Pamiętam końcówkę lat 90. ubiegłego wieku, gdy w koszulce z logo kampanii „Zwierzę nie jest rzeczą" dumnie chodziłem po polu namiotowym w Żarach, gdzie odbywał się Przystanek Woodstock organizowany przez fundację Jurka Owsiaka. I co ciekawe, wiele osób, widząc moją koszulkę, podnosiło kciuki do góry, zgadzając się, że zwierzętom należy się szacunek, traktowanie podmiotowe, a nie przedmiotowe. I pamiętam też opór widoczny w sejmowych ławach zajmowanych przez posłów z PSL, gdy inni parlamentarzyści mający dobro zwierząt na względzie, zainspirowani działaniami Klubu Gaja, uzasadniali potrzebę zmiany podejścia do zwierząt. I finalnie zmieniono ustawę o ochronie zwierząt, dzięki której żywe stworzenia nabrały podmiotowości, a co za tym idzie – za ich maltretowanie są paragrafy w kodeksie karnym. Klub Gaja to oczywiście kampanie uświadamiające, że karp też zasługuje na odpowiednie traktowanie w czasie przygotowań do świąt Bożego Narodzenia, ale i akcja sadzenia setek tysięcy drzew. To również wielka kampania związana z Wisłą, królową naszych rzek. Wiele lat musiało upłynąć, abyśmy jako społeczeństwo dostrzegli wagę spraw związanych z gospodarką wodną.
Za tymi działaniami stał Jacek Bożek, który w 1988 r. założył w Bielsku-Białej Klub Gaja i konsekwentnie do dziś bez kompromisów, bez sprzyjania jakiejkolwiek władzy czy korporacji upomina się o prawa naszej Ziemi. Gai. W tym roku kapituła nagrody postanowiła nadać mu tytuł Tytana.
W tym roku po raz pierwszy nagradzamy Tytanki, czyli kobiety działające w obszarze ekologii. Cieszę się, że kapituła postanowiła tym zaszczytnym tytułem uhonorować dr Annę Kalinowską, która od lat działa na rzecz edukacji ekologicznej. Książka „Ekologia – wybór przyszłości" wydana w 1992 r. stanowi kompendium wiedzy na temat ochrony środowiska i przyrody, procesów klimatycznych, z jakimi się zmagamy obecnie, a także uwarunkowań cywilizacyjnych. Gdy czyta się ją po niespełna 30 latach, widać, jak jest ponadczasowa. Gdyby tezy zawarte w książce wzięto wówczas pod uwagę, planując politykę ekologiczną i gospodarczą, dziś nie mielibyśmy problemu smogu, energetyki opartej na węglu, a także wielu różnych problemów gospodarczych.
Kilka tygodni temu świat obiegła wiadomość, że winiarze skarżą się na braki butelek, przez co wina dłużej spędzają czas w beczkach, a co za tym idzie – tracą część swoich wartości smakowych. Sprawa niby banalna, ale w skali kontynentu czy globu już taka nie jest. Mimo zaawansowanej logistyki, powszechnej informatyzacji w handlu i wykorzystaniu najnowszych technologii do zarządzania procesami do dziś w Polsce nie uporano się z problemem zbiórki odpadów opakowaniowych. Aż dziw bierze, że regulacje dopuszczają, by jedna butelka po piwie była zwrotna, a druga, niewiele się od niej różniąca, już nie. Idąc dalej, gdyby ustandaryzować butelki do napojów na terenie UE, o wiele łatwiej byłoby tym zasobem zarządzać. W Polsce cały czas mamy problem z opakowaniami szklanymi, o plastikowych nawet nie wspominając. Dlaczego zbiórka butelek jest tak ważna? Bo taka butelka może krążyć w obiegu 20–25 razy. A jeśli nawet szklane opakowanie zbierzemy do odpowiedniego worka, to po segregacji surowiec wraca do huty i jest przetapiany. Tylko – jak zwraca uwagę we wspomnianej książce dr Kalinowska – taki proces pociąga za sobą emisje gazów do atmosfery, a przecież chcemy zmierzać w kierunku zeroemisyjności. Szkoda, że głos świata nauki z takimi oporami trafia do decydentów.