Reklama
Rozwiń
Reklama

Szczyt klimatyczny ONZ rusza w atmosferze pesymizmu. „Ponieśliśmy porażkę”

Choć konferencja klimatyczna ONZ ruszy 10 listopada, światowi przywódcy zaczęli już zjeżdżać do Belém w Brazylii. Nastroje są jednak minorowe: raz jeszcze na COP nie pojawią się liderzy mocarstw, a klimatyczni negacjoniści na świecie rosną w siłę.

Publikacja: 07.11.2025 13:53

Tegoroczny szczyt klimatyczny odbywa się w brazylijskim mieście Belém.

Tegoroczny szczyt klimatyczny odbywa się w brazylijskim mieście Belém.

Foto: LUDOVIC MARIN / AFP

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Dlaczego nastroje przed szczytem klimatycznym ONZ są pesymistyczne?
  • Jakie cele finansowe są wyznaczone na konferencję klimatyczną COP30?
  • Jakie zobowiązania rządów będą negocjowane na szczycie?
  • Jakie są wyzwania związane z ujednoliceniem danych dotyczących zmian klimatycznych?
  • Dlaczego debata nad „mapą drogową” działań adaptacyjnych może być trudna?
  • Jakie interesy różnych krajów będą omawiane podczas konferencji?

Spotkanie jeszcze się nie rozpoczęło oficjalnie, ale można powiedzieć, że unosi się nad nim duch Donalda Trumpa i jego wymierzonej w globalną politykę klimatyczną tyrady wygłoszonej we wrześniu na forum ONZ. Prezydenci Chile i Kolumbii w swoich wystąpieniach nazwali Trumpa „kłamcą” i wzywali resztę świata do zignorowania jego tez. – Ekstremistyczne siły fabrykują fake newsy i skazują przyszłe generacje ludzkości na życie na planecie zmienionej raz na zawsze przez globalne ocieplenie – tylko odrobinę subtelniej komentował gospodarz szczytu, prezydent Brazylii Luiz Inacio Lula da Silva.

Zawoalowana krytyka popłynęła nawet ze strony tych, którzy jakoś się z Trumpem dogadują. – Kiedyś mieliśmy globalny konsensus w tej sprawie, dziś – niestety – tego konsensusu już nie ma – przyznawał z kolei brytyjski premier Keir Starmer. Ale i on przyjechał do Belém z mało pocieszającą decyzją: Wielka Brytania postanowiła wycofać się ze swojego programu wsparcia dla lasów deszczowych, którego wartość miała w sumie sięgnąć 125 mld dol.

Szczyt klimatyczny COP30. Jakie są cele?

To przedsmak batalii o pieniądze, która się rozegra w Brazylii – pośrednio lub bezpośrednio – o pieniądze. Bez względu na to, jak burzliwe będą obrady, jakie i pod czyim kątem mogą paść oskarżenia, przedstawiciele ONZ i państw najbardziej dotkniętych skutkami zmian klimatycznych będą zabiegać o to, by kwoty przeznaczane na walkę ze zmianami klimatu sięgnęły 1,3 biliona dolarów rocznie w perspektywie 2030 r. Zadanie tym trudniejsze, że dotychczas udało się wymusić fundusze na poziomie 300 mld dol. rocznie, a na dodatek są to pieniądze, które przede wszystkim przepływać mają od bogatych do biednych.

Czytaj więcej

Minister klimatu: Odroczenie ETS2 o rok to wielki sukces Polski
Reklama
Reklama

Ale nie chodzi wyłącznie o to, ile pieniędzy trzeba będzie wyjąć z portfela. Drugi kluczowy temat, który będzie negocjowany w Brazylii, to zobowiązania rządów poszczególnych państw do kolejnych redukcji emisji.

Kontekst tych rozmów zdefiniował już dobitnie sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres, który pod koniec października otwarcie oświadczył, że to, co udało się zrobić dotąd, to fiasko. – Czas przyznać, że ponieśliśmy porażkę. Nie zdołaliśmy uniknąć przekroczenia progu 1,5 st. C w ciągu kilku najbliższych lat. Gdzieniegdzie zbliżamy się do punktu krytycznego: czy to będzie Amazonia, czy Grenlandia, Antarktyda Zachodnia czy rafy koralowe – mówił w niedawnym wywiadzie Antonio Guterres, sekretarz generalny ONZ. – To absolutnie niezbędne, byśmy zmienili kurs – wzywał.

Czytaj więcej

Szczyt klimatyczny w Brazylii coraz bliżej. Wszystkie grzechy gospodarza

To jasny sygnał, że ONZ próbuje zmobilizować państwa do ambitniejszego nakreślenia swoich zobowiązań w zakresie redukcji emisji gazów cieplarnianych. A takie zobowiązania coraz częściej są przez państwa kojarzone z wyrzeczeniami finansowymi, nowymi wymogami i rygorami wobec firm, osłabianiem gospodarki, niższą konkurencyjnością. Zapał rządów do zwiększania tego typu obciążeń osłabł już w czasach pandemii COVID-19, potem trend wzmogła inflacja, przetaczająca się przez wiele państw, surowcowy kryzys wywołany agresją Rosji na Ukrainę, a obecnie choćby wojny celne – lub ich widmo – Donalda Trumpa.

Co istotne, negocjacje w obu powyższych przypadkach będą się toczyć poza oficjalnym harmonogramem szczytu – formalnie, niejako przy okazji, wykorzystując fakt, że tylu przedstawicieli państw pojawi się w jednym miejscu, w jednym czasie. Z jednej strony to wygodna formuła, która pozwala na większą elastyczność organizacyjną, z drugiej – pozwoli ona oczywiście ogłosić jaki taki sukces szczytu, bez względu na wagę realnych ustaleń.

COP30: Możliwe jedynie małe sukcesy

Potencjalne sukcesy, które być może zostaną osiągnięte podczas szczytu, będą dla osób spoza środowisk eksperckich zapewne mało spektakularne, wręcz – nieprzejrzyste. Wśród kilkuset postulatów, z jakimi przedstawiciele państw i organizacji międzynarodowych przyjeżdżają do Belém, przeważają bowiem dosyć ogólnikowo brzmiące kwestie „pogłębiania współpracy” między rozmaitymi instytucjami i organizacjami tworzącymi ekosystem globalnej linii obrony przed zmianami klimatycznymi.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Xi Jinping rzuca wyzwanie Trumpowi. Nowa deklaracja w sprawie redukcji emisji

Za wieloma spośród tych postulatów kryją się konkretne kwestie związane m.in. z ujednoliceniem systemu zbierania i analizowania informacji na temat skutków zmian klimatycznych oraz zastosowanych w ramach polityk klimatycznych środków. Do dziś przy wyliczaniu poziomu emisji, ale też danych liczbowych dotyczących innych aspektów kryzysu, panuje chaos. W Brazylii powinniśmy poznać pierwszą listę stu ujednoliconych wskaźników pozwalających porównywać dane.

Metodologia rzadko budzi emocje, więc pewnie bardziej burzliwa debata będzie dotyczyć tego, co właściwie ma zawierać „mapa drogowa” działań adaptacyjnych, której powstanie uzgodniono rok temu w Baku. A że każdy uwzględniony w niej krok wiąże się z określonymi konsekwencjami – w tym finansowymi i gospodarczymi – to jej uzgodnienie może być długim i bolesnym procesem. To samo odnosi się np. do zobowiązań przyjętych dwa lata temu w Dubaju, np. dotyczących odchodzenia od paliw kopalnych i rozbudowy potencjału OZE.

Długa lista postulatów i interesów

W programie konferencji znajdzie się też wiele aspektów, które moglibyśmy uznać za wątki poboczne wspomnianych wyżej negocjacji dotyczących pieniędzy. Kraje rozwijające się wskazują choćby na los społeczności, których los był dotychczas uzależniony np. od działającego w zamieszkiwanym przez nie regionie przemysłu wydobywczego – z wyraźną sugestią, że takie społeczności należałoby wesprzeć w procesie transformacji. Na co kraje bogatsze najchętniej odpowiedziałyby poprzez katalog „dobrych praktyk” w zakresie transformacji energetycznej i adaptacji regionów do nowej roli.

Brazylijczykom – i ich sąsiadom z Ameryki Południowej – zależy z kolei na wzmocnieniu ochrony lasów deszczowych: tak w Amazonii, jak i np. w Basenie Konga. Chiny wyraźnie akcentują wątek „finansowania klimatycznego” – czym ono ma być z definicji, jak ma dotykać sektora bankowego, ubezpieczeń, odszkodowań itp. Wiele państw szuka też ścieżki włączenia (a może częściowego przerzucenia kosztów) do finansowania polityki klimatycznej sektora prywatnego. Pojawiają się wątki dotyczące określenia losu poszczególnych branż, jak np. transport morski.

Być może zatem uczestnicy szczytu klimatycznego przy niesprzyjającym klimacie politycznym próbują małymi krokami budować bardziej zintegrowaną infrastrukturę międzynarodowej współpracy. Jak w przypadku realizacji każdej globalnej zmiany, również odpowiedź na zmiany klimatyczne wymaga setek lub tysięcy niewielkich administracyjnych decyzji i uzgodnień, które potem mogą przełożyć się na sprawne działanie wielkiej maszyny. Skoro nie ma szans na ambitne, historyczne deklaracje, dobre i to.

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Dlaczego nastroje przed szczytem klimatycznym ONZ są pesymistyczne?
  • Jakie cele finansowe są wyznaczone na konferencję klimatyczną COP30?
  • Jakie zobowiązania rządów będą negocjowane na szczycie?
  • Jakie są wyzwania związane z ujednoliceniem danych dotyczących zmian klimatycznych?
  • Dlaczego debata nad „mapą drogową” działań adaptacyjnych może być trudna?
  • Jakie interesy różnych krajów będą omawiane podczas konferencji?
Pozostało jeszcze 95% artykułu

Spotkanie jeszcze się nie rozpoczęło oficjalnie, ale można powiedzieć, że unosi się nad nim duch Donalda Trumpa i jego wymierzonej w globalną politykę klimatyczną tyrady wygłoszonej we wrześniu na forum ONZ. Prezydenci Chile i Kolumbii w swoich wystąpieniach nazwali Trumpa „kłamcą” i wzywali resztę świata do zignorowania jego tez. – Ekstremistyczne siły fabrykują fake newsy i skazują przyszłe generacje ludzkości na życie na planecie zmienionej raz na zawsze przez globalne ocieplenie – tylko odrobinę subtelniej komentował gospodarz szczytu, prezydent Brazylii Luiz Inacio Lula da Silva.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Szczyt klimatyczny
Szczyt klimatyczny COP30. Ekspertka: Chiny stają się głównym rozgrywającym
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Szczyt klimatyczny
Koniec szczytu klimatycznego w Baku. „Gorzkie rozczarowanie” i spory o pieniądze
Szczyt klimatyczny
Koniec szczytu klimatycznego. „Parodia sprawiedliwości” czy początek nowej ery?
Szczyt klimatyczny
COP29: Arabia Saudyjska blokuje odejście od paliw kopalnych
Materiał Promocyjny
ORLEN napędza transformację w Europie Centralnej
Szczyt klimatyczny
COP29. Coraz bliżej mety, a konkretów wciąż brak
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama