Reklama

Przełom w polityce klimatycznej USA. Gazy cieplarniane przestają być problemem

Administracja Donalda Trumpa zaproponowała diametralną zmianę polityki klimatycznej USA. Chodzi o anulowanie wydanego przed 16 laty orzeczenia agencji odpowiedzialnej za ochronę środowiska, uznającego gazy cieplarniane za zagrożenie dla życia i zdrowia Amerykanów.

Publikacja: 30.07.2025 07:45

Według mediów, pomysł zmiany polityki klimatycznej USA pojawił się w Białym Domu w czerwcu.

Według mediów, pomysł zmiany polityki klimatycznej USA pojawił się w Białym Domu w czerwcu.

Foto: Bonnie Cash/UPI/Bloomberg

Żeby zrozumieć wagę zaproponowanych zmian, należałoby się cofnąć o ponad pół wieku. Clean Air Act (CAA) była jedną z pierwszych i najważniejszych amerykańskich ustaw mających na celu ochronę środowiska. W pierwotnej wersji uchwalono ją w 1963 r. – w czasach, gdy powojenny boom przemysłowy doprowadził do olbrzymiego skażenia powietrza, wód czy gruntów. To w tamtych czasach zdarzały się pożary rzek czy ignorowane skażenia radiologiczne wokół instalacji produkujących uran i pluton na potrzeby rozbudowującego się arsenału nuklearnego.

Od tamtej pory ustawa CAA była wielokrotnie nowelizowana i przepisywana, uwzględniając coraz to nowe zagrożenia dla życia i zdrowia ludzi oraz dobrostanu środowiska naturalnego w USA. W 2009 r. Agencja Ochrony Środowiska (EPA, Environmental Protection Agency) dopisała jeszcze jeden ważny rozdział w historii CAA: opublikowała stanowisko, zgodnie z którym emisja gazów powstających podczas spalania paliw kopalnych – jak dwutlenek węgla czy metan – powinna podlegać regulacjom zapisanym w CAA.

Czytaj więcej

Przełomowa opinia trybunału w Hadze. Czeka nas fala pozwów klimatycznych?

W amerykańskiej polityce klimatycznej był to krok milowy. Raz, że gazy te uznano za zagrożenie dla ludzi na równi z dotychczasowymi niekwestionowanymi truciznami. Dwa, że narzucało to użytkownikom paliw kopalnych nowe rygory działania i korzystania z tych surowców. Trzy, że stanowiło punkt wyjścia do formułowania nowych przepisów, polityk i programów wsparcia, które złożyły się na dotychczasową politykę klimatyczną USA. Aż do wiosny, kiedy to urzędnicy z administracji Trumpa zaczęli nazywać orzeczenie „Świętym Graalem religii zmian klimatycznych”.

USA: Zmiana polityki dotyczącej gazów cieplarnianych

Według informacji uzyskanych przez dziennikarzy portalu „Politico” od pięciu informatorów (anonimowych) z szeregów administracji Donalda Trumpa, pomysł na to, by zmienić politykę klimatyczną USA – a stała się nim wspomniana opinia EPA – pojawił się w Białym Domu w czerwcu. W błyskawicznym tempie Biuro Zarządzania i Budżetu (Office of Management and Budget) zaczęło konsultować się z przemysłowcami, organizacjami ekologicznymi i samą EPA.

Reklama
Reklama

Ledwie miesiąc po zainicjowaniu działań, mianowany w styczniu nowy szef EPA Lee Zeldin – autor epitetu ze Świętym Graalem – ogłosił, że federalne prawo nie wymaga od agencji państwowych jakiegokolwiek regulowania emisji gazów cieplarnianych. Zamiast ustosunkować się do ustaleń naukowców, fundamentem zmiany ma być precedensowy wyrok Sądu Najwyższego USA z 2007 r. (a więc poprzedzający stanowisko EPA), z którego wynikało, że rząd może – ale nie musi – regulować takie emisje. A skoro może, ale nie musi – to nie będzie.

Czytaj więcej

Klimatyczne „błędne koło”. Walka ze smogiem może podnosić temperaturę na Ziemi

Przedstawiona we wtorek propozycja anulowania stanowiska z 2009 r. będzie zapewne prezentowana jako znaczący krok w celu poprawy sytuacji gospodarczej. To odwołanie do argumentów przeciwników jakiejkolwiek polityki klimatycznej, którzy doszukiwali się w niej przyczyn upadku – realnego lub wyimaginowanego – wielu branż gospodarki, od tradycyjnej energetyki, przez przemysł motoryzacyjny, po niektóre energochłonne i emisjogenne rynki. Partia Republikańska obwiniała architektów tej polityki za wzrost bezrobocia i skoki cen.

Choć wtorkowy komunikat mówi dopiero o „propozycji” zmian, to krytykują go zarówno zaprzysięgli zwolennicy walki ze zmianami klimatycznymi, jak i co bardziej umiarkowani Republikanie. – Skoro na wniosek o zagrożeniu, jakie stanowią zmiany klimatyczne, można natknąć się wszędzie, to powinna go uznawać również i ta administracja – cytuje stacja ABC Christine Todd Whitman, która kierowała EPA za rządów prezydenta George'a W. Busha. – To, co oni robią, jest przeciwieństwem tego, do czego powołano EPA – dodała.

Jak administracja Trump chce chronić środowisko naturalne? 

Rozmontowywanie systemu ochrony środowiska na tym się nie skończy, wręcz przeciwnie. EPA w połowie lipca ogłosiła, że zredukuje zatrudnienie i pożegna się z blisko 1/4 zespołu, który nowa administracja przejęła w styczniu tego roku. Zlikwidowany zostanie m.in. cały dotychczasowy dział badań i rozwoju, jaki miała do swojej dyspozycji Agencja. Co prawda, ma on zostać zastąpiony nowym – „nauki stosowanej i rozwiązań środowiskowych” – ale zarówno Demokraci w Kongresie, jak i związkowcy w EPA, twierdzą, że nowa struktura Agencji będzie miała charakter nie naukowy, lecz polityczny.

Wiosną szefowie EPA wyliczali ponad 30 potencjalnych przepisów i dokumentów środowiskowych, które mogłyby zostać zmienione lub zniesione. W ślad za tym dziś amerykańskie media są pełne informacji o – pozornie – drugorzędnych decyzjach Agencji, które jednak składają się na panoramę gwałtownej liberalizacji reguł mających chronić środowisko – i przy okazji zdrowie Amerykanów. Przykładowo, w ostatnich tygodniach poluzowano reguły dotyczące monitoringu wycieków metanu w branżach związanych z surowcami kopalnymi, wydłużono terminy, w jakich firmy mają dostosować się do przepisów dotyczących postępowania z popiołem ze spalania węgla, planuje się przywrócenie do użytku środków opartych na herbicydzie dikamba, które EPA wycofała z rynku.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Dezinformacja klimatyczna kwitnie. Eksperci wskazują winowajców: Nie tylko Rosja

Beneficjentami zmian będą przede wszystkim duże koncerny przemysłowe i wydobywcze, ale można mieć wątpliwości, czy złagodzenie norm środowiskowych przełoży się na spadek bezrobocia lub obniżkę cen. Za to można przypuszczać, że Biały Dom szykuje minę, podłożoną pod kolejne administracje: USA są dziś największym emitentem gazów cieplarnianych na świecie – po Chinach. Niedawny, opisywany na naszych stronach, wyrok Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze – o niekwestionowanym wpływie emisji CO2 na zdrowie i bezpieczeństwo planety i jej mieszkańców oraz odpowiedzialności prawnej krajów za emitowanie gazów cieplarnianych – może zatem w przyszłości otworzyć drogę do roszczeń wobec USA o gigantycznej wartości. Już pomijając fakt, że sami Amerykanie mogą wkrótce doświadczać nie tylko pożarów lasów, ale też – jak przed kilkudziesięcioma laty – pożarów rzek.

Żeby zrozumieć wagę zaproponowanych zmian, należałoby się cofnąć o ponad pół wieku. Clean Air Act (CAA) była jedną z pierwszych i najważniejszych amerykańskich ustaw mających na celu ochronę środowiska. W pierwotnej wersji uchwalono ją w 1963 r. – w czasach, gdy powojenny boom przemysłowy doprowadził do olbrzymiego skażenia powietrza, wód czy gruntów. To w tamtych czasach zdarzały się pożary rzek czy ignorowane skażenia radiologiczne wokół instalacji produkujących uran i pluton na potrzeby rozbudowującego się arsenału nuklearnego.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Emisje
Raport: Połowa globalnych emisji CO2 to zasługa 36 firm. Na liście potentaci
Emisje
Emisja gazów cieplarnianych w Europie: Niemcy liderem. Jak wypadła Polska?
Emisje
Branża turystyczna coraz bardziej szkodzi środowisku. 3 mocarstwa na czele listy
Emisje
Nowy raport ONZ na temat redukcji emisji. Kto ma najwięcej do zrobienia?
Emisje
UE zmniejsza emisje gazów cieplarnianych. „Największy spadek od dekad”
Reklama
Reklama