Reklama

Kluczowy dla Europy prąd atlantycki bliski załamania. Wisi nad nami katastrofa

Naukowcy ostrzegają: prąd atlantycki AMOC słabnie od lat, a jego całkowite załamanie może mieć katastrofalne skutki. Czy da się powstrzymać to, co mogłoby być niezwykle groźne dla Europy?

Publikacja: 05.09.2025 11:21

Załamanie się głównych prądów oceanicznych Atlantyku może doprowadzić do gwałtownego spadku temperat

Załamanie się głównych prądów oceanicznych Atlantyku może doprowadzić do gwałtownego spadku temperatur w północnej części Europy.

Foto: Shutterstock

Atlantycka południkowa cyrkulacja wymienna (AMOC) to bardzo istotny element globalnego systemu klimatycznego, mający ogromny wpływ na regulację warunków klimatycznych i pogodowych w różnych regionach świata. Pogłębianie się kryzysu klimatycznego od lat wpływa na jego osłabienie, a naukowcy alarmują, że jego załamanie może nastąpić szybciej, niż zakładano.

Według wcześniejszych ustaleń, AMOC jest obecnie najsłabszy od 1600 lat, co stanowi efekt antropogenicznych zmian klimatu. Szacowano, że jego załamanie przed rokiem 2100 jest raczej mało prawdopodobne, jednak najnowsze badanie wykazało, że od tego momentu może nas dzielić mniej czasu, niż zakładano.

Naukowcy z Poczdamskiego Instytutu Badań nad Wpływem Klimatu (PIK) ustalili, że punkt krytyczny, który sprawia, że załamanie cyrkulacji wodno-lądowej jest nieuniknione, prawdopodobnie zostanie przekroczony w ciągu kilku dekad, ale samo załamanie może nastąpić dopiero za 50 do 100 lat.

W efekcie dopływ ciepła do północnej części oceanu zostałby odcięty, doprowadzając do letniej suszy oraz ekstremalnych zjawisk pogodowych zimą w północno-zachodniej części Europy, a także do przesunięcia w tropikalnych pasach opadów.

Zmiany klimatu: Zła wiadomość dla Europy

Jak wyjaśnia Sybren Drijfhout z Królewskiego Holenderskiego Instytutu Meteorologicznego, główna autorka badania, niektóre standardowe modele stosowane przez Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu (IPCC) sięgają kilkaset lat do przodu, a płynące z nich ustalenia nie napawają optymizmem.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Farma fotowoltaiczna w kosmosie. Ten projekt rozwiązałby problemy Europy

– Głęboka cyrkulacja oceaniczna w północnym Atlantyku drastycznie zwalnia do 2100 roku, a następnie całkowicie się zatrzymuje we wszystkich scenariuszach wysokoemisyjnych, a nawet w niektórych scenariuszach średnioemisyjnych i niskoemisyjnych. To pokazuje, że ryzyko załamania jest poważniejsze, niż wielu ludzi zdaje sobie sprawę – mówi.

Współautor badania, Stefan Rahmstorf, kierownik działu badań Analizy Systemów Ziemskich w PIK, podkreśla, że „w symulacjach punkt krytyczny w kluczowych morzach północnoatlantyckich zazwyczaj występuje w ciągu najbliższych kilku dekad, co jest bardzo niepokojące”.

– Drastyczne osłabienie i zatrzymanie tego systemu prądów oceanicznych miałoby poważne konsekwencje na całym świecie. W modelach prądy całkowicie ustają po 50–100 latach od przekroczenia punktu krytycznego. Może to jednak znacznie zaniżać ryzyko: te standardowe modele nie uwzględniają dodatkowej wody słodkiej pochodzącej z utraty lodu na Grenlandii, co prawdopodobnie jeszcze bardziej by pobudziło system. Dlatego tak ważne jest szybkie ograniczenie emisji. Znacznie zmniejszyłoby to ryzyko zatrzymania AMOC, mimo że jest już za późno, aby je całkowicie wyeliminować – twierdzi naukowiec.

Naukowcy ostrzegali wcześniej, że załamania AMOC należy unikać „za wszelką cenę” z uwagi na katastrofalne skutki.

Jak mówi prof. Rahmstorf, wyniki badania są „dość szokujące”, gdyż wcześniej zakładał, że prawdopodobieństwo załamania się systemu AMOC w wyniku globalnego ocieplenia wynosi mniej niż 10 proc. Tymczasem obecnie wiadomo, że nawet w przypadku utrzymania globalnych emisji na poziomie zgodnym z ustaleniami porozumienia paryskiego, ryzyko jego załamania się wynosi ok. 25 proc. Jeszcze bardziej podkreśla to konieczność pilnych i drastycznych redukcji emisji CO2, aby uniknąć realizacji najgorszych scenariuszy.

Reklama
Reklama

Kiedy załamie się atlantycka południkowa cyrkulacja wymienna?

Podobnie alarmujące wnioski przyniosło opublikowane niedawno badanie naukowców z Uniwersytetu w Utrechcie. Autorzy badania odkryli, że AMOC może zanikać już w latach 60. obecnego wieku. W badaniu przeanalizowano 25 różnych modeli klimatycznych i wykazano, że w scenariuszu umiarkowanych emisji, oznaczającym wzrost globalnych temperatur o ok. 2,7°C powyżej poziomu przedindustrialnego, załamanie się AMOC może rozpocząć się od 2063 roku. W scenariuszu wysokich emisji, czyli wzrostu globalnej temperatury powyżej 4°C powyżej poziomów przedindustrialnych, załamanie mogłoby nastąpić już w 2055 roku.

Czytaj więcej

Fala upałów bez precedensu w historii Skandynawii. Ucierpieli ludzie i przyroda

Doniesienia naukowców skomentował europejski komisarz ds. klimatu Wopke Hoekstra, który w mediach społecznościowych nazwał je „sygnałem alarmowym”. Z kolei wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Teresa Ribera stwierdziła, że AMOC powinien „dodać się do listy akronimów bezpieczeństwa narodowego w Europie”, z uwagi na możliwe konsekwencje dla kontynentu.

Niepokojących doniesień na temat tendencji słabnięcia atlantyckiej południkowej cyrkulacji wymiennej w ciągu ostatnich lat ukazało się bardzo wiele, co podkreśla wagę tych zmian dla całego świata.

Osłabienie AMOC przyczyną powodzi

Wpływ systemu AMOC na klimat i środowisko jest ogromny. Autorzy badania, które w 2018 roku ukazało się na łamach czasopisma „Nature” alarmowali, że od ok. 150 lat AMOC uległ znacznemu osłabieniu. Jedną z konsekwencji może być zmniejszenie populacji niektórych gatunków, np. koralowców głębinowych, którym AMOC sprzyjał w docieraniu do nowych obszarów. Słabszy przepływ może też zmniejszyć dostępność tlenu dla głębokich ekosystemów oraz doprowadzić do wzrostu lub spadku temperatury o kilka stopni Celsjusza, wpływając na cenne łowiska.

Czytaj więcej

Ptaki wędrowne przylatują do Europy zbyt wcześnie. To efekt upalnego lata
Reklama
Reklama

Według badania opublikowanego w czerwcu na łamach Geophysical Research Letters, załamanie się głównych prądów oceanicznych Atlantyku może doprowadzić do gwałtownego spadku temperatur w północnej części Europy. Autorzy badania potwierdzili, że osłabienie AMOC wynika ze zmian klimatu, wywołanych działalnością człowieka, a ich pogłębianie może doprowadzić do „punktu krytycznego”.

Niedawne badanie opublikowane w czasopiśmie „Science” wykazało, że nawet 50 proc. powodzi wzdłuż północno-wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych w latach 2005–2022 było wynikiem osłabienia systemu AMOC. Zmieniająca się geometria oceanu doprowadziła do pojawienia się ośmiu dodatkowych dni powodziowych w roku. Badania potwierdzają, że od 1993 roku globalny poziom mórz wzrósł o ponad 10 cm, a według danych dostarczanych przez satelity NASA, w ciągu ostatnich trzech dekad tempo wzrostu poziomu mórz wzrosło dwukrotnie.

Do połowy stulecia wzrost tempa słabnięcia kluczowego prądu atlantyckiego może doprowadzić do wzrostu poziomu mórz wzdłuż wybrzeży Stanów Zjednoczonych o dodatkowe 25–30 cm. Już dzisiaj powodzie podczas przypływów są dwa do trzech razy częstsze wzdłuż wybrzeży Atlantyku i Zatoki Meksykańskiej niż jeszcze w latach 90. ubiegłego wieku. Występują bez sztormów, wywoływane jedynie wzrostem poziomu oceanów.

Europa na łasce cyrkulacji oceanicznych

Naukowcy podkreślają, że AMOC transportuje ogromne ilości ciepła na północ przez cały Ocean Atlantycki i gdyby przestał funkcjonować, zaledwie w ciągu kilku dekad bylibyśmy świadkami znacznego ochłodzenia temperatur powierzchniowych, wzrostu poziomu mórz w Oceanie Atlantyckim i nasilenia się wiatrów na całej półkuli północnej. Wśród najbardziej prawdopodobnych skutków należy też wymienić radykalne zmiany w strukturze opadów, które mogą doprowadzić do suszy w regionach takich jak Europa, Ameryka Północna, północna Afryka i Azja. Z kolei obszary takie jak Amazonia, Australia i południowa Afryka mogą doświadczyć wzmożonych opadów.

Kryzys klimatyczny jest nie tylko napędzany słabnięciem AMOC, ale również ma na niego wpływ. Jednym z przykładów jest topnienie pokrywy lodowej Grenlandii, będące efektem wzrostu globalnej temperatury. Jak donoszą naukowcy z Uniwersytetu Kopenhaskiego, zmiany klimatu napędzane działalnością człowieka, zwiększyły tempo topnienia lodowców Grenlandii pięciokrotnie w ciągu ostatnich 20 lat. W latach 2006–2018 lądolód grenlandzki przyczynił się do 17,3 proc. obserwowanego wzrostu poziomu morza, a lodowce do 21 proc.

Reklama
Reklama

Od 2002 roku Grenlandia straciła 5900 gigaton lodu, a spływająca w efekcie do oceanu subarktycznego woda jest lżejsza niż woda morska, więc do oceanu trafia jej mniej, co zmniejsza napływ na południe głębokich i zimnych wód z Atlantyku. Osłabia to również Prąd Zatokowy, dzięki któremu np. w Wielkiej Brytanii zimy są łagodniejsze niż w innych miejscach, znajdujących się w podobnej odległości od bieguna północnego, m.in. Kanady. Nie ulega wątpliwości, że pokrywa lodowa Grenlandii będzie się nadal topić, co w nadchodzącym stuleciu może doprowadzić do podniesienia globalnego poziomu mórz o ok. 10 cm. To z kolei doprowadzi do wzrostu słabnięcia cyrkulacji atlantyckiej, która do 2040 roku może być o 30 proc. słabsza.

Atlantycka południkowa cyrkulacja wymienna (AMOC) to bardzo istotny element globalnego systemu klimatycznego, mający ogromny wpływ na regulację warunków klimatycznych i pogodowych w różnych regionach świata. Pogłębianie się kryzysu klimatycznego od lat wpływa na jego osłabienie, a naukowcy alarmują, że jego załamanie może nastąpić szybciej, niż zakładano.

Według wcześniejszych ustaleń, AMOC jest obecnie najsłabszy od 1600 lat, co stanowi efekt antropogenicznych zmian klimatu. Szacowano, że jego załamanie przed rokiem 2100 jest raczej mało prawdopodobne, jednak najnowsze badanie wykazało, że od tego momentu może nas dzielić mniej czasu, niż zakładano.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Planeta
Fala upałów bez precedensu w historii Skandynawii. Ucierpieli ludzie i przyroda
Planeta
Fale upałów coraz bardziej niebezpieczne. Nie umiemy żyć w „gorącym” świecie
Planeta
Arktyka topnieje wolniej niż zakładano. Eksperci: nie ma powodów do optymizmu
Planeta
Rekordowe „tropikalne noce” w Europie. Eksperci: Nie jesteśmy przygotowani
Planeta
W Polsce deszcz, w Europie upał. Za nami trzeci najcieplejszy lipiec w historii
Reklama
Reklama