Pandemia mocno odcisnęła swoje piętno na gospodarce, ale – w odróżnieniu od wielu średnich i dużych przedsiębiorstw – małe i innowacyjne spółki niezbyt odczuły jej negatywne skutki. Czy projekty realizowane przez polskie startupy faktycznie nie tylko nie straciły na Covid-19, ale nawet przyspieszyły?
Na początku pandemii w środowisku odczuwalna była duża niepewność. Z czasem jednak znaczna część polskiego rynku innowacji zaczęła upatrywać w pandemicznej sytuacji szansy na przebicie się ze swoimi nieoczywistymi produktami. Proszę zauważyć, że gdyby nie wyzwania wywołane koronawirusem, wielu klientów zapewne wciąż odkładałoby transformację technologiczną w swoich przedsiębiorstwach na później. Pandemia nie pozwoliła im dłużej czekać.
Ekologia staje się coraz bardziej wdzięcznym tematem dla innowatorów. Czy na wzmożone ostatnio zainteresowanie startupów taką tematyką wpływ mogła mieć również pandemia?
Nie potrafimy jeszcze uchwycić dokładnego związku pomiędzy pandemią a proekologicznym zainteresowaniem inwestorów na polskim rynku, ale faktem jest, iż oba te procesy zachodzą równolegle. Nagłe przebudzenie świadomości europejskich konsumentów, że to od ich globalnych i masowych wyborów zależy w znacznej mierze przyszłość naszej planety, nie uszło uwagi rynków finansowych. A nawet więcej – dziś powiedziałbym, że zielony i zrównoważony komponent stał się niezbędnym warunkiem każdej inwestycji venture capital (VC).
Jak bardzo „zielone" projekty są popularne wśród rodzimych startupów? Mam wrażenie, że nad Wisłą ten potencjał nadal jest zbyt mało dostrzegany, a przez to i niewykorzystany.