymenty, chcielibyśmy je realizować z partnerami branżowymi. Jedną z opcji jest udzielenie licencji, a nawet sprzedaż praw do tej technologii graczowi z branży budowlanej – wskazuje dr inż. Gabriela Konopka-Cupiał, dyrektorka CITTRU UJ.
Dwie strony medalu
Dziś technologie mają ścisły związek ze środowiskiem. Z jednej strony chodzi o rozwiązania, które pozwalają je chronić, a z drugiej – o ich wpływ na otoczenie. Wystarczy wspomnieć o AI, która znajduje zastosowanie w wielu projektach, również tych pośrednio lub bezpośrednio mających kontekst „eko”. Jednocześnie systemy sztucznej inteligencji stanowią coraz większe wyzwanie dla klimatu, generując rosnące zapotrzebowanie na wodę i energię oraz zwiększając emisje.
Technologie można oceniać zatem dwojako. Badanie WEF wskazuje, że do 2050 r. rozwiązania cyfrowe mogą zmniejszyć globalne emisje gazów cieplarnianych nawet o około 20 proc., zaś z raportu ONZ wynika, że realizacja ponad 70 proc. celów SDG może być wspierana właśnie dzięki narzędziom cyfrowym. Ów pozytywny wpływ uwypukliła np. pandemia Covid-19 – pokazała, że cyfryzacja biur i edukacji pozwala kontynuować działalność przy ograniczeniu mobilności, co przełożyło się na lokalne zmniejszenie emisji komunikacyjnych.
Anna Węgrzynowicz z Biura Zaangażowania Społecznego w Banku Gospodarstwa Krajowego zwraca jednak uwagę, że szybka cyfryzacja to jedocześnie właśnie koszty środowiskowe. Jak wskazuje, w tegorocznym raporcie „Startupy pozytywnego wpływu – ekosystem zmiany”, opracowanym przez Kozminski Business Hub, sektor technologii informacyjno-komunikacyjnych (ICT) odpowiada za 5–9 proc. całkowitego globalnego zużycia energii elektrycznej i za ponad 2 proc. emisji na świecie. Co więcej, centra danych i sieci transmisji danych odpowiadają za ok. 1–1,5 proc. globalnego zużycia energii, a udział ten wzrośnie do 2030 r. do 8 proc. (przy tym centra danych wymagają także wykorzystania dużej ilości zasobów wodnych i generują różnego rodzaju odpady).
Na inny problem wskazuje z kolei Jakub Jedliński, dyrektor biura innowacji w firmie Budimex. Według niego sama misja to po prostu za mało, by innowacyjny biznes wypalił. Jak wyjaśnia, pozytywny wpływ to tylko jedna z wielu przesłanek, które determinują, czy start-up może liczyć na dokapitalizowanie. Co więcej, spodziewany pozytywny wpływ nie musi też mieć większego znaczenia w jego przyszłym rynkowym sukcesie.
– Pozytywny wpływ, jaki founderzy chcą wywrzeć na świat, zasługuje na medal, ale to za mało, by stworzyć realną przewagę konkurencyjną. Fundamenty każdego modelu biznesowego to: propozycja wartości, łańcuch wartości i sposób, w jaki generujemy wartość. Dla przedsiębiorców wartością są przychody ze sprzedaży, a kiedy fundacje generują wartość, to skupiają się na pozytywnym wpływie działalności. Start-upy pozytywnego wpływu są w tej trudnej sytuacji, że zmieniają świat w stylu NGO, ale jednocześnie prowadzą biznes – argumentuje.