Badacze należący do amerykańskiej Climate Central, organizacji non-profit, zajmującej się analizą danych i rozpowszechnianiem wiedzy z zakresu klimatologii, stworzyli narzędzie, które umożliwia sprawdzenie tego, jak rosnący poziom wód będzie przekładał się na sytuację w XXI wieku. Interaktywna mapa pokazuje na czerwono obszary, które do 2100 roku prawdopodobnie znajdą się "poniżej rocznego poziomu zalania".
Jak pisze portal Zielona Interia, tereny, o których mowa, to między innymi Park Krajobrazowy Dolina Dolnej Odry, brzegi jeziora Dąbie i Zalewu Szczecińskiego, południowa i południowo-wschodnia część Świnoujścia oraz jego wybrzeż, środkowa część Międzyzdrojów i jego wybrzeże, brzegi Zalewu Kamieńskiego, zachodnie wybrzeże Pobierowa, obszar od ujścia rzeki Rega do jeziora Resko Przymorskie, Ekopark Wschodni w Kołobrzegu, wybrzeże na wysokości Mielna, okolice Pucka i Rewy, szeroki obszar rozciągający się od Gdańska do Elbląga (Żuławy Wiślane).
Na to, co może się zdarzyć w przyszłości przygotować się powinny przede wszystkim polskie miasta leżące nad Bałtykiem i w jego okolicach – między innymi Szczecin, Świnoujście, Gdańsk, Elbląg czy Stegna. W kolejnych dekadach miejsca te mogą paść ofiarą powodzi przybrzeżnych.
Nadmorskie miejscowości mogą mieć problem nie tylko z zalaniem, ale i zapadaniem się gruntów. Najgorsze jest to, że może dojść do tam, gdzie szybciej podnosi się poziom wód.