Elon Musk wywołał w środę ogromny spadek wartości Bitcoina, pisząc na Twitterze to, o czym wiadomo było od dawna: kryptowaluty nie są przyjazne dla środowiska. Ich wydobywanie oraz transakcje wiążą się z wykorzystywaniem paliw kopalnych, a sam Bitcon generuje 36,95 megaton dwutlenku węgla rocznie, czyli mniej więcej tyle, co Nowa Zelandia. Szacuje się, że w ciągu trzech dekad sam jego wpływ na klimat mógłby doprowadzić do podniesienia globalnych temperatur o 2°C (w porównaniu z epoką przedprzemysłową).

Po opublikowaniu tweeta Muska, w którym oświadczył, że Tesla nie będzie już przyjmować płatności w Bitcoinach, ta największa spośród cyfrowych walut świata, spadła o niemal 17%, do najniższego poziomu od początku marca. Lekko odbiła się na rynku azjatyckim, ale wcześnie rano w czwartek rano spadła o 12% do 50 933 $.

Czytaj też: Inwestycja w Bitcoina udowadnia, że Musk nie dba o klimat

Decyzja założyciela Tesli jest jednak o tyle zaskakująca, że jeszcze kilka miesięcy wcześniej Tesla kupiła Bitcoiny za 1,5 mld dolarów, a Musk na Twitterze zgadzał się z badaniami wskazującymi, że wydobycie tokena może stymulować absorpcję energii odnawialnej od Ark Investment Management LLC.

Musk odczuwa presję ze strony osób, dla których kryptowaluty i troska o klimat zdecydowanie nie idą w parze. Mimo że szacuje się, że coraz częściej przy wydobywaniu bitcoinów korzysta się z energii odnawialnej (dowodzi tego np. badanie przeprowadzone na Uniwersytecie w Cambridge, zgodnie z którym w ubiegłym roku aż 76% górników bitcoinów korzystało z energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych), nie są to dane możliwe do weryfikacji z całą pewnością z uwagi na specyfikę wydobywania – platformy często przenoszą się do krajów, w których energia jest najtańsza. Zdecydowana większość kryptowalut jest w związku z tym wydobywana w Chinach, gdzie z kolei brakuje taniej energii odnawialnej.

Nie do końca wiadomo, jakie będą długofalowe skutki deklaracji Muska dla Bitcoina, który uległ już krachowi w 2018 roku, ale 2 lata później odzyskał popularność, częściowo w wyniku pandemii i mniejszego zaufania do tradycyjnych aktywów. Sam Musk kilka tygodni temu zainicjował zapowiadany od kilku miesięcy konkurs na najlepszą technologię wychwytu dwutlenku węgla z atmosfery. Jego zwycięzca otrzyma 100 milionów dolarów, co może robić wrażenie – o ile nie zestawi się tego ze wspomnianą, 1,5 miliardową inwestycją Tesli w Bitcoina. Wygląda na to, że szef marki, która chce być kojarzona jako zielona alternatywa dla dotychczasowych środków transportu, wziął sobie do serca zarzuty o (delikatnie mówiąc) rozziew między deklarowanymi ideałami i własnymi działaniami.