Zdjęcia udostępnione w minionym miesiącu przez aplikację satelitarną SkyFi pokazują, że na Pustyni Atakama, która znajduje się w obrębie dwóch chilijskich prowincji Norte Chico i Norte Grande, wyrzucanych jest coraz więcej zużytych ubrań – pisze „New York Post”. Szacuje się, że obecnie jest to około 59 tys. ton używanej oraz nowej – bo nigdy niesprzedanej – odzieży. Tekstylia w hurtowych ilościach zwożone są na pustynię ze Stanów Zjednoczonych, Europy i Azji. Ekolodzy oszacowali, że rocznie trafiać tam może od 40 do nawet 60 tys. ton niepotrzebnych ubrań. Miejsce to zyskało miano jednego z największych składowisk odzieży na całym świecie – znaleźć tam można niemal wszystko: kalosze, buty narciarskie czy swetry Bożonarodzeniowe. "Zdjęcia satelitarne SkyFi przedstawiają gigantyczne stosy ubrań. Ich sterty i powodowane przez nie zanieczyszczenia są widoczne z kosmosu, co jasno pokazuje, że w branży modowej potrzebne są zmiany” – czytamy.
Tymczasem w pobliżu pustyni Atakama, w mieście Alto Hospicio, żyją setki ludzi – w większości uchodźcy z Wenezueli. Nieraz żyją oni w skrajnej biedzie, w związku z czym niemal codziennie udają się na pustynię, by znaleźć tam dla siebie odzież. Składowisko ma jednak na ludzi, którzy mieszkają w jego okolicy, niezwykle szkodliwy wpływ. Ubrania, które się na nim znajdują najczęściej robione są bowiem ze sztucznych materiałów, wśród których dominują poliestry. Takie tworzywa mogą rozkładać się nawet 200 lat – alarmują badacze.
Czytaj więcej
Na koniec grudnia 2021 roku wielkość dzikich wysypisk śmieci w Polsce przekroczyła powierzchnię 200 ha. To tyle, ile wyniosłaby powierzchnia ponad 300 boisk do piłki nożnej – wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego.
Toksyczne chemikalia pochodzące z syntetycznych materiałów
Mimo że w teorii odzież przeznaczona ma być do dalszego wykorzystania, to w praktyce wygląda to zupełnie inaczej – większość ubrań, która trafia do Iquique, jest wyrzucana. Miasto, podobnie jak sama pustynia, także zmieniło się więc w wysypisko śmieci. Jedynie 15 proc. z tekstyliów ponownie jest sprzedawane. 85 proc. kończy zaś na nielegalnych wysypiskach.