W analizie “Polska na Zielonym Szlaku. Strategia dojścia do neutralności klimatycznej” przedstawiliśmy kilkadziesiąt konkretnych rozwiązań w energetyce, ciepłownictwie, budownictwie, transporcie, przemyśle i rolnictwie. Zaproponowaliśmy szczegółowe rekomendacje poprawienia już funkcjonujących programów jak Czyste Powietrze i Mój Prąd. Przedstawiliśmy też pomysł Zielonego Funduszu oraz zielonych instytucji, które pozwolą uczynić proces dochodzenia do neutralności klimatycznej inkluzywnym, efektywnym i bezpiecznym dla obywateli. Dlatego artykuł aktywistów MSK budzi nasze głębokie niezrozumienie. Nazywanie naszego raportu “populizmem” i “PR -owym greenwashingiem” jest nie tylko nierzetelne, ale przede wszystkim kontrproduktywne. Jesteśmy wciąż przekonani, że patrzymy z MSK w tę samą stronę. Jeśli jednak zamiast wspólnie szukać najlepszych rozwiązań będziemy eskalować konflikty i budować linie podziału, nawet tam gdzie ich nie ma, to nasze wspólne cele nigdy nie staną się rzeczywistością.
Jaki jest nasz plan?
W „Polsce na Zielonym Szlaku” pokazujemy, że cel określony jako dojście do neutralności klimatycznej, choć bezwzględnie słuszny, jest zbyt ogólny. Jeśli nie dookreślimy dokąd chcemy iść, to po drodze będziemy skręcać w przypadkowe ścieżki. W efekcie owszem – gdzieś dojdziemy, ale nie będzie to miejsce, w którym chcielibyśmy żyć. W raporcie stawiamy tezę, że mądra i efektywna dekarbonizacja powinna doprowadzić nas do Polski zielonej, ale także bardziej demokratycznej i solidarnej. Zielony szlak trzeba wytyczać też tak, by na jego końcu Polska była państwem z silnym zielonym przemysłem i rolnictwem, konkurencyjnym w Europie i na świecie. Kształt neutralnej klimatycznie Polski, który zupełnie umyka aktywistom MSK, to według nas kluczowe zagadnienie. Wiemy, że dużo łatwiej jest określić od czego i kiedy należy odejść, niż wskazać do czego i w jaki sposób chcemy dojść. Jednak konstruktywna wizja neutralnej klimatycznie Polski powinna znaleźć się w centrum każdej poważnej strategii dekarbonizacji naszego kraju.
W czym jesteśmy ambitni?
Miarą ambicji w polityce klimatycznej wg Jędroszkowiak i Gumulskiego jest deklarowane tempo zmian: im szybciej, tym lepiej. Założenie jest takie: „wystarczy wola polityczna rządzących”, a wszystko da się zrobić niemal natychmiast.
Czytaj też: Mikołaj Gumulski: Koniec węgla w 2030 czy 2040 r.? Jak ambitny będzie Hołownia
Zgoda, tempo jest ważne – bo jak piszemy w naszym raporcie – „czas odlicza nam tykająca klimatyczna bomba zegarowa”. Jednak założenie, że w demokratycznym państwie można ekspresowo dokonać bardzo radykalnych zmian i odgórnie narzucić ludziom ogromne koszty, jest oderwane od rzeczywistości. Takie działania natrafią na opór społeczny, który na pewno spowolni, a być może trwale zablokuje zielone zmiany.
Według nas ambitny program to taki, który naprawdę da się zrealizować. Który nie upraszcza rzeczywistości, ale odważa się pokazać złożoność wyzwania, wskazuje dylematy i proponuje rozwiązania. W zielonym szlaku odnosimy się do wielu takich kontrowersyjnych kwestii. Opowiadamy się choćby przeciw dalszemu umacnianiu w Polsce oligopolu energetycznego, a za rozwojem prosumeryzmu, czyli możliwością wytwarzania przez konsumentów własnej energii. Postulujemy by inwestycje publiczne w bezemisyjny transport zostały skierowane przede wszystkim w rozbudowę kolei, a nie w ekonomicznie i społecznie wątpliwe projekty ( jak samochód elektryczny montowany w Polsce). Wreszcie uważamy, że wszystkie “kopciuchy” powinny zostać wymienione przy znacznym udziale państwa do 2030 r. – czyli o 10 lat szybciej niż przewiduje rząd. Wskazujemy jak ten cel osiągnąć i skąd wziąć na to pieniądze. To tylko kilka punktów naszej strategii, które przez autorów artykułu pozostały niestety całkowicie niezauważone.