Nie zawsze będę pisał o dobrych rzeczach. Tym razem o złych praktykach – zaczął swój wpis w mediach społecznościowych prezydent Zamościa Rafał Zwolak. Doprowadziła do niego gospodarska wizyta w śmietnikach jednego z zamojskich osiedli, skrzętnie udokumentowana na opublikowanych wraz z wpisem zdjęciach. Wszystkie fotografie są do siebie podobne: bez względu na przeznaczenie pojemnika w każdym lądują zbiorczo wszystkie frakcje. – Dzieci już od przedszkola uczymy segregować śmieci, a przecież to my, dorośli, dajemy im przykład – podkreślał.

Trudno się temu rozgoryczeniu dziwić. Mimo że od rewolucji w gospodarce odpadami komunalnymi upłynęła już dobra dekada, to w wielu miastach są one segregowane w sposób niedbały, a zdarza się, że te bardziej problematyczne odpady są wywożone z jednej części miasta do innej, a w zamojskich pojemnikach lądują czasem odpady wytworzone poza miastem. I nie jest to problem wyłącznie Zamościa.

A lada chwila sytuacja będzie jeszcze bardziej, można by rzec, złożona. Za kilka miesięcy wejdą w życie zmiany w systemie, które mają skłonić nas do jeszcze większej troski o odpady. Pierwsza – do pewnego stopnia najważniejsza – to wejście w życie systemu kaucyjnego oraz towarzyszącego mu dodatkowego systemu zbiórki opakowań, w olbrzymiej większości: butelek. Nie tylko nie będziemy ich zgniatać, ale też będziemy je oddawać w specjalnych punktach, w których będzie można odzyskać kaucję zapłaconą przy zakupie. Druga zmiana to pojawienie się kolejnego „koloru”, czyli nowej frakcji: tekstyliów. Trzecia z kolei sprowadza się do selekcjonowania i adekwatnego traktowania odpadów budowlanych. Te dwie modyfikacje pociągną za sobą oczywiście zmiany w dalszych częściach recyklingowych łańcuchów, ale to na poziomie powstania odpadu i jego wyrzucania determinuje się jego przyszłość. Innymi słowy, powodzenie tych zmian opiera się na naszej staranności i trosce.

Mity i niewiedza

Odpady budzą mieszane – nomen omen – uczucia. 70 proc. osób ankietowanych w badaniu przeprowadzonym na zlecenie RLG przez agencję badawczą Zymetra na początku bieżącego roku deklaruje, że dzięki segregowaniu czuje się lepszymi ludźmi. Ale nie przepadamy za tym „urzędowym” przymusem: co trzeci z ankietowanych „wolałby być zachęcany” do segregacji, a nie zmuszony do niej. Co drugi jako jedyną motywację do tego działania podaje wymóg prawny.

W efekcie 14 proc. uczestniczących w badaniu osób przyznawało, że w ogóle nie segreguje odpadów lub robi to bardzo wybiórczo. Na drugim biegunie jest około 40 proc. ankietowanych, którzy deklarują, że skrupulatnie oddzielają wszystkie pięć frakcji. Z drugiej jednak strony – statystyczny Kowalski ma w domu tylko trzy pojemniki: na odpady zmieszane (92 proc.), metale i tworzywa sztuczne (77 proc.) oraz szkło (62 proc.). Oczywiście, to frakcje najpopularniejsze i można założyć, że pozostałe są wynoszone na bieżąco – bioodpady z oczywistych powodów sanitarno-higienicznych, a papier wraz z makulaturą być może ląduje w wydzielonym miejscu. Chętnie jednak powołujemy się na niezależne od nas powody, dla których ta segregacja nie jest doskonała: brak miejsca na wszystkie pojemniki lub zwierzęta, które dobierają się do wyniesionych odpadów.

Dobrze trzymają się obiegowe mity. 45 proc. ankietowanych uznaje, że odpady mieszane i tak są sortowane po odbiorze. 27 proc. cytuje chętnie powtarzany mit, że wyselekcjonowane frakcje „i tak trafiają do jednej śmieciarki”, co miałoby oznaczać, że są mieszane. 15 proc. z kolei powątpiewa w recykling odpadów. A co piątemu kwestia ta wydaje się być całkowicie obojętna: nie zna i nie szuka informacji na ten temat.

Szwankuje nasza wiedza i wyobrażenia o procesach recyklingu. Przykładem papier: zalany czy zabrudzony bioodpadem surowiec zwykle w ograniczonym stopniu lub w ogóle nie nadaje się do recyklingu – to casus owych słynnych pudełek po pizzy, zwykle nasączonych nieco tłuszczem z przewożonego w nich jedzenia. Odwrotnie jest z innymi opakowaniami: plastikowymi, szklanymi czy metalowymi. Ich mycie – wyjąwszy rzadkie przypadki, gdy z rozmaitych powodów oczekuje tego gmina – nie jest konieczne ani nawet pożądane (ze względu na wzrost zużycia wody na te cele). Tymczasem 35 proc. osób wskazuje ten mit jako powód rezygnacji z segregowania, a 45 proc. woli wyrzucić brudny plastikowy pojemnik do odpadów zmieszanych. 42 proc. z nas nie wie, że fusy po kawie są bioodpadem.

Osobnym przykładem jest szkło, zwłaszcza rozbite. Słyszeliśmy, że potłuczone nie powinno trafiać do szkła, ale dotyczy to wyłącznie szklanek (które tak czy inaczej powinny lądować w odpadach mieszanych), natomiast słoiki czy butelki – również te „po przejściach” – tak czy inaczej powinny trafić do zielonego worka czy pojemnika. Wciąż wielu z nas nie wie również – lub nie przyjmuje do wiadomości – że lustro to nie szkło, paragony i kwity za parkowanie na owym gładkim „papierze” to nie papier, podobnie formalnie papierowe chusteczki higieniczne i ręczniki. Wraz z ośćmi i kościami, szczoteczkami do zębów wszystkie wymienione przedmioty powinny lądować w pojemniku na odpady zmieszane.

Powierzchowna troska

Z licznych badań, których wyniki publikowaliśmy także na łamach „Rzeczpospolitej”, wynika, że olbrzymiej większości Polaków nie trzeba przekonywać, iż zmiany klimatyczne mają miejsce i są poważnym zagrożeniem dla naszej planety i jej środowiska naturalnego. W teorii 80 proc. z nas jest zatroskane o przyrodę czy choćby nasze bezpośrednie otoczenie, chciałoby minimalizować zanieczyszczenia, ponownie wykorzystywać surowce.

Ale na deklaracjach troski – które są w gruncie rzeczy zaledwie punktem wyjścia – bardzo często się kończy. Nasza wiedza jest daleko za nimi: co drugi ankietowany nie wie, jakie są losy segregowanych przez niego odpadów, a co trzeci – czy w Polsce cokolwiek jest produkowane z surowców wtórnych (i to pomimo, wydawałoby się wszechobecnych, deklaracji producentów o używaniu surowców z recyklingu w ich produktach).

Szkopuł w tym, że – jak wspomnieliśmy wyżej – od wprowadzenia zmian w systemie zbierania odpadów minęła już dekada, a nasz poziom wiedzy o tych procesach niewiele się zmienia. Co więcej, w ostatnich latach wraz z przyspieszeniem w polityce klimatycznej Unii Europejskiej, podnoszeniem poziomów, limitów, opłat, rygorów itd., w coraz większym stopniu autorzy tego podbijania poprzeczki przyjmują, że wiedza o przyczynach wprowadzania tych wszystkich wymogów jest wiedzą powszechną, a zmian nie należy tłumaczyć. W efekcie dane statystyczne czy suche techniczne zalecenia do wprowadzenia w życie zderzają się z przekazywanymi pocztą pantoflową mitami i emocjami tych grup, dla których życie w ten sposób staje się droższe lub trudniejsze. Mity zderzają się z teoriami spiskowymi i narzekaniami, czy lukami w specjalistycznej wiedzy lub technologiach, osłabiając – zamiast wzmacniać – świadomość ekologiczną i prowadząc do sytuacji, w której zaczynamy traktować rozmaite pojawiające się wymogi jako niezobowiązującą i być może tymczasową zachciankę.

Trudno tu nie odnieść wrażenia, że reguły rządzące m.in. segregacją i zbiórką odpadów, a także ich dalszym losem, w tym procesami recyklingu, należy wciąż komunikować tak, jakby właśnie się pojawiły. Tylko intensywnie kampanie edukacyjne są w stanie realnie podnosić świadomość ekologiczną i torować drogę realnym zmianom naszych przekonań i przyzwyczajeń. Obyśmy o tym pamiętali, gdy przyszłoroczne zmiany zaczną wchodzić w życie.

Opinia Partnera cyklu: RLG Repack Polska Organizacja Odzysku Opakowań

Monika Wyciechowska - education marketing manager RLG w Polsce

Monika Wyciechowska - education marketing manager RLG w Polsce

Monika Wyciechowska — education marketing manager RLG w Polsce: Segregacja odpadów to podstawowe działanie, jakie możemy wykonać w trosce o planetę. Co więcej, zabieramy się za nie kilka razy dziennie. Wydawałoby się więc, że w powszechnej opinii powinno być uznawane za warte wysiłku. Niestety, segregacja odpadów trafiła w naszej świadomości do kwestii oczywistych, którym przestaliśmy poświęcać uwagę. A jak pokazują badania agencji badawczej Zymetria wykonane na zlecenie RLG (2024 r.), nie tylko wielu z nas nie segreguje odpadów, ale większość ma też kłopot z prawidłowym ich dzieleniem na pięć frakcji.

Od lat pracodawcy podnoszą świadomość ekologiczną pracowników w ramach swoich projektów z zakresu CSR czy ESG. Wpływ działalności edukacyjnej firm jest pod tym względem nie do przecenienia, dlatego warto, aby wykorzystały one swoje możliwości do szerzenia wiedzy nt. prawidłowej segregacji odpadów. To prosty sposób na działanie, które przekłada się na rozwijanie w pracownikach ekologicznych nawyków, a także daje im poczucie sprawczości.

Firmy nie muszą wydawać budżetów na tego typu działania, bo mogą za darmo pozyskać przygotowane przez ekspertów artykuły i quizy, a nawet materiały graficzne i podpowiedzi, jak zadbać o prezentowanie treści, by poprawić skuteczność ich dotarcia. Źródłem takich „gotowców” jest np. portal RLG Soft, gdzie w zakładce „Edukacja ekologiczna w firmie” znajdują się pakiety do wykorzystania np. w letnim okresie urlopowym czy w trakcie Europejskiego Tygodnia Zrównoważonego Rozwoju. Każdy może ściągnąć stamtąd zestawy interesujących treści, a potem je nieodpłatnie wykorzystać. W zakładce będą sukcesywnie pojawiały się kolejne pakiety, dzięki czemu firmy będą mogły przypominać pracownikom kluczowe informacje. Dołączone do tekstów i grafik instrukcje wesprą nawet mniej doświadczone osoby we właściwym rozplanowaniu komunikacji.

Jeśli firma chce opracować własne materiały, warto udać się po poradę do ekspertów, którzy podpowiedzą kluczowe wyzwania związane z segregacją. Dla przykładu, jak pokazują ww. badania, dużym problemem dla Polaków i Polek pozostają głównie odpady, które nie nadają się do recyklingu i powinny trafić do czarnego pojemnika, takie jak szklanka czy lustro (68 proc. nieprawidłowych odpowiedzi), paragon (59 proc. nieprawidłowych odpowiedzi) czy zużyte ręczniki papierowe (52 proc.). Źle posegregowane, zanieczyszczają frakcję i niestety czasem uniemożliwiają recykling prawidłowo oddzielonych odpadów. To ważny temat do poruszenia z pracownikami, którzy w trosce o odzyskanie jak największej ilości surowców mogą nieświadomie niweczyć własne wysiłki.

Wspieranie prawidłowej segregacji odpadów poprzez edukację pracowników ma duże przełożenie na środowisko. Jak podaje GUS, w ubiegłym roku w Polsce wytworzono 13,4 mln ton odpadów komunalnych, z których tylko 27,6 proc. zostało skierowanych do recyklingu (15,8 proc.) czy kompostowania lub fermentacji (11,8 proc.). Według Europejskiej Agencji Środowiskowej, w Europie średnio 49 proc. odpadów komunalnych trafia do recyklingu, a np. w Niemczech – niemal 69 proc. Istnieje więc duży potencjał do podniesienia poziomów recyklingu odpadów w Polsce, a zadbanie o właściwą edukację w tym zakresie pomoże to osiągnąć. 

RLG Repack